Pierwsze wrażenie może być szokujące i... irytujące. Nie da się przecież ukryć, że to jest ruch odważny i szalenie ryzykowny. Zwłaszcza w kwestii Gwiezdnych Wojen, gdzie odbiorcy reagują często w totalnych skrajnościach. Każdy najmniejszy błąd, niedociągnięcie czy brak satysfakcji, może spotkać się z burzą w sieci, przy której Ostatni Jedi będzie falą w szklance wody. Twórcy przecież chcą poruszyć największą tajemnicę Gwiezdnych Wojen, czyli z jakiej rasy pochodzi Yoda i jakie to może mieć znaczenie.
The Mandalorian - przeczytaj recenzję pierwszego odcinka serialu ze świata Star Wars
Jednocześnie jednak odcinek pokazuje, że pomimo odwagi i podejmowania się tego wyzwania, twórcy wydają się świadomie poruszać w świecie Gwiezdnych Wojen. Mogą wiedzieć, jak pokazać pewne kwestie, by rozbudować kanon, świat, ale nie wywołać fali nienawiści u połowy mieszkańców Ziemi. Przecież każdy tam musi zdawać sobie sprawę, że kwestia Yody dla wielu jest świętością, a nawet dla widzów jest na pewno czymś intrygującym. Łatwo w tej kwestii o rozczarowanie i powiedzenie czegoś zbytecznego o ziomkach mistrza Jedi. Jestem jednak pewien, że temat samego Yody nie będzie tutaj poruszany i nie dowiemy się nic o nim samym i jego przeszłości - może jakieś ogólne kwestie rasy wyjaśnią to i owo (np. jak Yoda uczył się basica, czyli uniwersalnego języka galaktyki, że mówi, jak mówi), ale twórcy muszą skupić się na innych aspektach, a może to się udać. Jon Favreau i spółka zapowiadali, że ten twist zmieni Gwiezdne Wojny. Przyznaję rację, że jest to rzecz zaskakująca, mocna, ale też przede wszystkim ryzykowna. Na razie dostaliśmy zaledwie pierwszy krok w stronę czegoś, co może mieć prawdopodobnie większe znaczenie, niż na razie myślimy. Nawet z wyjęciem Yody z całego równania. Może George Lucas i spółka mają jakieś określone przyczyny, dla których ta rasa nie jest zbytnio liczna? To dowód na to, że Lucasfilm chce podejmować odważne i śmiałe decyzje, a tego w końcu oczekujemy i tego potrzebują Gwiezdne Wojny, aby dojrzewać. Dlatego koniec końców nie ma co się emocjonować i rzucać piorunami - to nie jest ten czas. Mamy pierwszy sygnał, że The Mandalorian w kontekście rozwoju bogactwa uniwersum Gwiezdnych Wojen może mieć większe znaczenie niż kinowe filmy. Musimy dyskutować, spekulować i śledzić, bo przypuszczam, że to na razie jest nic, a kolejne odcinki mogą dopiero zaskoczyć. Takie mam przeczucie w Mocy...To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj