DAWID MUSZYŃSKI: Jaka przemiana czeka Klausa po przeniesieniu się do lat 60.? Każda postać ma tu swoją oddzielną historię, jaka jest twoja?
ROBERT SHEEHAN: No więc Klaus w 2 sezonie The Umbrella Academy zostaje chirurgiem, w czasach gdy antykoncepcja nie była jeszcze powszechna. Wykorzystuje stare kości z nóg denatów, by odtwarzać żebra… Dobra, widzę po twojej minie, że tego nie kupujesz?
No co ty?
Trudno mi cokolwiek opowiedzieć, zwłaszcza jak ta przemiła pani z produkcji wręczyła mi dosłownie przed sekundą listę spojlerów, o których nie mogę wspomnieć i teraz to są jedyne rzeczy, o których chcę rozmawiać. Czuję się dosłownie jak Klaus, który chce zrobić coś złego, a Ben stara się go w tym samym czasie od tego odwieść. W mojej głowie właśnie toczy się taka walka. Zobaczymy, kto wygra… Bo wiesz, moja rola na planie to taki głupek, który przychodzi i w sumie improwizuje te wszystkie miny. Wygłupiam się przed kamerą, licząc na to, że produkcja będzie zadowolona z efektu.
Zastanawiam się, ile tak naprawdę jest tej improwizacji? Ile w scenariuszu jest na nią miejsca?
Niedużo. Wbrew pozorom mamy bardzo ściśle określone rzeczy, którym możemy się poddać i showrunner szybko nam zaciąga hamulec, jeśli zaczynamy zbytnio odpływać od tego, co znajduje się w scenariuszu. Ja wiem, że widzom wydaje się, że Klaus jest takim nieokiełznanym żywiołem, ale to wszystko dzięki temu, że jest tak wspaniale napisany. Oczywiście twórcy zostawiają nam często małe okienka, w których możemy zmienić dane zdanie czy zagrać inaczej emocję, by była ona bardziej wiarygodna dla widza. Ale nie zdarza się to aż tak często, jak mogłoby się to wszystkim wydawać. Ale scena, którą dzisiaj będziesz oglądać (rozmawiamy na planie serialu – przy. red) jest właśnie momentem, gdy możemy trochę improwizować, bo scenarzyści mogliby 100 lat siedzieć nad tą sceną i nie stworzą jej perfekcyjnie. To trzeba trafić z emocjami w odpowiedni moment i jest to możliwe tylko wtedy, gdy idzie się w czasie nagrania na żywioł.
A przy takiej ilości pierwszoplanowych postaci jest walka o czas ekranowy?
O dziwo nie. Jakoś wszystkim nam udało się poskromić nasze ego i nie ma starć, że kogoś jest więcej, a kogoś mniej. Wszyscy jesteśmy równie ważni dla przebiegu historii i to jest chyba największą wartością tego serialu. Każdy bohater jest potrzebny, nikt nie zostaje ani na sekundę zepchnięty na drugi plan. Jego wątek nie staje się mniej ważny.
foto. Netflix
Klaus chyba doskonale odnajduje się w latach 60. ?  On wszędzie się odnajduje, bo zawsze targa nim poczucie winy. Widzieliśmy to w pierwszym sezonie i zobaczymy to teraz. On cały czas ma jakieś problemy, z którymi nie może sobie poradzić. Wcześniej była to utrata ukochanej osoby w Wietnamie, a teraz… No jak sam mówisz, wróciliśmy do lat 60., czyli przed tym jak Klaus wyruszył na wojnę, co oznacza, że może spróbować odwalić akcję w stylu Powrotu do przyszłości. Chcieć zmienić kierunek wydarzeń… Więcej nie mogę powiedzieć, bo już widzę, że ta pani przysłuchująca się naszej rozmowie zaraz dostanie zawału (śmiech). Czy chociaż udaje mu się rozwinąć kontrolę nad swoimi mocami? Na pewno przechodzi pewną ewolucję na tym froncie. Okazuje się, że może dużo więcej niż mu się wydawało lub na ile sobie wcześniej pozwalał. Zwłaszcza, że Klaus przestaje pić, co znacząco wpływa na wyostrzenie jego zmysłów. Także Ben odkryje w sobie moce, które będą wpływały na Klausa. Obaj panowie zaczną, wydaje mi się, trochę lepiej współpracować. Twoja postać jest bardzo oryginalna. W świetny sposób łączy ze sobą cierpienie, smutek i humor. Jestem ciekaw czy to twoja zasługa czy świetnego scenariusza. Dziękuję, że to zauważyłeś. To oczywiście wynik mojej kolaboracji ze scenarzystami. Zauważyłem, że amerykańska telewizja w dużej mierze jest pozbawiona humoru. Za często postaci, które w innych serialach mierzą się z cierpieniem idą w bardzo mroczną stronę i to już się moim zdaniem stało nudne dla odbiorcy. Pewna klisza została zbyt wiele razy powielona. Zrozumiałem to, gdy przesłuchałem wywiad z Malcolmem McDowellem, który przygotowywał się do roli w filmie Mechaniczna pomarańcza. Był przerażony, bo nie wiedział jak ma do tej postaci podejść i jeden z jego kolegów reżyserów zasugerował, by robił wszystko z szerokim uśmiechem na twarzy, co stało się strzałem w dziesiątkę. Jakbyś mógł Klausa porównać do innej postaci z literatury, to do kogo? Ciekawe pytanie… Chyba do błazna z Króla Leara. On może mówić co chce do króla, ale tylko dlatego, że nikt nie bierze go na poważnie, bo wszyscy mają go za błazna. I taki jest właśnie Klaus. Świat nie bierze go na poważnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj