W poprzednim odcinku: Mięsne drzewo [01x06]
ŚWIATŁA STADIONÓW
"Bunt jajek"
Prowadzący poprawił koszyczek by lepiej komponował się w kadrze.
- Dzień dobry, Prowadzący, witam w poświątecznym odcinku "TV Ball" - przywitał się. - Święta i po świętach, pora powrócić do selekcji drużyny państwa Seriali na EURO. Ze mną jest znany komentator, pan Włodzimierz - wskazał na komentatora siedzącego po drugiej stronie stołu.
- Witam państwa serdecznie, niczym mój dziadek w 22, witający państwa ze skoczni w Dolinie Jaworzynki…
- Widzę, w czasie świąt pan tak trochę rodzinnie powspominał - Prowadzący przerwał komentatorowi, ale z uśmiechem na twarzy. - Pora wrócić do teraźniejszości - przełożył kartki, które miał na stole. - Dziś Trener wraz z Asystentem…
Niespodziewanie obraz zachwiał się, przeleciały jakieś dziwne pasy, poczym zaczął śnieżyć. Kiedy wizja wróciła, kamera nadal była skierowana na Prowadzącego - ale ściślej na jego fotel, gdyż Gospodarza w kadrze widać nie było. Zamiast niego w fotelu siedziała olbrzymia… pisanka, pomalowana w wyjątkowe barwy wojenne.
- My, pisanki z całego świata, nie godzimy na bycie obiektem agresji ze strony ludzi - z jajka wydobył się mocny głos. - Nie ma naszej zgody na to, by nas najpierw rozpieszczano kolorami, a potem, bezceremonialnie, roztłukiwano o kant stołu!
Nastąpiło krótkie przebicie w stronę komentatora. Włodzimierz siedział na swoim miejscu, ale obok był Prowadzący, zaś otaczały ich cztery pisanki pomalowane w moro.
- Dlatego postanowiliśmy przejąć wpierw telewizję, a potem nawet i władzę nad światem - ciągnęła najważniejsza Pisanka - Od dziś wszystkie seriale emitowane w tej stacji otrzymają wyłącznie jajeczna obsadę. Wszystkie stare zostaną na nowo nakręcone, z jajkami w roli głównej. A reprezentacja na EURO będzie się składała tylko z samych jajek! - ogłosił wręcz pompatycznie.
- No bez jaj, w takim składzie to i Polska nas ogra! - pan komentator nie wytrzymał i musiał skomentować.
- Coś mi się wydaje, że ten komentarz był chyba nie na miejscu… - Prowadzący głośno przełknął ślinę, widząc, jak pilnujące ich jajka niebezpiecznie się nad nimi schylają…
STADION IMIENIA HANKI JAJKOWIAK
…która pękła od uderzenia pudełeczka na jajka…
Trener łypnął to na jedną pilnującą go pisankę, to na drugą. Miały na sobie wymalowane rewolucyjne barwy.
- Jako że my się jeszcze na tej piłce nie znamy, to musimy was, wy reakcyjnie jajek zjadacze i działacze brać, abyście nam kadrę wybrali i nowego trenera wychowali. Ale nie łudźcie się, władza wam na ręce patrzeć będzie, a jak skończycie, to traficie tam, gdzie wasze miejsce, czyli do jajek zbierania, a co! - komisarz rewolucyjny, niskie jajko z rudą łysiną na czubku, zagroziło Trenerowi.
- Taaa… - mruknął Selekcjoner. Był kompletnie przybity sytuacją - rano jeszcze żył w wolnym państwie, do pracy się zbierał, a kiedy zajechał na stadion, został natychmiast zatrzymany przez te przerośnięte jajecznice. A po Asystencie, jego ukochanym Asystencie, nie było śladu.
- Ruszać się, władza czekać na was nie będzie! - komisarz rewolucji ponaglił Trenera. Pilnujące jaja-osiłki pchnęły Selekcjonera. Chcąc nie chcąc musiał ruszyć przed siebie.
Weszli na płytę boiska. Tam już były istne tłumy różnej maści, koloru i wielkości jaj, które kotłowały się w jedną, jajeczna masę.
- Niezły placek - ironicznie w myślach westchnął Trener.
Zatrzymali się na skraju murawy. Tu leżało jedno jajo, rozbite. Wokół niego uwijały się inne pisanki, którymi dyrygowała pisanka z rudym czubkiem i w namalowanych okularach przeciwsłonecznych.
- Towarzysze z "CSE: Kryminalnych Zagadek Jajek". Włączać do drużyny? - warknął komisarz.
Trener przyjrzał się im uważnie. Zbieranie dowodów osobnikom bez rąk, powiedzmy szczerze, wychodziło bardzo nieudolnie. Nie mówiąc już o szefie, który aż cały się trząsł się, żeby ściągnąć sobie okulary, ale: raz były namalowane, a dwa: nie miał rąk.
- Technicy co najwyżej wodę mogliby podawać, jakby mieli ręce, a ten rudy to wcale Horatio nie przypomina - uczciwie ocenił Trener (co jak co, ale przez te dwa miesiące zdołał się zapoznać z różnymi prawdziwymi gwiazdami).
- Starać się bardziej, żółtka, bo was inaczej anulujemy na patelni! - wrzasnął komisarz na ekipę CSE. - Za chwilę wrócimy i macie wejść do kadry! - tu tak dziwnie łypnął łysiną na Trenera. Selekcjoner miał w tym momencie wrażenie, że też może skończyć na tej patelni, ale jako skwarek.
Poszli dalej i wpakowali się w cały tłum jajek, które podoczepiały sobie gumowe nogi oraz ogony dinozaurów. Próbowały w tym biegać, ale… hm… dobrze im to nie wychodziło.
- A to co? - zapytał Trener.
- "Terra Jaja" jakbyście nie widzieli! - wzburzył się komisarz - Może to jeszcze doskonale nie wygląda, ale władza zna sposoby, żeby to dobrze wyglądało. Dalej! - ponaglił.
Odbili w lewo i wpakowali się na sporą kotłowaninę jajek. Większość była pomalowana niby w zbroje, ale czasem też błysnęły jakieś łuski. Nad nimi unosił się zrobiony ze słomy oraz kartonu tron.
- O, w "Grze o grzędę" na pewno będą dzielni wojowie, gotowi godnie reprezentować państwo Jaj na kapitalistycznym EURO! - zakrzyknął komisarz, wzrokiem zmuszając (choć Trener zaprawdę nie mógł zgadnąć, gdzie ta pisanka ma oczy) Selekcjonera, by się przyjrzał walczącym jajkom.
Niestety, znalezienie tutaj chociaż jednego żywego egzemplarza graniczyło z cudem. Jajka zbyt bardzo wczuły się w grę… i teraz stanowiły jedną, olbrzymią, świeżą jajecznicę.
- Gryyy… Spisek, imperialistyczny spisek to wszystko - komisarz szukał wyjaśnienia w swoim stylu. - Dalej idziemy! - zawył.
Kolejny przystanek zrobili przy bramce. Tam w tle ktoś zawiesił szmatę z namalowanym sklepem. Przed nią postawiono ławeczkę, na której leżały cztery nieprzytomne pisanki. Pod nimi walały się butelki podpisane "Mamrot". Komisarz zrobił się cały czerwony na ten widok.
- Bumelanci wilkowyjscy! Jak władza się ustatkuje, tacy jak wy miejsca w tym kraju długo mieć nie będą - zawył. A Trener coś czuł, że ta cała jajeczna utopia zaczyna kierować się w przewidywalnym kierunku upadku…
Ale zanim coś miało upaść, szli dalej i dalej szukali jajek do ekipy. Niestety, ani w "Skorupach" (jajeczny odpowiednik "Kości", tylko że tu się badało skorupki, a jajeczna pani doktor nie była tak urocza jak oryginał), ani w "Skazanych na jaja" (plan ucieczki z patelni wymalowany na skorupce; niestety, zanim uciekli, wszystko się rozmyło pod wpływem ciepła), ani nawet w "Knight Egg" (czarne jajko z namalowanym czerwonym skanerem; podczas popisowego skoku zamieniło się w jajecznicę) nie znaleźli tych, którzy mieli zagrać.
Komisarz pomału się gotował (bo robił się coraz twardszy), Trener też czuł, że los skwarka coraz bliżej.
Kiedy wydarzyło się to.
Byli akurat przy ekipie "Jajecznego patrolu". Kilka jajek-ratowniczek (które miały co prawda wstrzykiwany silikon, ale nikt nie zdał sobie sprawy, że on nie uwypukli skorupki) oraz jeden ratownik (z domalowaną burzą włosów na głowie oraz "klacie") ratowało właśnie tonące jajko we wrzątku. I wtedy coś na stadionie huknęło. Trener obejrzał się za siebie. Komisarz leżał na murawie, pół skorupki miał odstrzelone. Jednak w środku, zamiast białka i żółtka, miał jakieś kable i inne metalowe części. Oraz świecące na czerwono oko, które teraz gasło.
Coś strzeliło kolejne dwa razy. Trener znów okręcił się. Jego dotychczasowi strażnicy też leżeli na murawie i elektroniczne bebechy wysypywały im się przez dziury w skorupce.
Inne jajka na ten widok rzuciły się do panicznej ucieczki ze stadionu.
Trener patrzył na to wszystko z wielkim oczami. A jeszcze większe zrobił, kiedy na stadionie pojawił się Asystent w towarzystwie… dwumetrowego zająca. I właśnie ten zając zdziwił Selekcjonera - oprócz tego, że był wielki, to w łapie trzymał karabin, zamiast jednego oka miał czerwoną lampkę oraz w wielu miejscach spod futra przebijały metalowe części.
- Co to?! - wykrztusił Selekcjoner, wskazując na stworzenie.
- To długa historia - Asystent machnął dłonią. - Rano, jak wychodziłem z domu, to się pojawił w wielkiej kuli przede mną i powiedział, że jak chcę przeżyć, muszę iść z nim, inaczej zrobią ze mnie skwarka. Ogólnie równy gość, mało mówi co prawda i się nie uśmiecha, ale tym jajecznym daje niezły wycisk - Asystent wskazał na szczątki ochroniarzy. - No i jeszcze nie wiem dlaczego, ale mówi do mnie cały czas John.
- A z tymi jajkami to nie wiesz o co chodzi? - zapytał Trener.
- Na Pudelku napisali, że to zemsta za podwyżkę cen, ale więcej przeczytać nie zdążyłem - Asystent bezradnie rozłożył ręce.
Trener łypnął na zająca.
- Ale nie powiem, na bramce by dobrze wyglądał - ocenił.
- Co tam na bramce, jak on strzela - Asystent klepnął kolosa w plecy. Coś metalicznie huknęło.
- To co teraz? - westchnął Trener.
- Musicie założyć ruch oporu. Tylko wy jesteście w stanie pokonać JAJNET - mechanicznym głosem odezwał się zając.
- JAJNET? - zdziwił się Trener.
- Sztuczna, jajeczna inteligencja.
Trener spojrzał na Asystenta, Asystent na Trenera.
- No cóż, jak tak… - zaczął Asystent.
- …to hasta la vista, JAJNET - dokończył Trener, poczym razem z Asystentem i zającem ruszyli walczyć z potężnym wrogiem…
PONOWNIE STUDIO
Tymczasem Prowadzący i komentator sami sobie poradzili z jajkami, które zdobyły studio. Właśnie zajadali sobie w najlepsze jajecznice (ale od czasu do czasu pomiędzy zębami chrupały im śrubki).
- Pamiętam, jak w 1976, na mistrzostwach świata w olimpiadzie letniej w Zakopanem, zrobili podobną jajecznicę z ziemniaków oraz mleka w proszku - po swojemu zauważył komentator.
- Jednym słowem, mieli piękną wyżerkę - stwierdził Prowadzący, wcinając grubą pajdę chleba. - O, to my znów na wizji… - z lekka się speszył, obcierając twarz - Eeeee… - całkiem stracił wątek.
- Podobnie w 86 zareagował zawodnik Wisły, kiedy nieoczekiwanie stwierdzono jego falstart, bo zrobił kroki - niezawodna wiedza pana komentatora dała o sobie znać.
- Dobrze wiedzieć - Prowadzący kiwnął głową. - Jak sami państwo widzą, selekcja dziś się nie udała. Ale dostaję informacje… - przyłożył rękę do ucha - …że bunt jajek został stłumiony i legalna władza wraca do państwa Seriali. Tak więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić państwa na kolejne wydanie, które będzie już za tydzień. Do zobaczenia! - i na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
Kilkaset kilometrów od studia, w pewnym laboratorium, dwie myszy, jedna niska, ale z wielką głową, a druga wysoka i szczupła, oglądały owe napisy końcowe "TV Ball".
- Po co wysyłałeś tam tego robo-zająca. Przez ciebie mój kolejny plan spalił na panewce! - oburzyła się mała mysz.
- Móżdżku, spokojnie, powiedz narw! i się uspokoisz - z głupim uśmieszkiem zauważyła wysoka mysz. Ta druga gniewnie prychnęła i odwróciła się - A właśnie Móżdżku, co będziemy robić dziś w nocy? - zapytała wysoka. A niska mysz, ta z wielką głową, odpowiedziała:
- Dokładnie to samo, co robimy każdej, Pinky: opanowywać świat!
CIĄG DALSZY NASTĄPI