TikTok jest aktualnie jedną z najpopularniejszych aplikacji na świecie. Wydaje się, że w tym momencie już niemal wszyscy zdają sobie sprawę z możliwości oferowanych przez tę platformę. Jeśli jednak ktoś nie wie, o co chodzi, to w dużym skrócie: użytkownicy mogą publikować krótkie materiały wideo w konwencjach humorystycznych lub edukacyjnych, często w formie teledysków z podłożoną muzyką. Za ogromną popularność platformy odpowiada też fakt, że nie trzeba być specjalistą od montażu, by dodawać ciekawie wyglądające treści. TikTok pomaga nam filtrami i prostymi opcjami edycji, co umożliwia bardzo łatwe poruszanie się po aplikacji, która dodatkowo sterowana jest przez algorytm wyłapujący treści mogące nas zainteresować. Jest przede wszystkim medium społecznościowym, które zrzesza fanów czy pasjonatów różnych kategorii, budując tym samym przestrzeń dostosowaną do ich potrzeb. Mam wrażenie, że to, co odróżnia tę aplikację od innych, to łatwość w integracji z twórcami. Jeśli chcemy skomentować jakiś filmik, nie musimy robić tego wyłącznie za pomocą komentarzy. Do dyspozycji mamy opcje takie jak duety czy stitche. Przy duecie ekran dzielony jest na pół – na jednej połowie użytkownicy widzą filmik np. gotującej dziewczyny, natomiast na drugiej Gordona Ramseya, który na bieżąco komentuje jej poczynania w kuchni. Przy stitchach najpierw widzimy np. zwiastun produkcji, który jest nagle przerywany przez recenzenta mówiącego, czego możemy się spodziewać w omawianym filmie. Właśnie dzięki temu możliwości Tiktoka są tak ogromne – to aplikacja, która udźwignie każdą formę i tematykę treści. Stała się świetnym miejscem do tego, by pokazać talenty artystyczne, ale także do tego, by promować wiele innych segmentów kultury, takich jak np. czytelnictwo. Platforma stała się ciekawym miejscem do promowania, recenzowania i dzielenia się opiniami na temat ulubionych książek. Czy jest to jednak safe space dla fanów literatury? A może raczej kolejne miejsce do promowania bestsellerów? Kiedy w 2020 roku pandemia koronawriusa zamknęła nas wszystkich w domach, oglądanie seriali i czytanie książek stały się jednymi z niewielu form spędzania czasu, na które mogliśmy sobie pozwolić. Dla niektórych było to rozpoczęcie przygody z literaturą, dla części osób powrót do dawnej pasji, dla jeszcze innych świetna wymówka, żeby robić coś, na co zawsze mieli ochotę, ale niekoniecznie czas. Wówczas też prężnie rozwijał się TikTok. Sama pamiętam, jak w 2019 roku i na początku 2020 roku większość ludzi twierdziła, że jest to platforma głównie dla dzieci, bo słynęła z trendów tanecznych do chwytliwej muzyki. Społeczeństwo nie miała o niej dobrego zdania i nikt wówczas nie myślał, że może to być gigant na skalę podobną do np. Instagrama. Paradoksalnie pomogła w tym pandemia, która zachęcała nowych użytkowników do sprawdzenia aplikacji – czy to z nudów, czy to z ciekawości. W domowej izolacji miliony osób pobierały TikToka. W kwietniu 2020 roku miał 2 miliardy użytkowników i był najczęściej pobieraną aplikacją na świecie.
tiktok
Na tym etapie nie ma już chyba treści, których tam nie znajdziemy. Kulinaria, taniec, teatr, film, książka, serial, aktorstwo, cosplay, makijaż – można wymieniać całymi dniami, jak wiele osób dołączyło do konkretnych społeczności koncentrujących się wokół poszczególnych części platformy. W ten sposób powstał także BookTok – społeczność książkowa na skalę globalną, która dyskutuje, recenzuje, omawia i cieszy się literaturą. Wszystko to oczywiście przy bardzo optymistycznych założeniach, bo jednak w praktyce nie wszystko jest takie kolorowe. Choć hasztag "booktok" widzimy na profilach wielu twórców, którzy dyskutują czy polecają książki różnych gatunków, to oferuje on bardzo mało różnorodności. Na platformie zauważamy – szczególnie na początku naszej przygody z aplikacją lub treściami o literaturze – ogrom miłości do książek bestsellerowych. Bardzo trudno dostać się do mniej znanych perełek czy posłuchać skrajnych opinii. TikTok świetnie się sprawdza jako portal recenzencki i reklamowy – przekazuje informacje szybko, zwięźle i na temat (najdłuższe filmiki trwają 3 minuty). Przyjrzyjmy się więc, jakie książki aktualnie reklamuje nam algorytm. W dużej mierze są to dzieła już dobrze znane dużym grupom czytelników (działa to zarówno w Polsce, jak i za granicą). Filmiki mające na celu promowanie książki muszą mieć oczywiście odpowiednie hasztagi i najlepiej jakiś modny (trendujący) dźwięk, czyli najczęściej taki, który rozsławiły na platformie gwiazdy lub najpopularniejsi twórcy. Z moich obserwacji wynika, że najczęściej promuje się książki nieskomplikowane –  a nawet jeśli są one bardziej złożone, to wówczas reklama musi być uproszczona tak, by trafić do największej liczby osób. Nie zawsze oznacza to, że mamy do czynienia z książkami słabymi, ale rzadko na bestsellerowych listach pojawiają się pozycje relatywnie trudne w odbiorze, do których przeczytania potrzebujemy specjalistycznej wiedzy. Czerpanie wiedzy o czytelnictwie z TikToka sprowadza się często do sięgania po książki z przystępnym językiem i takich, które mają wyraźnie nakreślone tropy fabularne. W książkach z elementem romansu mamy chociażby trop enemies to lovers, czyli "od wrogów do kochanków". Motyw jest niesamowicie popularny głównie dzięki temu, że buduje ogrom napięcia i oferuje poprowadzenie relacji między postaciami właśnie od nienawiści do miłości. W fantastyce mamy z kolei wybrańca (trop zwany the chosen one) – protagonistę, który został stworzony lub wybrany do ważnej misji. Prawdziwa klasyka tego gatunku to: Harry Potter, Star Wars, Eragon, Cień i Kość, Władca Pierścieni, Hobbit czy Percy Jackson.
Z moich obserwacji wynika, że najczęściej promuje się książki nieskomplikowane – a nawet jeśli są one bardziej złożone, to wówczas reklama musi być uproszczona tak, by trafić do największej liczby osób.
Czy w tropach jest coś złego? Wydaje mi się, że nie, bo wynika to wyłącznie z tego, że autor lub autorka porusza się po danym gatunku literackim, a to wysyła sygnał do tego, czego można się po danej książce spodziewać. Jednak reklamowanie książek tego rodzaju skrótami fabularnymi ma jedną zasadniczą wadę – z rekomendacji na TikToku nie wiadomo, ile z twojego ulubionego tropu rzeczywiście dostaniesz w książce. Tu jako przykład świetnie się nada Wojna Makowa Rebecci F. Kuang, którą BookTok reklamuje jako romans "od wrogów do kochanków", a w całej trylogii jest to wątek dość mocno poboczny. Jest to główne fantastyka o wojnie, polityce i cierpieniu społeczeństwa, więc jeśli ktoś sięgnął po nią z chęci konsumowania swojego ulubionego tropu, wówczas może czuć się oszukany.
TikTok
Szukanie uproszczeń tego rodzaju w rekomendowaniu książek i bardzo krótkie, niekonkretne recenzje skutkują… promowaniem publikacji i tak już bardzo popularnych. Najwięcej dzięki TikTokowi zyskali na przestrzeni ostatnich dwóch lat tacy autorzy jak Sarah J. Maas, Colleen Hoover i Rick Riordan, którzy i bez tego świetnie sobie radzili na listach bestsellerów.  Ostatnio dużo mówi się także o tym, że niewiele jest na tej platformie recenzji niepochlebnych. Wszyscy kochają wszystkie książki i panuje przyjazna atmosfera. Czasami ktoś rzuci jakieś małe "ale", jednak stara się powiedzieć to bardzo cicho, bo społeczność czytelnicza na TikToku jest zagorzałym obrońcą uczuć innych ludzi. Do tego stopnia, że gdy recenzent wypowie się niechwalebnie na temat książki, od razu widać pełno komentarzy namawiających autora/autorkę do zaprzestania dalszej lektury. Jak to powinno zatem funkcjonować? Jak możemy budować swój gust czytelniczy i różnorodność, sięgając tylko po popularne pewniaki, które spodobały się większości albo nie dzieląc się swoimi opiniami z obawy na falę negatywnych komentarzy? Jest przecież wielka różnica w powiedzeniu "nie podobało mi się, ponieważ…", a rzuceniu: "no podobało mi się, ALE...". Trudno jest trafić na kogoś, kto w skali międzynarodowej mówi o tym problemie i zostaje wysłuchany. W Polsce jest kilku twórców, którzy zwracają uwagę na problemy w społeczności czytelniczej w Internecie. Dużo hejtu dostało się za to np. @catusgeekus, kiedy jakiś czasu temu opowiadała, co myśli o jednej z najpopularniejszych serii fantasy na BookToku: Dwór cierni i róż. Świetna kobieta, która poleca tylko to, co rzeczywiście jest dobre. Właśnie takich twórców na Booktoku międzynarodowym mi brakuje. Podobnie @bestselerki przekazują nam rzetelne recenzje i odczucia – także w kontekście społeczności czytelniczej. Jak same twierdzą, kilka lat temu, gdy zaczynały swoją przygodę z książkami w Internecie, głównie na YouTubie, recenzje wyglądały inaczej i były bardziej rzetelne. Może to kwestia formatu? Recenzje książek widzimy przecież nie tylko na TikToku, chociaż do nich mamy najszybszy dostęp. Jeśli ma się do wyboru poświęcenie trzech minut albo trzydziestu z naszego bardzo cennego czasu, to co wybierze większość? W ten sposób ciekawa treść przegrywa z rozgłosem. Bestsellery ciągle górują na wszystkich platformach, a bez odpowiedniej reklamy na TikToku nasze ulubione książki nie zadebiutują na najwyższych półkach w księgarniach. Wchodząc do Empiku w Polsce czy do Barnes&Noble w Stanach Zjednoczonych, widzimy naklejki na pozycjach lub osobne półki z napisem „HIT TIKTOKA” i to się sprzedaje. Booktok oczywiście nie jest platformą, która reklamuje wyłącznie bestsellery. Mam jednak wrażenie, że nie daje czytelnikom możliwości do wyrażania skrajnych opinii i dzielenia się przeżyciami bez narażania się na ostracyzm. Podobno czytanie otwiera nasze głowy i poszerza horyzonty, a jednak ciągle jest w sieci dużo negatywnych emocji, nawet u miłośników książek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj