ADAM SIENNICA: W opisie 3. sezonu Koronera czytamy, że przed McAvoyem staną nowe wyzwania. Będzie mieć problemy ze zdrowiem. Jestem ciekaw, jak to wpłynie na relację pomiędzy bohaterami? ROGER CROSS: McAvoy to twardy facet, który nie za bardzo chce polegać na innych. Dlatego stara się zachowywać tak, jakby wszystko nadal było dobrze. W swoim zawodowym partnerze ma dobrego i zaufanego przyjaciela. Chociaż McAvoy stara się sam wszystko ogarnąć, będzie ostatecznie potrzebować wsparcia. Będzie musiał nauczyć się polegać na bliskich mu ludziach. Jest to silny facet, lider, któremu naprawdę trudno jest otworzyć się przed ludźmi i pozwolić sobie pomóc. ANDY MCQUEEN: Z uwagi na to, co się dzieje z Macem, Malik będzie musiał stanąć na wysokości zadania jak nigdy do tej pory. To go zmusi do przejęcia kontroli w określonych sytuacjach. Interesujące będzie zobaczyć, jak sobie z tym radzi lub też jak ponosi porażkę. RC: [śmiech] Świetnie się bawiliśmy przy tych scenach. Mamy razem sporo fajnych momentów. AM: Zgadza się! Jak Mac poradzi sobie z wydarzeniami z 2. sezonu w kwestii Nory? Jego serce zostało złamane. RC: Niestety, tak się stało. Biedny facet, nie może znaleźć miłości. W takich sytuacjach są dwa wyjścia: wracasz do gry albo trochę zamykasz się w sobie. Nic nie możesz poradzić na to, że jednak trochę się poparzyłeś i w wyniku tego się zamykasz. Dobre w 2. sezonie było to, że widzieliśmy go zakochanego i powoli otwierającego się na drugą osobę. A potem jego serce zostało złamane i wrócił do punktu wyjścia. Na początku 3. sezonu jest właśnie na takim etapie, ale jako że nie jest nieśmiałym facetem, nie zamknie się całkowicie. Da sobie znowu szansę i będzie szukać miłości. Będzie próbować żyć najlepszym życiem i cieszyć się nim, bo jest ono krótkie, zwłaszcza w karierze policjanta. 
fot. NBCUniversal/ 13 Ulica
+16 więcej
Jak wygląda praca nad 3. sezonem podczas pandemii koronawirusa? RC: Inaczej. Scenariusze były pisane na przełomie kwietnia i maja, więc nie do końca było wiadome, co dalej się wydarzy. Mieliśmy kręcić w lipcu 2020 roku, a potem wszystko wywróciło się do góry nogami i zostało opóźnione. Z tego powodu musieli wprowadzić zmiany w scenariuszu. Na planie oczywiście nosimy maseczki i trzymamy dystans społeczny. To ma duży wpływ na ukazywanie intymności na ekranie. AM: Zdecydowanie zmienia to wiele w kwestii dystansu i kręceniu scen bez maseczek. Jest to coś, czego nigdy wcześniej nie robiliśmy, więc jest to interesujące. Nie ma jednak tego samego klimatu na planie, bo wszyscy muszą być od siebie daleko, a gdy nie grasz sceny, nie masz kontaktu z innymi aktorami. Nie ma więc tej integracji, która normalnie by była, bo wszyscy mogliśmy ze sobą żyć. Biorąc pod uwagę czasy, w których żyjemy, ma to sens. RC: Dodam jeszcze, że ekipa filmowa nie może w ogóle do nas się zbliżać. Nie możemy wchodzić w interakcje z ludźmi, a to wiele zmienia. W tym aspekcie dostajesz wiele informacji o drugim człowieku z jego oczu, mowy ciała i tak dalej. Jako aktor chłoniesz to wszystko od innych i wykorzystujesz to jako narzędzie w pracy. Część z tego została nam zabrana, bo jak ze sobą rozmawiamy, to w maseczkach.  W 2020 roku wiele się wydarzyło poza pandemią koronawirusa. Czy kwestia Black Lives Matter również pojawi się w serialu, tak jak w innych gatunkowych produkcjach? RC: Tak. W serialu pojawi się sprawa z tym związana. Oczywiście nie chcę wchodzić w szczegóły, ale nasi scenarzyści są bardzo utalentowani. W przypadku naszego serialu osadzonego w Kanadzie będzie to mieć związek z rdzennymi mieszkańcami, czyli bardziej Indigenous Lives Matter. Podobnie zresztą z koronawirusem - historia rozgrywa się podczas pandemii. Świetnie to wychodzi bez łopatologii. Scenarzyści poruszyli to pięknie i z szacunkiem.  AM: Dodam, że w kwestii postawy Malika i McAvoya w sprawie ILM są oni po tej samej stronie. Tak jak powiedział Roger, scenarzyści wykonali w tym aspekcie kawał dobrej roboty, bez łopatologii. Jak kwestia koronawirusa zostanie pokazana w serialu i jak to wpłynie na wasze postacie? AM: Malik musi być bardziej ostrożny, gdy wchodzi na miejsce zbrodni. Musi pamiętać o maseczce i rękawiczkach. To sprawia, że staje się ostrożniejszy.  RC: Może jako policjanci nie jesteśmy na tym samym poziomie co medycy walczący na froncie z COVID-19, ale wciąż dużo się dzieje. Do kogo dzwonią ludzie w razie problemów? Do policji. A oni jadą do tych incydentów i w normalnych czasach po prostu weszliby, aresztowali kogo trzeba i tyle. Teraz jest inaczej, bo wygląda to tak: "czekaj, nie mam czasu nałożyć maseczki. Nie mam czasu tego zrobić". Muszą więc wykonać swoją pracę i być wokół tych wszystkich ludzi. Walczyć na tym swoim froncie. Na przykład kwestia osób przeciwnych maseczkom. Kto próbuje ich powstrzymać? Policja. Bohaterowie muszą się z tym wszystkim mierzyć. To interesująca dynamika i trudna w zachowaniu równowaga. Poruszyliśmy te kwestie w serialu, ale szczegółów nie zdradzę. Wasz serial w tych czasach wydaje się dość specyficzny, ponieważ relacja ludzkości ze śmiercią bardzo się zmieniła w 2020 roku. Myślicie, że to wpłynie na to, jak ludzie będą odbierać Koronera? RC: Braliśmy to pod uwagę, bo w końcu to serial o śmierci, ale zarazem o życiu. To jest klucz do wszystkiego. Ci bohaterowie zajmują się rozwiązywaniem spraw śmierci, ale jednocześnie sami żyją. Osobiście straciłem bliskich w tym roku i to zmienia perspektywę na życie. Mam nadzieję, że serial będzie oczyszczający dla widzów, ale zdaję sobie sprawę, że dla innych może być zbyt trudny. Dla wielu będzie to indywidualny odbiór.  Serial do tego poruszał też tematy seksualności, depresji czy uzależnienia. Jak ważne jest to, by taki serial jak Koroner poruszał takie tematy? RC: Jest to bardzo ważne, bo ludzie chcą wiedzieć, że potrafisz się utożsamić z ich problemami, A to są sprawy, z którymi ludzie borykają się każdego dnia. Widząc bohaterów na ekranie, którzy mierzą się z tym samym, dostają sygnał, że nie są sami. Nieźle sobie z tym radzimy, bo ludzie często mylą depresję i inne dolegliwość, myśląc, że człowiek się wyłącza i nic nie może zrobić. Nie, ci ludzie nadal funkcjonują i wykonują swoją pracę. Często na bardzo wysokim poziomie, ale prywatnie mają problemy, z którymi muszą się uporać. Nie pokazują ich całemu światu. To daje ludziom do myślenia, bo mogą powiedzieć: ja też tak mam i też dam radę. AM: Zgadzam się z Rogerem. To ważne, by pokazywać takie głosy na ekranie, bo tak jak Roger mówi, ludzie czują, że nie są jedyni. To zostało dobrze pokazane w serialu ze względu na to, jak bohaterowie o tym mówią i jak z tym żyją.  Aktor zawsze wiele daje z siebie do roli. Jak bardzo wasze postacie są do was podobni? AM: Jestem podobny do Malika w wielu kwestiach. Choćby w temacie tego, jak radzi sobie z poważnymi sprawami, czyli reaguje na to humorem. Ma podobne mechanizmy obronne jak ja. Po prostu ja i Malik jesteśmy tacy sami. Fajnie jest mieć postać, która chce być wyluzowana, ale on taki nie może być. To tak jak ja. W 100%. RC: Jesteś wyluzowany, co ty mówisz? Mam kilka podobieństw do McAvoya. Osobiście pewnie jestem bardziej głupkowaty. Zawsze rzucę jakimiś żartami. Przez to też myślę, że jestem podobny do niego w 50%. To, co mi się najbardziej podoba w tej postaci od chwili, gdy przeczytałam pierwsze scenariusze, to jego kompas moralny. Wierzy w dobro i zło. Wierzy, że warto postępować prawidłowo. Często nie jest to najłatwiejsze wyjście. Jest więc wiele podobieństw i różnić, które uwielbiam i doceniam w tej postaci. A czego osobiście się nauczyliście od swoich bohaterów? RC: Na pewno coś z tego wyniosłem. Szczególnie w kwestii wydarzeń z 3. sezonem, czyli całego motywu z zamykaniem się na świat. To mi pokazało, że warto czasem poprosić o pomoc.  AM: Dla mnie to nauka szukania równowagi pomiędzy pracą a zabawą. Z tym też boryka się Malik, który uczy się, kiedy może zażartować, a kiedy podejść do sprawy poważnie.  Jeśli byście spotkali Maca i Malika w życiu prywatnym, myślicie, że zaprzyjaźnilibyście się z nimi? RC: Z całą pewnością! AM: Na pewno! RC: To dobrzy ludzie. Ciężko pracują, są dobrzy w tym, co robią, uczciwi i do tego potrafią się bawić. Cieszę się, że nasi scenarzyści i producenci pozwoli nam wnieść wiele od siebie do postaci. AM: Z całą pewnością poszedłbym z nimi na piwo. Tak jak Roger powiedział, w tych postaciach jest wiele z nas samych. Nawet moja relacja z Rogerem jest podobna, bo traktuję go jak mentora, czyli tak samo jak Malin podchodzi do McAvoya. Fajne jest to, że to takie lustrzane odbicie prawdziwego życia.  Sądzicie, że powstanie 4. sezon? RC: Myślę, że tak. Ludzie dobrze zareagowali na pierwsze dwa sezony, a trzeci jest szalony. Jest bardzo rozrywkowy i dużo się dzieje od samego początku. Widzom to powinno się spodobać. Po tym wszystkim widzowie będą chcieli czwarty sezon, by dowiedzieć się, co dalej wydarzy się w życiu McAvoya. AM: Zgadzam się, myślę, że powstanie. Mam taką nadzieję!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj