Podobno koniec świata przeżyją karaluchy, Cher i drag queens zombie – cytat z pierwszego odcinka czwartego sezonu. Facet w sukience wzbudza kontrowersje, a facet w sukience, makijażu i obcasach potrafi zaszokować. We współczesnym świecie nawet seks nie sprzedaje się tak dobrze, ponieważ przestał bulwersować. Trzeba znaleźć inny punkt zaczepienia, a wybory piękności wśród drag queens wydaje się świetnym biznesem, na który postawili producenci stacji Logo. Cóż, wygrali. RuPaul’s Drag Race w tym roku doczeka się dziewiątego sezonu oraz już ma dwa spin–offy (RuPaul’s Drag Race All Stars). Trzynastu mężczyzn (liczba od dziewięciu do czternastu osób waha się w zależności od sezonu) walczy o zdobycie tytułu America's Next Drag Superstar, wygraną pieniężną oraz inne sponsorowane nagrody. Uczestnicy wykonują najdziwniejsze zadania: szyją stroje, walczą na ringu, tańczą - co dusza zapragnie! Skupiają się jednak na działalności artystycznej i typowych wystąpieniach scenicznych. Widz nie ma czasu się nudzić i znajdzie wszystko to, co podoba mu się w typowym reality show, czyli emocjonujące zadania, łzawe historie oraz potężną dawkę śmiechu. Typowy odcinek trwa 40 minut. W każdym z nich pojawiają się dwa zadania. Po wykonaniu obu jury decyduje, kto odpada z programu, a kto otrzymuje immunitet. Prowadzącym jest tytułowy RuPaul, będący najsłynniejszą drag queen w historii. Jest on jednocześnie jurorem i mentorem. Był wielokrotnie nominowany do różnych nagród w kategorii najlepszy prowadzący i miejmy nadzieję, że w końcu uda mu się ją zdobyć (po obejrzeniu będziecie wiedzieli, że mu się należy). Program zaczynał z bardzo małym budżetem. Nikt nie wierzył w powodzenie takiej produkcji, więc zaplecze techniczne oraz nagroda dla zwycięscy były dość ubogie. Zaczynali od 20 tysięcy dolarów dla zwycięzcy, a teraz wygrana jest pięć razy większa. Pierwsze trzy sezony są obskurne w porównaniu do blichtru kolejnych czterech. Lepsze stroje, bogatsza sceneria, lepsza jakość obrazu. Na początku nikt nie wiedział o istnieniu programu, a teraz jury gościło już największe gwiazdy, takie jak Adam Lambert, Khloé Kardashian, Jessica Alba, Jordin Sparks oraz wiele innych. Uczestnicy to prawdziwi artyści, a ich postacie są dopracowane w każdym szczególe. Stroje nierzadko są prawdziwymi dziełami sztuki. Ich postacie to żywe alter ego z własnym imieniem, garderobą, sposobem zachowywania i chodzenia. Panowie nie są przebrani cały czas, więc interesującym jest patrzenie, jak ci ludzie zmieniają się pod wpływem przebrania – nie tylko fizycznie, ale i osobowościowo. W USA program cieszy się dużą popularnością, a finał ostatniego sezonu obejrzała wielotysięczna widownia i milionowa przed telewizorami: No url Drogie Panie, jeżeli facet jest lepszy w roli kobiety, to trzeba zobaczyć, bo niejedna z nas w życiu nie osiągnie makijażowych wyżyn, nie nauczy się chodzić na tak wysokich butach… ani chyba nie poświęci tak wiele, aby dojść do takiej perfekcji. Panów tu jednak nie pomijam. Jeżeli odrzucą swoje uprzedzenia w stosunku do profesji, którą zajmują się uczestnicy, to znajdą dobre show z ciętym i mocnym humorem, który nie oszczędza nikogo. Myślą przewodnią programu jest: Remember, if you can’t love yourself, how in the hell are you gonna love somebody else? (tłum. Pamiętaj, jeżeli nie potrafisz pokochać siebie, to jak, do cholery, pokochasz kogoś innego?). Chyba coś w tym jest – tak jak w całej produkcji, co sprawia, że nie można się od niej oderwać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj