Świetnych seriali jest mnóstwo. I przyznajemy – mimo najszczerszych chęci my też nie ogarniamy wszystkiego. Coś przemknie nam nieraz pomiędzy palcami, gdzieś pójdzie bokiem. Ale od czego mamy Was – równie wielkich fanów jak my, a równocześnie poszukiwaczy najróżniejszych serialowych fabuł i opowieści. Jeśli macie jakieś swoje ulubione tytuły, a my o nich piszemy rzadko albo wcale, to zapraszamy do przejścia na naszą stronę. Napiszcie, dlaczego ten właśnie Wasz ulubiony serial jest godny uwagi, co go wyróżnia, jak go opisać i zdefiniować. Nie w dwóch-trzech zdaniach, a trochę więcej. My chętnie to opublikujemy i poszerzymy w ten sposób wiedzę nas wszystkich. Do tego właśnie służyć ma ten cykl, a natchnął nas tekst poniżej - spontanicznie przesłany do redakcji materiał o serialu, o którym mało kto z nas miał pojęcie. A tu – jak widać – warto mu się przyjrzeć. Jakie macie kolejne propozycje? Ślijcie na kamil.smialkowski@naEKRANIE.pl. Opublikujemy każdy tekst, który nas zaciekawi, a tymczasem przejdźmy do "Case Histories". [video-browser playlist="709020" suggest=""] Młyn popkultury bezlitośnie poczyna sobie ze wszelkimi archetypami. Mieli je, parodiuje, trawestuje, połyka i wypluwa na wzór Uroborosa. Czasem trudno wyłapać, gdzie kończy się opowiadanie serio, a gdzie zaczyna postmodernistyczna gra z widzem. Bywa jednak, że nie ma takich wątpliwości. Postać prywatnego detektywa wielokrotnie podlegała wszystkim tym niemiłym operacjom, bo i temat to wdzięczny, chwytliwy. Może być księdzem, czarnym kotem, gejem, kobietą, pracować w czasach Nerona, Wielkiej Inkwizycji lub we współczesnym Sandomierzu. Mnogość tych spojrzeń powoduje, że kiedy widz bądź czytelnik trafia na archetyp w stanie nieprzetworzonym, wzdycha ciężko i wzrusza ramionami - "przecież to już było". Było, oczywiście. A jak się zaczynają najlepsze historie? "Znacie? To posłuchajcie". Serial "Case Histories" wyprodukowany został przez BBC i jest luźno oparty na serii powieści Kate Atkinson, których kilka ukazało się w Polsce. Bohaterem jest - a jakże - prywatny detektyw Jackson Brodie. Rzecz ma miejsce we współczesnym Edynburgu, turystycznej atrakcji, w której mało kto chciałby mieszkać. Brodie jest ekspolicjantem (wyleciał za ujawnienie korupcyjnego skandalu), który kilka lat temu przekroczył czterdziestkę. Jego życie osobiste przypomina pole minowe - była żona dostała intratną posadę w Nowej Zelandii, dokąd zamierza zabrać kilkuletnią córkę. Wściekła sekretarka narzeka na brak podwyżki, jest ciało kobiety wyłowione z zatoki, jest traumatyczna tajemnica dwóch sióstr, są demony z przeszłości samego bohatera. Dla policji pozostaje kalającym własne gniazdo pariasem, choć z detektyw Louise Munroe łączy go specyficzna i niedookreślona więź. Papierosy jakoś nie chcą się rzucić, a butelka single malta dziwnym trafem zawsze znajduje się pod ręką. Lokomotywą tego przedsięwzięcia jest bezapelacyjnie odtwórca głównej roli - Jason Isaacs. Najlepiej znany z roli Lucjusza Malfoya w serii o Harrym Potterze, idealnie wciela się w bohatera, który próbuje połapać luźne wątki rozmaitych spraw i uczynić swe życie w miarę znośnym mimo coraz częstszych oznak śmiertelności. Charyzma aktora powoduje, że nawet pewne irytujące gdzie indziej fabularne zbiegi okoliczności tu stają się łatwe do przełknięcia. Dzielnie towarzyszą mu Zawe Ashton i Amanda Abbington (obie znane z serialowego "Sherlock", również produkcji BBC). Jackson Brodie to wierny kompan Lew Archera czy Filipa Marlowa, szybki w słowach i pięściach, pozbawiony złudzeń idealista, kierujący się w życiu nie tyle prawem, co wewnętrznym imperatywem kategorycznym. No i miejsce akcji. Edynburg, "szkocki Kraków". Podobnie jak jego duchowy towarzysz - John Rebus z powieści Iana Rankina - Brodie nie zwraca uwagi na Holyrood, Royal Mile czy Princes Street Gardens. Działa na ponurych osiedlach, w bocznych uliczkach czy na nadbrzeżach, na których zapamiętale uprawia jogging. Odcienie mglistej szarości z rzadka przełamywane są cieplejszymi barwami, co znakomicie koresponduje z egzystencjalnym nastrojem serialu. Czytaj również: BBC zapowiada oficjalny Festiwal Doktora Who Stacja BBC uraczyła nas dotychczas tylko dwoma sezonami "Case Histories" - łącznie jest to dziewięć odcinków, częściowo ze sobą połączonych. Pozostaje niedosyt, ale towarzyszy mu wielka satysfakcja z obcowania z bardzo prawdziwym i kanonicznym bohaterem, każdego dnia zmagającym się z codziennością. Nie jest mu łatwo. Ale z drugiej strony - kto powiedział, że będzie?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj