Wypada zacząć od kilku nostalgicznych wspominek i podłubania w przeszłości, żeby zrozumieć obecną drogę obraną przez twórców serialu Superman i Lois. Sentymentu do końcówki lat 30. nie ma pewnie nikt z nas, ale to właśnie pod koniec tej dekady zadebiutował komiks Action Comics Vol. 1, w którym po raz pierwszy czytelnicy zetknęli się z postacią Lois Lane. Ze względu na pewne kulturowe uwarunkowania, Lois była kobietą w opałach, którą ratować musiał Superman. Tak rodziło się też uczucie dziennikarki Daily Star (gazety później przemianowanej na Daily Planet) do Człowieka Jutra, choć nie zawsze było to takie oczywiste. Na przestrzeni lat Lois i Clark Kent kolekcjonowali całą gamę wzajemnych emocji. Od uwielbienia, po nienawiść lub czystą, zawodową konkurencję. Mogła więc w najlepszym wypadku traktować Clarka jako przyjaciela, ale swoje uczucie kierowała do podobnej postury mężczyzny z czarnym loczkiem i brakiem okularów na nosie. Nie mogło przecież być po drodze Lois Lane z faktem, że nowy w pracy Kent ma informacje z pierwszej ręki, jeśli chodzi o wyczyny Supermana. To potem także się zmieniło i Lane figurowała w opinii publicznej jako dobra przyjaciółka Człowieka ze stali, mająca dostęp do ekskluzywnych informacji. Pewien paradoks tego związku i relacji uwypukla mniej lub bardziej świadomie film Superman z 1978 roku w reżyserii Richarda Donnera. Lois grana przez Margot Kidder, spotyka Kenta w innych sytuacjach niż praca, ale raczej pobłażliwie traktuje niezdarnego Clarka. Kiedy jednak pojawia się mężczyzna z literą "S" na pokaźnej klatce piersiowej, zmienia się nastawienie Lois. Niezależnie od sposobu prowadzenia wątku miłosnego w filmie Donnera, udało się ostatecznie uchwycić wyidealizowaną w tamtych czasach stronę związku, a tzw. Flying Sequence jest pięknym tego podsumowaniem. Clark i Lois w komiksach, ale też w późniejszych serialach jawili się zawsze jako duet niezwykle siebie wspierający. Bardzo rzadko czynili wyrzuty z wykonywanych przez siebie niebezpiecznych obowiązków. Nie powinno to specjalnie dziwić, bo są jedną z pierwszych i wciąż obecnych w popkulturze par dającą niejako przykład kolejnym. Można zaryzykować stwierdzenie, że niejako związek Petera Parkera i Mary Jane u konkurencyjnego Marvela, znajduje swoje korzenie w relacji Lois i Clarka. W obu przypadkach partnerki późno dowiedziały się o prawdziwych tożsamościach Supermana i Spider-Mana, ale to nie stanowiło podstaw do ewentualnego rozstania. Lois zawsze ukazywana była jako pewna siebie osoba, odważnie poszukująca prawdy i walcząca ze złem za pomocą pióra lub liter wystukiwanych w klawiaturę maszyny do pisania. Nawet jeśli była damą w opałach w filmach Donnera lub pierwszych ekranowych występach Lane portretowanej przez Noel Neill - była reporterką działającą sprawniej od niejednego mężczyzny w beżowym płaszczu i kapeluszu z przyczepioną do niego legitymacją prasową. To być może zasługa inspiracji, którą była Nellie Bly, dziewiętnastowieczna reporterka, która w świecie zdominowanym przez mężczyzn, uprawiała dziennikarstwo śledcze i wyjawiła wiele niezwykłych spraw. Samo jednak założenie o takiej postaci stwarzało możliwości częstego konfrontowania dziennikarki z najsilniejszym człowiekiem na świecie. Ambicje Lois często wpędzały ją w tarapaty, co widzimy w filmach Donnera.  Superman niejednokrotnie musiał ratować skórę dziennikarki, gdy poznawała prawdę o przekrętach w Metropolis. Także w filmie Batman v Superman: Świt sprawiedliwości od Zacka Snydera, Lois Lane musi być przynajmniej dwukrotnie ratowana przez Supermana. Biorąc pod uwagę kontekst i okres, w którym powstawały filmy Superman i Atom Man vs. Superman z Noel Neill lub serial Adventures of Superman także z udziałem Neill naprzemiennie z Phyllis Coates - możemy zrozumieć takie przedstawienie bohaterki. Jednak w produkcjach Człowiek ze stali z 2013 roku i wspomniane starcie Supermana i Batmana z 2016, całkowicie zmarnowano potencjał nie tylko postaci, jaką jest Lois Lane, ale także aktorki Amy Adams.
materiały prasowe
Lepiej dla postaci Lois u Snydera zrobiłoby chociażby zrezygnowanie z jej występu w pierwszym filmie lub tylko zarysowanie nam jej obecności bez kolejnych interakcji. Geneza Supermana zabiera miejsce na jakąkolwiek interakcję Clarka/Supermana z Lois. Kidder u Donnera błyszczała komediowym podejściem, rzucanymi od czasu do czasu gagami i budowano w ten sposób chemię tego specyficznego trójkąta. Bo nie wystarczy zmienić podejście, ale wypada również znaleźć pomysł umiejscowiony w esencji bohaterów znanych z komiksów.  To udało się zrobić w serialu Tajemnice Smallville, gdzie w Lois wcieliła się Erica Durance. Oczywiście było na to więcej czasu, ale także aktorka świetnie czuła postać i dobrze wpasowana została w obraną konwencję. Kolejną pomyłką okazał się angaż Kate Bosworth w roli dziennikarki w filmie Superman: Powrót. Sam obraz Singera nie mógł specjalnie zadowolić fanów pod kątem zaplanowanej historii i umiejscowienia jej w czasie, więc pewien dysonans wytwarzała sytuacja prywatna Lois w tej produkcji. Ostatecznie także aktorsko nie był to specjalnie udany casting.
fot. materiały prasowe
I wreszcie za sprawą The CW mamy nowe wcielenia Supermana i Lois w postaci Tylera Hoechlina oraz Elizabeth Tulloch. Mogliśmy epizodycznie oglądać ich w kilku produkcjach należących do Arrowverse. Otrzymali także solowy serial bez konieczności nawiązywania do łączonego uniwersum. Dopisano duetowi wątek odmieniający ich status i rolę. Zostali bowiem rodzicami nastolatków, co wreszcie stwarza okazję do oglądania niezwykłego człowieka w zwykłych sytuacjach. Lois, przynajmniej na przestrzeni dwóch pierwszych odcinków, też jest nieco inną postacią. Nie tylko matką, ale słynną dziennikarką, która nie musi szukać tematów, bo te znajdują Lois.  Niezależnie od tego, jaki poziom utrzyma serial Superman i Lois, wydaje się, że oddano serce bohaterom i pełne zrozumienie ich komiksowych rodowodów. Przynajmniej na razie uosabiają to, za co fani pokochali duet Clarka i Lois. Jest w ich życiu prywatnym dużo powagi ze względu na pełnione obowiązki, ale też niezwykle potrzebne są wszystkie te momenty, kiedy widzimy ich zażyłość, odrobinę humoru i nadziei, że póki są razem, wszystko jest możliwe. Nie potrzeba ciągłego ratowania Lois. Zrozumienie siebie i swoich obowiązków w związku, a także dawanie oparcia w najtrudniejszych chwilach - takiego Clarka i taką Lois oglądamy na razie w serialu The CW. Trzymam kciuki, żeby tak pozostało.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj