Twórcy gier, filmów czy seriali bardzo upodobali sobie mitologię grecką i nordycką, ale sięganie po bardziej egzotyczne (przynajmniej dla odbiorców z Europy) motywy jest w popkulturze rzadkością. Sytuację tę już wkrótce przełamie Tales of Kenzera: ZAU, w którym trafiamy do świata inspirowanego kulturą i wierzeniami Afryki. Samo to może zainteresować spore grono osób, ale mam dobre wieści - to nie jedyny element, który w tej produkcji zapowiada się naprawdę dobrze. Udowodniła mi to prezentacja, podczas której twórcy opowiedzieli o swoim dziele i zaprezentowali nowe materiały z rozgrywki.  Głównym bohaterem Tales of Kenzera jest tytułowy Zau. Mężczyzna pogrążony jest w żałobie po utracie ojca i zamierza zrobić wszystko, by przywrócić go do życia. Postanawia poprosić o pomoc Kalungę, Boga Śmierci i podjąć się wielkiego i niebezpiecznego wyzwania. Na szczęście młodzieniec jest nie tylko niezwykle zwinny, ale też dysponuje szamańskimi maskami, które pozwalają mu korzystać z niezwykłych mocy. Maska Słońca umożliwia mu zadawanie potężnych ciosów w zwarciu, a dzięki Masce Księżyca może strzelać z dłoni niszczycielskimi promieniami zdolnymi sięgać oddalonych oponentów. Odpowiedni dobór "narzędzia" do sytuacji ma być kluczem do sukcesu - natrafimy bowiem na sytuacje czy przeciwników, którzy wymagać będą zastosowania konkretnej Maski.  Wyjątkowa atmosfera widoczna jest na każdym kroku. Otoczenie, jakie eksploruje protagonista, odstaje od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne dwuwymiarowe platformówki czy metroidvanie, podobnie zresztą jak przeciwnicy, wśród których próżno szukać gatunkowej klasyki w postaci oklepanych szkieletów, bandytów czy goblinów. Świetnym dopełnieniem klimatu jest nastrojowa muzyka, za którą odpowiada Nainita Desai. Kompozytorka zdecydowała się na połączenie różnych gatunków i tak dostajemy tutaj miks żywej elektroniki z tradycyjnymi, afrykańskimi brzmieniami i instrumentami. Ścieżka dźwiękowa, z której fragmentami można było zapoznać się między innymi w zwiastunach czy wersji demo, zapowiada się naprawdę niesamowicie! Solidne wrażenie robi też rozgrywka. Deweloperzy z Surgent Studios postawili na metroidvanię i wygląda na to, że odrobili lekcję, czerpiąc wszystko to, co najistotniejsze z najlepszych przedstawicieli gatunku. Dostajemy więc całkiem sporą mapę, którą podzielono na kilka pomniejszych, zróżnicowanych biomów. Oczywiście nie we wszystkie miejsca możemy dostać się od samego początku i czasami potrzebne będą nam zdolności, które odblokujemy dopiero wraz z postępami w fabule. Twórcy zapowiedzieli też, że nie zabraknie ukrytych lokacji, w których możemy natrafić na cenne przedmioty do wzmocnienia głównego bohatera. Jest więc szansa, że po dotarciu do napisów końcowych będzie jeszcze okazja, by wrócić do tej produkcji i odkryć to, co pominęliśmy.  Choć na podstawie dema i krótkiego materiału z rozgrywki trudno wystawiać ostateczne wyroki, to muszę przyznać, że podobało mi się to, co widziałem. Zau porusza się z wielką gracją, a jego ruchy - łączące w sobie skakanie z platformy na platformę i zadawanie ciosów wrogom - przypominają efektowny taniec. Na dodatek całość wydaje się być dobrze wyważona jeśli chodzi o stosunek walki do sekwencji platformowych i łamigłówek. Nie czuć, by któryś z tych elementów wyraźnie dominował nad innymi, a to dobry prognostyk. 
fot. Electronic Arts
Tales of Kenzera: ZAU zapowiada się na prawdziwą perełkę, która pod płaszczykiem efektownej i dynamicznej rozgrywki skrywa głębsze przesłanie o przemijaniu czy zmaganiu się z utratą kogoś najbliższego. Cieszy mnie więc fakt, że gra trafi na rynek (a konkretnie na PC oraz konsole PlayStation 5, Xbox Series X|S i Nintendo Switch) już 23 kwietnia, bo to dobre wiadomości zarówno dla graczy oraz twórców. Ci pierwsi nie będą musieli długo czekać, by samemu sprawdzić przygodę tytułowego bohatera, a drugim udało się "wstrzelić" w dogodny, bo pozbawiony zbyt wielu konkurentów okres. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj