Sting pojawił się w kilku fajnych fabułach. Czasem grając jakąś postać, czasem po prostu jako Sting. Wybraliśmy te, które najlepiej pamiętamy. Chronologicznie.
"Kwadrofonia" (1979)
Pierwszy duży film w biografii Stinga, do tego mocno muzyczny. Acz nie o jego muzykę tu chodzi. W głośnikach rządzi grupa "The Who" - to opowieść o połowie lat sześćdziesiątych i o subkulturze Modsów. Sting zaś to Ace Face, jeden z liderów i wzorów do naśladowania.
[video-browser playlist="632073" suggest=""]
Diuna (1984)
Sting w wielkiej produkcji SF! I to wyreżyserowanej przez samego Davida Lyncha na podstawie kultowej powieści Franka Herberta. To było coś. A przynajmniej miało być, bo film wyszedł tak sobie. Ale trzeba przyznać, że Sting jako wredny Feyd Rautha prezentował się nad wyraz dobrze
[video-browser playlist="632075" suggest=""]
"Panna Młoda" (1985)
Idąc za ciosem, rok później zagrał już główną rolę. Samego doktora Frankensteina, który próbuje stworzyć idealną kobietę. Z kawałków. Nie słyszeliście o tym filmie? To zobaczcie.
[video-browser playlist="632077" suggest=""]
"Julia i Julia" (1987)
Sting jako szarmancki brytyjski kochanek pewnej Julii (Kathreen Turner) – to nie ten o kucharzeniu z Meryl Streep i Amy Adams. Ten film tak naprawdę jest o niej i o dwóch światach, w których żyje; rzecz ociera się o fantasmagorię czy może fantasy. Zresztą nie znaleźliśmy trailera, ale na YT wisi cały film. Proszę bardzo:
[video-browser playlist="632079" suggest=""]
Saturday Night Live (1987-1999)
W tym najsłynniejszym amerykańskim telewizyjnym programie rozrywkowym Sting wystąpił 6 razy w ciągu kilkunastu lat. Czterokrotnie był gościem muzycznym, a dwa razy gościnną gwiazdą. A ta bierze także udział w specjalnie napisanych skeczach. Ot, takich jak ten o KKK:
[video-browser playlist="632081" suggest=""]
Przygody barona Munchausena (1988)
David Lynch nie był jedynym słynnym reżyserem, u którego Sting wystąpił przed kamerą. Był też Terry Gilliam. Jeden z niezapomnianych Monty Pythonów zaprosił Stinga do swych wariacji na historię najsłynniejszego łgarza w historii literatury. Sting miga tylko przez chwilę na ekranie, ale nie sposób go przegapić. Sprawdźcie kiedyś. A oto trailer filmu:
[video-browser playlist="632083" suggest=""]
Ally McBeal (2001)
O tym odcinku Ally McBeal pisaliśmy już okazji naszych ulubionych scen z Robertem Downeyem Jr. Ba, pokazywaliśmy nawet ten sam fragment. Oto Sting (w tej roli Sting) pojawia się w kancelarii adwokackiej, bo musi bronić się przed pewnym oskarżeniem. Prawnik (Downey Jr.) broni go, a ten w podzięce... No właśnie, zobaczcie to jeszcze raz:
[video-browser playlist="632085" suggest=""]
Studio 60 (2006)
Pisałem już, że Sting wielokrotnie wracał do "Saturday Night Live". Kiedy więc Sorkin kręcił serial o powstawaniu takiego programu rozrywkowego, nic dziwnego, że w tle takiej opowieści znowu przewinął się pan Sumner.
[video-browser playlist="632087" suggest=""]
"Jimmy Kimmel Live!" (2010)
Oczywiście nie sposób zliczyć występów Stinga w różnych telewizyjnych show. I nie mamy zamiaru. Ale ten jest szczególny. Tu oczywiście znowu Sting gra po prostu Stinga, ale w fabule wymyślonej przez Jimmy'ego Kimmela i w świetnym, przystojnym towarzystwie.
[video-browser playlist="632089" suggest=""]
{{Michael J. Fox Show}} (2013)
I najświeższa, zeszłoroczna analogiczna zabawa. Serial rozgrywający się w świecie telewizji (już zresztą skasowany) i Sting jako Sting w fikcyjnej opowieści. Jak widać, granie kogoś innego już mu się chyba znudziło, ale gdy ktoś mu pisze scenariusz i mówi, że ma po prostu być Stingiem, to nie odmawia.