Cebulka zostaje zasadzona
Ludzkości od wieków towarzyszy wiele pragnień. Jednym z nich jest dążenie do samorozwoju - zawsze zostaje w człowieku niedosyt, nieważne czy ten obiektywnie ma ku temu powód, czy też szuka dziury w całym. Ów niedosyt wzmaga się, gdy faktycznie rozwój nie jest dostępny dla każdego z powodu czasów, w jakich żyjemy.
Takim właśnie człowiekiem był Jurek (Jan Monczka) - syn rybaka, którego młodość przypadła na lata 80. XX stulecia. Po tym, jak w młodym wieku stracił ojca, sam prowadził połowy, pływając kutrem po Bałtyku. Nie był niestety dobry w tym zajęciu. Nie dbał o sprzęt, a za całą stronę techniczną połowów odpowiadali jego dwaj pracownicy. Mężczyzna doskonale wiedział, że nie nadaje się do rybołówstwa - jednak dusił swoje aspiracje. Ale do czasu…
[image-browser playlist="586314" suggest=""] ©1987 TVP
Pewnego dnia, który wydawał się taki jak inne, minął na morzu jacht z pięknymi kobietami na pokładzie. Niewiele się zastanawiając, wyskoczył z kutra i płynąc wpław w pogoni za szczęściem, dotarł do brzegu. Przyłapany na strojeniu się w eleganckie ubrania, pokłócił się (po raz kolejny) z matką i opuścił dom. Od zawsze marzył o wielkim świecie - i go w końcu zasmakował. Spotkał na swojej drodze dwie Niemki, z którymi wreszcie zaczął korzystać z życia. Poznał smak zabawy, miłosnych igraszek we troje oraz Ballantinesa z lodem.
Beztroska nie trwała długo, jednak chłopak wiedział już, jakiego życia pragnie.
Z cebulki wyrasta Tulipan
Luksusowe życie kosztuje - to prawda znana nie od dziś. Co jednak, gdy od zawsze wiemy, że nie jesteśmy stworzeni do jakiejś tam pracy fizycznej (a pamiętajmy, że u schyłku PRL-u tylko na taką mogliśmy liczyć)? Możemy na przykład zakręcić się w półświatku.
Pewnego wieczoru Jurek spotkał na swojej drodze trzy prostytutki. Tina (Maria Pakulnis) "opiekowała się" swoimi dwiema koleżankami po fachu - Yoko i Izą. Zręczność i spryt, jakimi popisał się Jurek w trakcie odgryzania się barmanowi za złośliwości na jego temat, zaimponowały najstarszej prostytutce. Przygarnęły bezdomnego chłopaka pod swój dach. Ubrały go, nauczyły, jak dbać o wygląd i sprawiać dobre wrażenie na kobietach. Tina zaproponowała mu również posadę "opiekuna", którą, z powodu odsiadki, musiał przestać pełnić jej ukochany. Od tej pory Jerzy zyskuje w środowisku przydomek "Tulipan".
[image-browser playlist="586315" suggest=""] ©1987 TVP
Z początku idzie mu dobrze - zyskuje nowe znajomości, układy i (co najważniejsze) pieniądze. Prężny rozwój chłopaka nie podoba się jednak Glacy - lokalnemu "mafiozo". Pewnej nocy razem ze swoimi podwładnymi wywozi Tulipana za miasto, dotkliwie bije i zakazuje powrotu do branży.
Jurek od tej pory zaczyna działać sam.
Tulipan zyskuje kolce
Jeżdżąc po całej Polsce, Jurek bardzo umiejętnie wykorzystuje wiedzę zdobytą od prostytutek oraz fakt bycia przystojnym. Jego specjalnością okazuje się być bowiem kradzież niewieścich serc, a w dalszej części również i ich majątków - ze szczególnym uwzględnieniem biżuterii. Posługując się skradzionymi dowodami osobistymi, działa w sposób niemal bezczelny.
Opisywanie wszystkich wyczynów Tulipana zajęłoby zbyt dużo czasu i zepsuło całą radość z oglądania serialu, ograniczę się więc do zaledwie kilku stwierdzeń. Po pierwsze - Jurek udowodnił, że nieważny jest wiek czy wykształcenie "ofiary". Każda kobieta mogła nią być - począwszy od nastoletniej uczennicy liceum, kończąc na doświadczonej, majętnej kobiecie. Po drugie - miłość jest zgubna, ponieważ z uwagi na jej brak i umiejętne jej podsycenie przez "niewłaściwą" osobę, staje się ona bardzo niebezpieczna. I po trzecie - uwodzenie i wykorzystywanie czyichś uczuć do ograbienia go jest jednym z… najbezpieczniejszych typów kradzieży. Kobiety oszukane przez Tulipana reprezentowały różne, często wręcz irracjonalne postawy w stosunku do zaistniałej sytuacji - większość z nich dalej kochała Jurka, pomimo krzywd, jakie im wyrządził. Ba, jedna z pokrzywdzonych prosiła nawet przesłuchującego ją milicjanta o odbitkę zdjęcia zatrzymanego oszusta. "Na pamiątkę!"
Śledztwo w sprawie Tulipana prowadził kapitan Jerzy Marek, w którego wcielił się Jerzy Kryszak (osobiście byłem pod wrażeniem wszechstronności aktora, którego od zawsze kojarzę stricte z rolami komediowymi). Był to typowy dla PRL-owskich produkcji obraz inteligentnego, różnego od stereotypowego milicjanta, który oprócz doświadczenia reprezentował wysoką kulturę osobistą. Za punkt honoru postawił sobie schwytanie oszusta. Dwie próby okazały się prawie skuteczne (a jak wiemy z pewnej starej reklamy, "prawie robi wielką różnicę"). Za pierwszym razem Jurek wyskoczył z okna aresztu w trakcie badania rentgenowskiego wprost do zbiornika wodnego. Druga ucieczka miała miejsce w trakcie transportu Tulipana z jednego aresztu do drugiego - pomimo skrępowanych kajdankami rąk z niezwykłą zwinnością przemierzał najtrudniejsze przeszkody terenowe.
Tulipan… zapuścił korzenie?
Wśród wielu uwiedzionych i oszukanych kobiet pojawiła się jedna, którą Tulipan faktycznie zdawał się kochać - Anna Zawadzka. Była to młoda dziewczyna pracującą w sklepiku z pamiątkami w Rabce-Zdroju. Zajęcie, którym się parała, nie było szczytem jej marzeń, ale po tym, jak nie zgłosiła się na egzamin na studia, rodzice nie pozostawili jej wielkiego wyboru. I wtedy zjawił się Jurek.
[image-browser playlist="586316" suggest=""]©1987 TVP
"Porywa" ją swym czarem. Spędzają romantyczne chwile w Zakopanem. Początkowo Ania stroni od miłosnych uniesień, jednak któż długo oprze się Tulipanowi? Para spotyka się jakiś czas (oczywiście z przerwami na "wyjazdy służbowe" mężczyzny). Romans okazuje się brzemienny w skutkach…
"Tulipany schną w wazonie"
Staropolskie przysłowie mówi: "Do trzech razy sztuka". Sprawdziło się ono również w przypadku Tulipana. Ostatecznie bowiem Jurek został przygwożdżony przez brata dziewczyny, którą oskarżono o kradzież utargu z państwowego sklepu AGD, w którym pracowała (oczywiście przestępstwa dokonał w rzeczywistości uwodziciel, który wykorzystał uczucia niewiasty). Tulipan tym samym został posadzony na dobre.
Sześcioczęściowy serial Tulipan powstał w 1986 roku. W trakcie pierwszej emisji w telewizji doczekał się aż dziewiętnastomilionowej widowni. Źródła sukcesu należy doszukiwać się w tym, że nie był on zapisem szarej rzeczywistości (tak jak chociażby seriale Stanisława Barei), ale stanowił odskocznię, odpoczynek od niej. Kolorowe, niczym niemal niezakłócone życie głównego bohatera było marzeniem wielu Polaków. Jedynym wyraźnym akcentem "brutalnej codzienności jedynie słusznego ustroju" była ostatnia scena, w której schwytany Tulipan musiał poczekać na przyjazd milicji, ponieważ w trakcie zgłoszenia… mieli akurat "zebranie" (było to o tyle kuriozalne, że przecież chodziło o wroga publicznego numer jeden).
[image-browser playlist="586317" suggest=""]©1987 TVP
Trwający na początku lat 80. bojkot telewizji przez aktorów skutkował poważnymi brakami i zmusił twórców do szukania mało znanych artystów, którzy zgodziliby się zagrać w produkcji. Sam Monczka niechętnie zgodził się na główną rolę. Wyjątek stanowiła obecność w obsadzie bardzo popularnej Poli Raksy, dla której Tulipan był jednym z ostatnich występów w karierze. A na przykład Artur Barciś jakiś czas po zakończeniu serialu musiał... pokutować za to, co zrobił Tulipanowi (między innymi znajome aktora nie mogły mu tego wybaczyć).
Reżyserem Tulipana był Janusz Dymek (Siedem życzeń, Złotopolscy, Plebania), za scenariusz odpowiadał zaś Andrzej Swat (wyreżyserował szósty odcinek, pracował też chociażby jako II reżyser przy Alternatywach 4). Twórcy mieli obawy dotyczące tego, czy ten serial powinien powstać; czy o takim człowieku jak Tulipan należy/wypada robić ekranizację. Postać wykreowana przez Monczkę, mimo że nie należała do pozytywnych, budziła swego rodzaju sympatię wśród widzów. Odnosiło się wrażenie, że Tulipan to oszust z klasą, ze smakiem. Wyjątkiem były chwile, w których okazywało się, ze mężczyzna nie ma zahamowań, jeżeli chodzi o bicie kobiet.
Niezwykły klimat Tulipana tworzyła świetna ścieżka dźwiękowa. Jej twórcą był Andrzej Korzyński - znany kompozytor filmowy, odpowiadający za muzykę do między innymi takich obrazów, jak Wielki Szu, Nie ma mocnych, Kochaj albo rzuć, serii o Panu Kleksie czy Uprowadzenie Agaty. Co ciekawe, Tulipan dzieli niektóre utwory zarówno z Wielkim Szu, jak i Akademią/Podróżami Pana Kleksa. Wykonawcy piosenek również nie byli przypadkowi. Piosenkę końcową, która jest najbardziej znana z całego serialu i do której tekst napisał Jacek Cygan, wykonywała Urszula (odnosząca wówczas swoje największe sukcesy). Kolejnym wykonawcą był... Piotr Fronczewski, z którym Andrzej Korzyński poznał się na planie Akademii Pana Kleksa. To właśnie wtedy panowie zaczęli współpracować ze sobą, czego owocem był Franek Kimono - najbardziej znana postać na dyskotekach lat 80. Fronczewskiego w niektórych utworach wspierała Marlena Drozdowska. To właśnie ta piosenkarka pięć lat po powstaniu Tulipana nagrała wraz z Markiem Kondratem, pod okiem Korzyńskiego, jeden z największych przebojów disco-polo - "Mydełko Fa". Zarówno Franek Kimono, jak i "Mydełko Fa" były prześmiewczymi parodiami panujących w czasie ich powstania trendów w polskiej muzyce rozrywkowej. Stąd o Korzyńskim można by powiedzieć, że jest to kompozytor, któremu troszkę nie wychodzi - czego by nie chciał obśmiać, musi stać się tego wybitnym twórcą. Również sam Monczka wykonał w serialu piosenkę "Słodka dręczycielka".
"Wszystkie sytuacje i postacie występujące w filmie są fikcyjne"
Każdy odcinek kończył się powyższymi słowami. Prawda jest jednak troszeczkę inna. Na przełomie lat 70. i 80. "postrach" wśród Polek budził rybak z Dziwnowa - Jerzy Julian Kalibabka. Rozkochiwał, okradał, oszukiwał, a nawet napadał kobiety z całego kraju. Łapano go znacznie częściej niż serialowego Tulipana - i tak samo częściej uciekał organom ścigania. Jego działania były również mniej wyrafinowane. I co najważniejsze - nie działał w pojedynkę. Z początku współpracował z przyjacielem, potem jednak, jak to zwykle bywa, pokłócił się z nim o kobietę. Późniejszymi "wspólniczkami" Kalibabki były zazwyczaj... dziewczyny. Skrzywdzonych przez mężczyznę było ponad 200 kobiet, jednak prawdziwa liczba jest zapewne zdecydowanie wyższa - ofiary wstydziły się zgłaszać na milicję, tym bardziej że Kalibabka często wywoził je do lasu i z pomocą wspólniczek robił im nagie zdjęcia (które służyły do szantażu).
Z serialowym Jurkiem łączyło go między innymi to, że jedna z jego ofiar, pracownica jubilera, wyjaśniła mu podstawy fachu, dzięki czemu w późniejszej "karierze" oszust podawał się za złotnika. Kalibabkę ostatecznie udało się schwytać, a 8 marca 1984 roku (w Dzień Kobiet) skazano go na karę 15 lat więzienia. Tam udzielił wywiadu dla telewizji, do którego starannie przygotował się pod względem wizualnym. Rozsiewał w nim aurę playboya, któremu kobiety nie są obce. Zapewniał również, że wszystkie swoje ofiary kochał (inna sprawa, że w "jakimś stopniu"). Co więcej, wiele kobiet pisało do więzienia listy adresowane do Kalibabki (i nie były to raczej listy z pogróżkami, a wręcz przeciwnie…), zwłaszcza po emisji Tulipana. Jednak sam pierwowzór zdawał sobie sprawę, że nie jest równie atrakcyjny jak jego serialowy odpowiednik. Stąd współwięźniom przyznawał się do scen wymyślonych przez twórców Tulipana, które w rzeczywistości nie miały miejsca.
Na wolność wyszedł po 9 latach na mocy amnestii. W III RP Kalibabka w pewien sposób ustatkował się. Ograniczył się bowiem tylko do rozkochiwania nieletnich dziewcząt - z jedną, 16-letnią (sam miał wtedy 36 lat), doczekał się dwójki dzieci. Pomimo mocnej deklaracji wiecznego uczucia, przypieczętowanej wygraną w sądzie z rodzicami dziewczyny, para rozeszła się. Obecnie Jerzy mieszka w rodzinnym Dziwnowie z kolejną, również dużo młodszą od siebie kobietą, z którą tym razem się jednak ożenił i z którą ma piątkę dzieci. Na wolności również nie stroni od mediów - w 2003 roku był między innymi gościem "Rozmów w toku". Obecnie prowadzi sezonowy stragan z warzywami, a utrzymanie zawdzięcza w dużej mierze opiece społecznej.
Sweet, sweet Tulipan
Tina, udzielając "korepetycji z życia" Tulipanowi, wygłasza taką oto mądrość:
Ręce dużo mówią o człowieku [...] Ludzie oceniają cię po wyglądzie. To, że jesteś dobrze ubrany, zadbany, uczesany... To znaczy, że masz dużo pieniędzy...
Nasuwa mi się pewna myśl. To, co kiedyś było radą prostytutki dla przyszłego oszusta, dziś jest zdaniem niemal wyjętym z książki do marketingu. Wnioski zostawiam Wam.
"Tulipan" | |
Gatunek: obyczajowy, sensacyjny | W rolach głównych: Jan Monczka, Jerzy Kryszak, Pola Raksa, Artur Barciś |
Twórcy: Andrzej Swat, Janusz Dymek | |
Liczba sezonów/odcinków: 1/6 | Odcinki polecane: 1, 3, 6 |
Lata emisji: 1987 | |
Dostępność: DVD | |
czytaj o serialu w naszej bazie |
W tekście wykorzystano informacje pochodzące ze strony https://franekkimono.com/.