Postaci pisane przez braci Safdie i te rzeczywiste, które portretują, są zwykle z tzw. marginesu społeczeństwa i wahają się pomiędzy szaleństwem a zdrowym rozsądkiem.
Początek Good Time (2017) jest bezpieczną przystanią. Jesteśmy w gabinecie psychiatry jednego z bohaterów. Jest niespiesznie i cicho. Wtem przeskakujemy do świata jego brata Conniego (w tej roli Robert Pattinson). I zaczyna się nakładanie się na siebie głosów, niemalże przekrzykiwanie. Nerwowe zbliżenia na dłonie i kamera z ręki, momentami szerokie ujęcia. I oto styl braci Safdie – ich DNA, które daje im szeroką rozpoznawalność. Widz czuje się nie obserwatorem, a uczestnikiem zdarzeń, co dostarcza niezwykłych wrażeń, które dla niektórych mogą być nieznośne. To właśnie ci szczerzy bohaterowie nadają kształt ich twórczości. Bohaterowie Safdich nie są złymi ludźmi, ale też nie są tymi dobrymi. Bracia są znani z tego, że werbują do swoich filmów osoby bez doświadczenia aktorskiego. Zatrudnianie naturszczyków dodaje ich filmom niezwykłego realizmu – na przykład w Bóg wie co w roli głównej obsadzili Arielle Holmes, która zagrała lekko fabularyzowaną wersję siebie.
Bracia Safdie nie tylko zajmują się reżyserią, ale też scenariuszami, produkcją i montażem. Często grają w swoich filmach, choć częściej robi to Benny, który zagrał jedną z głównych ról w Good Time, a poza tym gra też w innych filmach. Można było go zobaczyć na przykład w Cząstkach Kobiety (2020) albo w serialu Obi-Wan Kenobi, gdzie na krótko pojawił się jako Rycerz Jedi. Ma grać też w najnowszym filmie Christophera Nolana Oppenheimer.
Nieoszlifowane Diamenty powstawały kilka lat i zostały napisane przed Good Time. Co ciekawe bohater z niepełnosprawnością z tamtej właśnie produkcji miał pierwotnie znaleźć się w Nieoszlifowanych Diamentach. W roli głównej obsadzono Adama Sandlera. Bracia nie wyobrażali sobie nikogo innego w tej roli. Właściwie to dla Sandlera napisali scenariusz. Tutaj styl, który sprawdził się w Good Time, został pociągnięty jeszcze dalej. Może się wydawać, że twórcy stracili kontrolę, ale wszystko jest przemyślane w najdrobniejszym szczególe. Kontrolowany chaos i hałas to dwa słowa najtrafniej określające ten film. Safdie wyważyli to tak, żeby umieścić mnóstwo dźwięków kojarzonych z uczuciem lęku (uliczny hałas, trzaskające drzwi), ale nie pozwalają nam wypaść z wagonika akcji. Ciągle podtrzymują nas na bezpiecznym torze, tylko trochę szarpiąc nerwy. Nieoszlifowane Diamenty są niewątpliwie inspirowane wspomnieniami ich ojca, który przez pewien czas pracował w tzw. "dzielnicy diamentów" (diamond district) na Manhattanie. Film odniósł sukces, ale też spolaryzował widzów. Wielu komentatorów chwali muzykę Daniela Lopatina (Oneohtrix Point Never), świeże spojrzenie na kino trzymające w napięciu, szaleństwo. Inni zaś zwracają uwagę na to, że film jest zbyt intensywny, męczący, a Adam Sandler irytujący.
Bracia Safdie mają zdolność do prowadzenia widza przez burzliwy i chaotyczny świat swoich bohaterów, jednocześnie jednak mają tę umiejętność budowania emocjonalnego związku między postaciami a widzem. Ich kino jest niehigieniczne i organiczne, pełne życia. Zapewniają widzowi przypływ adrenaliny i empatii jednocześnie. Nie boją się eksperymentować i przekraczać granic, choćby w montażu. Ich filmy są niezapomnianym doświadczeniem, które porusza, angażuje i pozostawia ślad w umyśle. A co do tego, że ich twórczość będzie wyznaczać nowe kierunki w kinie, nie mam żadnych wątpliwości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj