Jakie skojarzenia przychodzą na myśl o książkach młodzieżowych? Szkolne dramaty, szare myszki i bad boye o złotym sercu? Toksyczne relacje i wzorce zachowań? Pijaństwo do nieprzytomności i przekraczanie wszelkich granic? Gdyby się cofnąć do lat 2001-2015, to wszystkie te elementy były składowymi książek młodzieżowych. Z dzisiejszej perspektywy można by pomyśleć, że nie są to odpowiednie treści dla 14-latków, ale wtedy nikt nie miał z tym problemu. Dziś wspominamy je z uśmiechem zażenowania, ale niech rzuci kamieniem osoba, która nie darzy ich nutką nostalgii. Założę się, że nie będzie też trudno znaleźć czytelniczek, które w młodym wieku pragnęły doświadczać podobnych przygód co literackie bohaterki. Jeżeli jednak kogoś nie interesowały amerykańskie imprezy i drinki w czerwonych kubeczkach, zawsze mógł wybrać zabawę w trochę innym, bardziej fantastycznym klimacie. Z czasem książki młodzieżowe zmieniały też gatunkową przynależność i osadzano te historie nie tylko na amerykańskich domówkach, ale też w światach znacząco różniących się od naszego. W ten sposób powstała alternatywna dla męskich czytelników, którzy nie chcieli romansideł i liczyli na więcej akcji. Dostali więc walki na miecze, taplanie się we krwi i przaśny do granic humor. Celem była często obrona królestwa/plemienia, zdobycie jak największej liczby kobiet i przeżycie razem z pozostałymi członkami wyprawy.
Wybór był bardzo zróżnicowany, ale obie tematyki cieszyły się popularnością. W międzyczasie pojawiły się oczywiście próby wprowadzenia jeszcze większego urozmaicenia w postaci wampirów, łowców, upadłych aniołów, ale wciąż obecne były klisze związane z walecznymi chłopcami i cichymi, uległymi kobietami. Takie serie jak Szeptem, Zmierzch, Dary Aniołów, Achaja, Cykl Inkwizytorski czy Oblicza Wędrowycza wiodły prym wśród czytelników i bardzo mocno nakreśliły schemat, według którego trzeba było pisać w tamtych latach. Jak widać, wyszło im to świetnie, bo część z nich nadal cieszy się ogromną popularnością. Do czasu…
Raczej dużo się nie pomylę, twierdząc, że ostatnie 5 lat wprowadziło książki młodzieżowe na zupełnie inny poziom, którego raczej nikt się nie spodziewał. Znane praktycznie wszystkim serie zaczęły powoli spadać z podium najbardziej poczytnych i wyznaczających trendy książek młodzieżowych. Dlaczego w ogóle te zmiany się zaczęły? Czy wynikały ze zmian ideowych? Czy z większej świadomości i edukacji młodych ludzi? Biorąc pod uwagę to, jak dużo zmieniło się na świecie przez ten czas, chyba z każdego powodu po trochu. Nie ma co ukrywać, ale zrewolucjonizowało to wręcz rynek czytelniczy, skierowany do młodszych odbiorców. Fenomen na mądre książki młodzieżowe trwa w najlepsze i nie sądzę, że skończy się szybko. Patrząc na to, jak wielką popularnością cieszą się w tym momencie pozycje dla nastolatków, najwyraźniej były one potrzebne także na polskim rynku. Gdyby 12 lat temu, kiedy na półkach triumfowały wspomniane serie budowane na kontrowersjach i schematach, ktoś powiedziałby, że książki młodzieżowe staną się edukacyjne i będą reprezentowały praktycznie każdą mniejszość (bez piętnowania jej), zostałby wyśmiany. W tym momencie jednak bardzo mocno jest widoczne to, jak duży wpływ na czytelników mają teraźniejsze książki młodzieżowe, i to, że cały czas wzbudzają u niektórych kontrowersje przez swoją tematykę.
Pierwsze głosy oburzenia pojawiły się po polskiej premierze Twój Simon, Simon oraz inni homo sapiens. Już wtedy padały głosy o deprawacji młodzieży przez ukazywanie innej orientacji seksualnej. I kiedy kurz już opadł, a problem ucichł, na polski rynek wszedł Adam Silvera ze swoim More happy than not. I zaczęła się mała rewolucja. Książki młodzieżowe zaczęły być traktowane bardziej na poważnie. Coraz więcej czytelników zaczęło identyfikować się z bohaterami, bo zaczęli dostrzegać w nich siebie. Głośno mówiono o problemach współczesnej młodzieży – o tym, co ich dotyka i boli. Oczywiście z drugiej strony podniosły się na nowo krzyki i wrzaski, bo nastolatkom pokazuje się miłość chłopaka do chłopaka. I mimo swoich wad książka okazała się hitem; w końcu nic tak nie podbija sprzedaży, jak dobra afera! Później poszło już lawinowo i w tym momencie na rynku wydawniczym mamy pozycje z reprezentacją praktycznie każdej orientacji i mniejszości. Co ciekawe, taka tematyka wciąż wywołuje oburzenie, ale nie ze strony grupy wiekowej, do której dzieła są skierowane, ale od starszych osób. Sporą różnicą jest też zmiana typowego bohatera, czyli tej szarej myszki i bad boya na bardziej ludzkich bohaterów. Mamy zarówno silne i niezależne postacie każdej płci, jak i wrażliwe i emocjonalne. Niedawno doczekaliśmy się również reprezentacji osoby niebinarnej w postaci narratora w książce Wszystkiego, co najlepsze. Czy możemy powiedzieć, że pożegnaliśmy tych stereotypowych bohaterów i już oficjalnie przywitaliśmy tych bardziej realnych? Mam nadzieję.
Nie tylko jednak reprezentacja bohaterów się zmieniła, bo tematyka bardzo mocno odbiegła od tego, co kiedyś mogliśmy czytać. Jak wspomniałam wcześniej, książki młodzieżowe w tym momencie odgrywają dużą rolę edukacyjną. W jakimś stopniu skończyła się era głupiutkich młodzieżówek pisanych w 90% o tym samym. Oczywiście nadal mamy do czynienia z romansami młodzieżowymi, ale są one moim zdaniem o wiele lepsze. Wiele tematów przestało być traktowane jako tabu – i dobrze! Zdjęto różowe okulary z imprez, przygodnego seksu, relacji rodzinnych i zaczęto bardziej edukować o problemach w domu, używkach i skutkach ich zażywania, zabezpieczaniu się i świadomej zgodzie na stosunek. Obok dzieł typowo rozrywkowych mamy bardzo dużą rozbieżność ważnych tematów, nie zawsze wygodnych. Można wręcz sądzić, że autorzy tworzą w ten sposób swój manifest, pisząc o rasizmie, homofobii, transfobii, zaburzeniach psychicznych, czy nadużyciach seksualnych. Są może i przedstawione w fikcyjny sposób, ale dają pole do nagłośnienia wielu tematów i przeanalizowania ich, a duża część czytelników jest w stanie utożsamić się z głównymi bohaterami. Widać to było w dużej mierze po głośnym tytule Sezon Luster, kiedy mnóstwo osób odważyło się w sieci powiedzieć o własnych doświadczeniach z przemocą na tle seksualnym. Jedni może uznają to za naiwne i głupie, ale jak się okazało, duża część czytelników czuje się po prostu zrozumiana. Przy książkach o tej tematyce, wydawnictwa coraz częściej ostatnie strony przeznaczają na rozpiskę organizacji i telefonów zaufania, które mogą być potrzebne osobom dotkniętym jakimś problemem. I mimo ważnych tematów i edukacyjnego wydźwięku pozycje te nadal dają przyjemność z czytania. Ciekawa fabuła nie jest zepchnięta na dalszy plan i gwarantuje nam dużo frajdy. Opowieści te nie są traktowane jak podręcznik, ale nadal jako coś, co ma być dla odbiorcy rozrywką.
Zmiany w tematyce wpłynęły też mocno na klasyfikację książek młodzieżowych. W końcu doczekaliśmy się podziału na: Young Adult i New Adult. Pierwszy termin dotyczy młodszych nastoletnich czytelników, którzy dopiero wchodzą z większą świadomością w życie, natomiast drugi skierowany jest do czytelników od 16 roku życia, choć częściej mówi się nawet o pełnoletności. Dlaczego piszę, że w końcu doczekaliśmy się podziału? Bo jak nie każdy film jest odpowiedni dla każdego wieku, tak wrzucenie wszystkich książek młodzieżowych do jednego worka też nie miało sensu. Nadal jest wydawanych dużo romansów, skierowanych rzekomo do młodzieży, które oparte są na relacjach seksualnych bohaterów. Czyli są dostępne również dla osób od 12 roku życia. To, że niektóre wydawnictwa dalej tego podziału nie stosują i mamy później różnego rodzaju „kwiatki”, chociażby w plebiscytach czytelniczych, jest tematem na zupełnie inny tekst. Jednak na szczęście świadomość kategorii wiekowych jest coraz większa i miejmy nadzieję, że prędzej niż później zostanie ona wprowadzona na stałe.
Można oczywiście zarzucić co poniektórym wydawnictwom, że prowadzą taką politykę i nie wydają innych książek, jednak warto zauważyć, że nawet jeżeliby tak było, to te historie nie piszą się same albo konkretnie pod wydawnictwo. Za nimi stoją autorzy, autorki i osoby autorskie, które coraz częściej dodają notki od siebie. Mają one nie tylko nakreślić kontekst historii, ale też podać powód jej napisania. W Felix Ever After – o transpłciowej osobie i poszukiwaniu swojej tożsamości – w nocie od autora możemy przeczytać: „[…] choć jedna osoba dzięki tej powieści dowie się więcej o sobie i swojej tożsamości, a także zrozumie, że może stać się tym, kim jest naprawdę.” We wspomnianym już przeze mnie Sezonie Luster, w nocie poznajemy autentyczną historię, na której bazuje pisarz, i dowiadujemy się, dlaczego zdecydował się ją napisać. Już na blurbie żółtą i pogrubioną czcionką napisane jest: „Ważna, niezwykle przejmująca i pięknie opowiedziana historia zabierająca głos w imieniu osób, które jeszcze nie znalazły w sobie siły, żeby mówić o swoich doświadczeniach”. Te i podobne książki nie są tworzone tylko i wyłącznie dla dobrej rozrywki, ale po to, by łączyć ludzi i dawać im w jakimś stopniu wsparcie. I część polskich wydawnictw zaczęła to na szczęście wykorzystywać w dobry sposób.
Jakie nasuwają się wnioski? Wraz ze zmianą czasów i dużą zmianą w myśleniu ludzi, zmienia się również podejście do tworów kulturowych dla młodzieży. To już nie tylko głupiutkie historyki szkolne z czerwonymi kubeczkami w tle, ale takie, które mają edukować, poruszać i traktować o sprawach ważnych. Wszystko wskazuje na to, że książki młodzieżowe nareszcie można nazwać czymś naprawdę wartościowym i godnym uwagi. Mając przy tym nadzieję, że to się nie zmieni.