Jason Blum nie stworzył niczego nowego, jeśli chodzi o prowadzenie wytwórni - dał po prostu wolność kreatywną swoim twórcom. Przy okazji zbliżającej się premiery filmu M3GAN (13 stycznia) zaglądamy za kulisy studia Blumhouse.
Horrory są bardzo wdzięcznym gatunkiem – nie muszą mieć wielkiego budżetu, a zawsze cieszą się wsparciem oddanej grupy fanów, która przynajmniej raz w miesiącu gotowa jest wybrać się na nie do kina. Widzowie doskonale wiedzą, że małe pieniądze wyzwalają kreatywność u twórców, ale nie dają gwarancji zobaczenia udanego filmu. Autorskie kino nie musi się podobać wszystkim. W filmowym biznesie jest na szczęście przynajmniej jedna osoba, która nie boi się oddawać pełnej swobody kreatywnej reżyserom i scenarzystom kina gatunkowego. I trzeba przyznać, że od wielu lat wychodzi na tym korzystnie finansowo. Oto Jason Blum – producent i założyciel studia Blumhouse, którego logo być może mieliście okazję zobaczyć przy wielu hitowych produkcjach, takich jak Noc oczyszczenia, Śmierć nadejdzie dziś i Czarny telefon.
Wszystko na dobre rozkręciło się w 2007 roku, kiedy to do kin trafiła produkcja zatytułowana Paranormal Activity w reżyserii debiutującego wówczas Orena Peli. Historia nakręcona w technice found footage kosztowała jedynie 15 tysięcy dolarów, a zarobiła ponad 200 mln dolarów na całym świecie (łącznie cała seria przyniosła zysk w wysokości prawie miliarda dolarów). Ta zaskakująco udana inwestycja pozwoliła młodemu producentowi rozwinąć skrzydła i rozpocząć prace nad większą liczbą tytułów. W ciągu ostatniej dekady Blumhouse stało się marką i wyznacznikiem – jeśli nie jakości, to na pewno niezwykłego przeżycia. Wspomniane Paranormal Activity, ale też Halloween i Noc oczyszczenia to flagowe serie studia. Twórcy nie boją się jednak wychodzić poza ramy przebojowych horrorów i pokazywać światu filmy walczące o nagrody – jak chociażby Whiplash i Czarne bractwo. BlacKkKlansman.
Imperium Bluma nie zamyka się tylko na jedną formę filmowej wypowiedzi, bo ostatnio rozpoczęło współpracę ze studiem Universal nad rozwinięciem uniwersum potworów (film Niewidzialny człowiek z 2020 roku i przyszłościowo też Wilkołak z Ryanem Goslingiem). To nie jest tak, że Jason Blum zrewolucjonizował dzisiejszy horror – dał twórcom narzędzia i możliwości, ale to przede wszystkim ich wyjątkowa kreatywność pozwoliła zaproponować coś innego i odświeżającego w jednym z najstarszych gatunków. Blum, zwłaszcza na początku swojej drogi producenckiej, wyznawał zasadę: "niskie koszty, wielkie koncepty". Zaczynał od liczących kilkaset tysięcy budżetów! Milion przeznaczył na produkcję Naznaczony z 2010 roku. Oczywiście kwoty te sukcesywnie się zwiększały – pierwsza Noc Oczyszczenia kosztowała 3 mln dolarów. Później przeznaczono niespełna 5 mln dolarów na wyjątkowy film Uciekaj! od Jordana Peele'a. Jest to jeden z najlepszych przykładów na to, jak działa Blumhouse. Peele przyszedł do nich z nietypowym scenariuszem, który zachwycił, ale też przeraził producenta. Niski budżet dał możliwość podjęcia ryzykownych decyzji artystycznych. Czy było warto? Oj, jeszcze jak. Uciekaj! zarobiło 255 mln dolarów. Zdobyło też statuetkę Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny i jeszcze trzy nominacje. O Blumhouse już wcześniej było głośno, ale po tym sukcesie wytwórnia stała się poważnym festiwalowym rywalem.
W Blumhouse nie dostaniesz dużo kasy, zwłaszcza jeśli jesteś debiutantem, ale masz za to gwarancję kreatywnej swobody. Studio w większości przypadków nie ingeruje w ostateczny kształt filmu. Nic dziwnego, że na współpracę z nim zdecydowali się: Eli Roth, Leigh Whannell, M. Night Shyamalan, wspomniany Jordan Peele oraz James Wan. Ten ostatni zresztą nakręcił w 2010 roku Naznaczonego – kameralną historię grozy o chłopcu, który po zapadnięciu w śpiączkę trafił do krainy duchów. Wan zarobił prawie sto milionów dolarów, a jego współpraca z Blumem nabrała rumieńców. Zaczęli razem produkować filmy, a kilka miesięcy temu branżowe media ujawniły, że zostanie podpisana umowa między Blumhouse a Atomic Monster, firmą producencką Wana. Obie wytwórnie będą mogły wspólnie korzystać z umów dystrybucyjnych z Universal i całej infrastruktury. Jason Blum i James Wan wciąż będą tworzyć wspólnie nowe projekty. Już 13 stycznia 2023 roku zadebiutuje ich M3GAN.
Model przyjęty przez Bluma nie jest niczym wyjątkowym, bo Hollywood przed erą superbohaterów tak właśnie działało. Niskie budżety i ciekawe pomysły – to się liczyło. Blum, doświadczony pracą dla wytwórni Miramax i Paramount, nie chciał wydawać na starcie ogromnych pieniędzy. Trzeba przyznać, że często zarabiał niebotyczne sumy w porównaniu do wyłożonych środków, ale jednak nie zawsze zaliczał sukcesy artystyczne. Trafiały się filmy dużo słabsze, takie jak Duchy kanionu, Wyspa Fantazji, Podpalaczka i liczne kontynuacje największych hitów studia. Tempo ich powstawania jest naprawdę szybkie, więc nic dziwnego, że dostajemy zarówno tytuły mniej udane, jak i perełki, które zachwycają widzów oraz Akademię. Produkcje często łapią też drugie życie po zawitaniu na różne platformy VOD.
Blumhouse na pewnym poziomie skojarzyć można z produkcjami Marvel Studios lub A24 – przynajmniej jeśli chodzi o spójne portfolio. Ich filmy charakteryzują się elementami nadnaturalnymi, często goszczą w nich duchy, widma i straszydła, a we wszystko wpleciona jest intryga obyczajowa. Projekty bywają też polityczne – Uciekaj! traktuje o kwestiach rasowych, a Niewidzialny człowiek porusza temat przemocy seksualnej. Istotna jest także seria Noc oczyszczenia, której koncept zakłada, że jednej nocy w roku wszystko staje się dozwolone. W produkowanych przez studio historiach liczy się zatem element wywołujący emocje, które zaangażują widza. Dopiero potem można do tej "zabawy" dodawać kolejne składniki horrorowej mieszanki. Jeśli zatem liczysz na kino subtelne, to może zrezygnuj z produkcji Blumhouse. Miej jednak na uwadze to, że nie wiesz, który tytuł może Cię zachwycić. Gdy czytałem recenzje M3GAN krytyków z USA, pomyślałem sobie, że chyba nigdy nie znudzą nam się filmy o nawiedzonych kukiełkach... zwłaszcza w czasach wzrostu popularności Sztucznej Inteligencji. Warto śledzić poczynania Blumhouse i A24, bo w obecnym krajobrazie Hollywood niewielu producentów ma cierpliwość do tego, by odkrywać filmowe talenty i podejmować ryzyko. Sam Blum mówi zresztą, że lubi odnosić zwycięstwa tam, gdzie inni myślą, że zaliczą porażkę.
Blumhouse - 10 najlepszych filmów studia wg Rotten Tomatoes