Każdy z nas na ogół wie, czego można spodziewać się po serialu detektywistycznym. Nieodzowna jest oczywiście zbrodnia, najczęściej morderstwo. Później poznajemy detektywa prowadzącego śledztwo, który próbuje znaleźć odpowiedź na zasadnicze pytanie: kto zabił? Mamy więc elementy, bez których serial detektywistyczny nie mógłby istnieć: zbrodnię, ofiarę, detektywa. W toku fabuły główny bohater, śledczy lub detektyw, musi zrekonstruować przebieg wydarzeń, co pozwoli poznać prawdę o zbrodni. Ten schemat od wielu, wielu lat świetnie się sprawdza i dziś po detektywistyczne opowieści ludzie sięgają z tych samych powodów, dla których zaczytywali się (i wciąż zaczytują) w dziewiętnastowiecznych powieściach  Arthura Conana Doyle’a, Agathy Christie czy Edgara Allana Poego. Od czasu, kiedy drukowano opowiadania wspomnianych autorów, sporo jednak się zmieniło. Pojawiły się również nowe powody, które skłaniają nas do sięgania po detektywistyczne historie. Dlaczego więc tak lubimy seriale o detektywach?  

Napięcie i tajemnica

Odpowiedź na to pytanie wydaje się bardzo prosta – oglądanie seriali detektywistycznych sprawia przyjemność i zapewnia rozrywkę. Jest to jednak przyjemność szczególna i wiąże się z właściwościami formatu detektywistycznego. Przede wszystkim lubimy być trzymani w napięciu, w niepewności. To z tego powodu przy serialach o detektywach tak szybko, tak niepostrzeżenie „marnuje” się czas. Żadna inna grupa produkcji nie wciąga w ten sposób. Bo nic nie jest tak pociągające – i wciągające – jak zbrodnia i tajemnica. Dodatkowo seriale detektywistyczne projektują widza aktywnego, który będzie towarzyszył detektywowi w jego śledztwie, w procesie dochodzenia do wiedzy i odtwarzania tego, co zaszło. Lubimy przecież rozwikływać zagadki, odkrywać sekrety, głowić się, myśleć, zastanawiać. Serialowe łamigłówki stanowią więc często wyzwanie intelektualne, po które chcemy sięgać. Bo w świecie seriali o śledztwie zazwyczaj większe znaczenia ma logika, a mniejsze przypadek. I tak rozważamy, kto może być sprawcą. Dopatrujemy się motywów, co sprawia nam przyjemność, a często i satysfakcję. Obserwujemy zbieranie dowodów, przesłuchania świadków i podejrzanych. Sami jesteśmy w stosunku do bohaterów podejrzliwi, bo wiemy, że nikomu nie powinniśmy ufać.
fot. materiały prasowe
W tym wszystkim lubimy też martwić się o ulubionego bohatera – detektywa, któremu grozić może niebezpieczeństwo. Znajdujemy przyjemność w odczuwaniu silnych emocji i obcowaniu ze śmiercią. Na to wszystko patrzymy jednak z bezpiecznej odległości. Ciągle mamy bowiem świadomość, że to tylko serial, a ryzyko jest pozorne. Serial detektywistyczny ma więc działanie kompensacyjne – zapewnia nam deszczyk emocji, wprowadza kontrolowane zagrożenie, pozwala przeżyć emocje, żyć fascynującym życiem. Jako widzowie mamy nad samym detektywem przewagę. Zawsze wychodzimy z tego doświadczenia bez szwanku.

Detektyw – wybitny i nieosiągalny…

Cóż jednak bardziej mogłoby widzów przyciągnąć przed ekran jak nie sam główny bohater? Uwielbiamy produkcje o detektywach, ponieważ uwielbiamy samych detektywów. Śledzenie toku ich rozumowania i obserwacja ich pracy jest fascynująca, bo i oni są fascynujący. To jednostki wybitne, ponadprzeciętne. Inteligentne jak Sherlock Holmes czy William Murdoch, profesjonalne jak Stella Gibson z Upadku, przenikliwe jak Alec Hardy z Broadchurch. Tylko takie cechy są bowiem w stanie sprawić, że sprostają wymogom swojej pracy. Detektywi fascynują nas swą mądrością, błyskotliwością. Imponuje nam ich wiedza i odwaga. To bohaterowie silni (w wielu znaczeniach tego słowa), a jednocześnie mający coś, co często wymyka się racjonalnemu podejściu – intuicję. Przeczucie rzadko kiedy ich myli – fani Foxa Muldera wiedzą o tym najlepiej. Detektywi są jednymi z najbardziej intrygujących postaci serialowych. W grupie tej oprócz bohaterów profesjonalnych i poważnych znajdują się też ci naprawdę nietuzinkowi. Tym właśnie kradną nasze serca – jak agent Cooper z Miasteczka Twin Peaks czy detektyw Adrian Monk. Mają zestaw niepodrabialnych cech, swój niepowtarzalny urok, jak na przykład Sherlock, którego kochamy pomimo (a może właśnie dzięki temu) iż jest cyniczny, sarkastyczny, czasem brutalny i nie przejmuje się opinią innych. Przyjemność sprawia podpatrywanie nie tylko stylu bycia, ale też i stylu ubierania się detektywów. Doceniamy ich niezależnie od tego, czy noszą się elegancko i klasycznie, „jak przystało na detektywa” w  Broadchurch i The Following, czy też bardziej „niedbale” jak u Mare z Easttown.
fot. materiały prasowe
Serialowi detektywi pozwalają nam też przyjrzeć się relacjom, których większość z nas nigdy nie doświadczy w swoim życiu. Prowadzący śledztwo często wikłają się w intrygujące kontakty ze sprawcami (jak w Following), a także poniekąd z… ofiarami. Poznają ich dokonane już życie oraz wszystkie sekrety. Między detektywem a ofiarą nawiązuje się coś na kształt specyficznej przyjaźni. Stojąc po stronie umarłych, czują się zobligowani, by walczyć dla nich o sprawiedliwość. Detektywi są więc postaciami, jakimi sami często chcielibyśmy być, ale nigdy nie będziemy. Prawi, odważni, przywracający porządek. Stawiający na pierwszym miejscu dobro i sprawiedliwość. I tym nam imponują. Choć pod wieloma względami są bohaterami, na których patrzeć możemy jedynie z podziwem, to często mają też swoją bardziej ludzką stronę.

… a jednocześnie taki bliski

Często bowiem życie prywatne nie idzie im tak dobrze, jak to zawodowe, a praca nierzadko negatywnie odbija się na ich rodzinnym szczęściu. Seriale detektywistyczne ukazują więc, że nawet życie geniusza nie jest idealne, a tym samym niosą ze sobą pewien rodzaj pociechy. Druga strona detektywów bywa zaś niemniej interesująca, niż ta, którą widzimy jako pierwszą. Bo choć pod wieloma względami są lepsi od nas, bardziej przenikliwi, inteligentniejsi czy odważniejsi, to na wielu płaszczyznach są tacy, jak zwykli ludzie: wrażliwi, z niedoskonałościami. Główni bohaterowie seriali detektywistycznych to zazwyczaj postaci skomplikowane, których życie nie oszczędzało. Ludzie, którzy niosą w sobie ból i winę. Postaci ze złamanymi życiorysami jak Rust Cohle z Detektywa czy zmagający się z traumą jak Mare z Easttown.  Ludzie ze słabościami, którzy topią smutki w alkoholu. Ludzie, którzy nie są niezniszczalni psychicznie jak Marcella. To jednak dzięki temu sprawiają wrażenie prawdziwych i łatwiej nam z nimi współodczuwać.

Schemat, innowacja i ład (nie)przywrócony

W życiu często lubimy sięgać po to, co znamy i lubimy. Ta zasada tyczy się również seriali. Wiemy więc na ogół, jakie emocje na nas czekają, gdy sięgamy po produkcje detektywistyczne. I właśnie je chcemy przeżyć. Czasem więc pewna schematyczność, przystawalność do konwencji jest pożądana. Nie da się  jednak ukryć, że seriale, by walczyć o uwagę widza, wciąż muszą zaskakiwać. Poprzeczka zawieszona jest coraz wyżej, produkcje muszą mieć więc cechy odróżniające je od innych tytułów lub wysokie walory artystyczne. I tak seriale detektywistyczne ewoluują, otwierają się na zmiany, nowe pomysły, grę z utartymi schematami czy oczekiwaniami widzów. Dziełem, które skradło nasze serca między innymi ze względu na oryginalność, było już Miasteczko Twin Peaks. Produkcja Davida Lyncha, przełomowa na wielu polach, zaproponowała inne podejście do opowieści detektywistycznej. W świecie tego rodzaju seriali powinna rządzić przecież racjonalność, a we wspomnianej produkcji w procesie dochodzenia ogromną rolę odgrywały przecież sny i domysły. Innowacje są więc często czymś dobrym. Dodajmy, że na korzyść serialu Detektyw zadziałały przecież filozoficzne rozważania Cohle’a i wzruszające, niemalże metafizyczne doświadczenia tego detektywa.
fot. materiały prasowe
+7 więcej
Sięgając po detektywistyczne fabuły, oczekujemy, iż właściwy porządek zostanie prędzej czy później przywrócony. Chcemy, by sprawiedliwości stało się zadość, a dobro wygrało. Jednak i odstępstwo od tej reguły może wyjść serialom na dobre. W niektórych produkcjach bowiem to zło triumfuje, przestępcom udaje się wywinąć, a ukaranie sprawcy z pewnych przyczyn nie daje satysfakcji, jak to było w przypadku Mare z Easttown. Ta gra z oczekiwaniami widza i silne emocje, jakie wywołuje, poczucie niezgody lub niezadowolenia, działają na korzyść produkcji. Oglądanie przecież samych produkcji, które nie zaskakują, w końcu może stać się nużące.  

Mikrokosmos

Kolejnym powodem, dla którego tak lubimy opowieści o detektywach, jest fakt, że produkcje te zabierają nas w ciekawe środowiska i miejsca – w takie, w które najczęściej nie mielibyśmy okazji trafić w prawdziwym życiu, lub takie, które nie byłoby całkowicie bezpieczne. Spelunki, więzienia, opuszczone budynki, w których zaszywają się narkomani, bezdomni czy kryminaliści. Seriale detektywistyczne przenoszą nas także w przeszłość i w miejsca, które już nie istnieją, jak na przykład dziewiętnastowieczne Toronto. To do tego kanadyjskiego miasta zabiera nas bowiem Detektyw Murdoch. W sportretowanych w tej produkcji czasach profesjonalna kryminalistyka dopiero raczkuje, więc serial daje nam wgląd w świat makabryczny, lecz bardzo interesujący. Seriale detektywistyczne zazwyczaj rozgrywają się w zamkniętym świecie, który rządzi się własnymi prawami i wyróżnia właściwą sobie atmosferą. To bowiem także i sam klimat serialowego świata sprawia, że sięgamy po detektywistyczne produkcje – elegancki i stylowy jak w Sherlocku czy Detektywie Murdochu, czy mroczny, chłodny i depresyjny – nie tylko w produkcjach ze Skandynawii. Mikrokosmos małych, skrywających mroczne sekrety miasteczek potrafi wciągnąć tak samo jak świat wielkomiejski, a krajobrazy Luizjany w Detektywie czy nowozelandzkiej natury w Tajemnicach Laketop mogą sprawić, że nie będziemy chcieli wrócić do swojej rzeczywistości.  

Trudne rozstania

Powodów, dla których lubimy śledzić perypetie detektywów, jest wiele. Wiele z nich jest związanych ściśle z formatem opowieści detektywistycznej, takich jak typ bohatera, klimat czy wrażenia, jakie produkcja wywołuje w widzach. Jest jednak jeszcze jedna kwestia i dotyczy ona w głównej mierze samej seryjności. Pozwala ona na większe zżycie się z bohaterem. Detektyw staje się nam bliski. Staje się niemalże naszym przyjacielem. Dzięki temu zaś, że serial trwa dłużej, mamy czas, by lepiej się w nim zadomowić. Przez to jednak sama rozłąka jest jeszcze bardziej bolesna…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj