Założenie było co najmniej ambitne, chociaż Nolanowi zabrakło jeszcze precyzji w posługiwaniu się formą nielinearnej narracji.
Założenie było co najmniej ambitne, chociaż Nolanowi zabrakło jeszcze precyzji w posługiwaniu się formą nielinearnej narracji. Dwa lata później twórca robi Memento – to pod każdym względem znacznie lepiej opracowana i przygotowana opowieść, w której nietypowe sceny, wrzucone w nietypowym momencie, nabierają sensu dopiero z upływającymi minutami filmu. Fabularny debiut Nolana możemy zatem określić jako coś w rodzaju reżyserskiego treningu, bo w Śledząc po latach odnajdujemy wiele smaczków, które wykorzystane były w późniejszej twórczości reżysera. Na drzwiach do mieszkania głównego bohatera widzimy między innymi logo Batmana, natomiast postać Cobba wypowiada słowa, że w rabowaniu nie chodzi wyłącznie o zabieranie przedmiotów, ale o wkradanie się w ludzkie życie, co mocno kieruje nas w stronę Incepcji. Jest nawet scena, kiedy Cobb podkłada w obcym mieszkaniu kobiecą bieliznę, co możemy odczytać jako próbę ingerencji w cudze życie. Znowu przypomina to Incepcję, a sama postać Cobba i sposób, w jaki zostaje przedstawiona, przypomina bohatera granego przez Leonardo DiCaprio w filmie z 2010 roku.
Ponieważ debiut Nolana ma znamiona testów przed kolejnymi projektami, mamy w nim bardzo dużo zabawy formą. Właśnie dlatego narracja w Śledząc momentami się rozjeżdża, a szykowana przez twórcę łamigłówka traci na swoim impecie na drodze do końcowego twistu, który skutecznie wybudza widza z letargu. Intryga zawierająca elementy śledztwa idzie w kierunku czegoś bardziej rozdmuchanego niż subtelnego – czegoś, co może nie do końca pasuje do klimatu, ale pokazuje, jakie ciągoty miał Nolan od samego początku kariery. Incepcja, Interstellar, a także trylogia o Batmanie – niezależnie od naszej oceny – zachwycają jakością kinematograficzną, stojącą na wybitnym poziomie. Jest tam wiele scen, do których chce się powracać ze względu na ich rozmach i pomysłową realizację.
W trakcie seansu moją uwagę przykuła jeszcze jedna rzecz – chodzi o wyposażenie mieszkania głównego bohatera. Na drzwiach mamy wspomniane logo Batmana, natomiast w środku plakat z obrazem Marka Rothko. Czy istnieje coś, co lepiej symbolizowałoby aspiracje reżysera? Filmy Nolana można przeceniać lub ich nie doceniać, ale trzeba przyznać, że nie ma zbyt wielu twórców, którzy tak umiejętnie łączą komercję z autorskim stylem. Założeniem reżysera w zasadzie od samego początku było ciągłe poszukiwanie i próba wskazywania zacierających się granic fikcji i rzeczywistości. Bill, który okazuje się osobą przesłuchiwaną, odsłania przed nami swoją potrzebę odkrycia prawdy, a chwila, gdy dochodzi do niego informacja, że nie tyle stworzył obraz antagonisty, co prawdopodobnie sam się nim stał, to znowu mocny argument na to, że możemy go postawić obok wielu innych bohaterów z filmów Nolana. Czasami gonitwa za odkrywaniem prawdziwego sensu sprawia, że jest się od niego jeszcze dalej niż przed wyruszeniem w drogę. Zawiedziony życiem pisarz nie mógł pozostać w miejscu, bo dla jego stwórcy nie ma chyba nic gorszego niż stagnacja bez podjęcia próby walki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj