Upał jak cholera. A mówią, że to jeszcze nic, bo mamy dopiero maj i południowe lato rozpocznie się na dobre dopiero za parę tygodni. Zastanawiam się, czy te malownicze plamy potu pod pachami aktorów to faktycznie element kostiumu. Pada pierwsze ostrzeżenie przed trupami, zupełnie na serio.
Greg Nicotero, mistrz charakteryzacji, nie pozwala odzywać się do żadnego statysty upaćkanego czerwoną farbą, który siedzi przy stole w łachmanach i próbuje wepchnąć choćby kęs sałatki warzywnej pomiędzy doczepione, sczerniałe zębiska. Ponoć wybiłoby to zombiaki z roli, a Rickowi czy Darylowi nawet, kiedy kamera jest już wyłączona, nie przystoi bratać się z chodzącym truchłem. Te sprawy traktuje się tutaj z komiczną wręcz powagą, ożywieńcy pozostają nietykalni na planie i poza nim. Kiedy pytam, czy mogę sobie zrobić fotkę z siedzącym najbliżej trupem, zostaję zgromiony wzrokiem, jakbym napluł komuś do herbaty. Pierwsze faux pas mam za sobą.
Po pośpiesznym posiłku zostaję zabrany na plan. Mijamy wymachującego sztucznym cyckiem Normana Reedusa. Podczas naszej rozmowy godzinę wcześniej wyjawił, że znalazł go w paczce od fanki. Dzisiaj ekipa kręci w lesie i od razu Melissa McBride wręcza mi spray na owady, mówiąc, że bardziej niż zombie boją się tutaj kleszczy. Podziwiam zbudowany przez ekipę drewniany kościółek i nagrobki ze styropianu, które ustawiono na potrzeby serialu. Oczywiście nikt mi nie chce powiedzieć, co, kto i dlaczego – jedyną informacją, jaka może zostać mi ujawniona, to który odcinek kręcą. Pytam o Terminus, bo wydaje mi się niemożliwym, aby pieczołowicie budowano napięcie i tak szybko zamknięto ten rozdział. Dowiaduje się, że to była jedynie odskocznia, a prawdziwa jazda dopiero się zacznie.
Czytaj również: Robert Kirkman o 5. sezonie "The Walking Dead"
Oglądam następnie realizację dwóch scen, lecz zreferowanie ich zakrawa na cytat z niedobrej komedii – Rick pcha wózek, a Daryl i Carol wsiadają do auta. Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie, krytyka filmowego, możliwość podobnej obserwacji jest bezcenna. Dla mnie, miłośnika serialu, czytelnika komiksu oraz tłumacza książek Roberta Kirkmana i Jaya Bonansingi to niemal krok w inny wymiar.
Kręcą szybko, dubli jest niewiele. Zerkam to na monitory, to na plan, po czasie dostrzegając szczegóły takie jak rozsypane na ulicy, odmierzone chyba od linijki, liście. Aktorzy podczas przerw podchodzą ze mną pogadać. Rzadko ma się okazję zrobić wywiad z obsadą, która nie zdążyła wyskoczyć jeszcze z kostiumów. Niby szczegół, a cieszy. Zaczyna zmierzchać, techniczni zwijają sprzęt. Rozmawiam jeszcze chwilę z producentką Gale Ann Hurd – to ona do spółki z Jamesem Cameronem napisała scenariusz do Terminatora – po czym do budynku studia jadę autem z Normanem.
Czytaj również: Recenzja 1. odcinka 5. sezonu "The Walking Dead"
Przed powrotem do hotelu zahaczamy jeszcze o miasteczko Senoia, czyli serialowe Woodbury, gdzie znajduje się nieduże muzeum poświęcone serialowi oraz oficjalny sklepik z gadżetami. Robię zakupy. Spacer po ulicach, po których stąpał Gubernator, kończę, popijając miejscowe piwo prosto ze słoika; w końcu to Georgia, amerykańskie Południe.
[[607]]
Bartosz Czartoryski - krytyk filmowy i tłumacz literacki. Publikuje regularnie tu i tam, a nieregularnie wszędzie indziej. Stale gości na łamach "Dziennika. Gazety Prawnej", miesięcznika "Kino" i portalu Onet, można go poczytać także w reaktywowanym "Secret Service", Filmwebie, magazynach lifestyle'owych oraz brytyjskim "SciFiNow". Zwiedził siedzibę Lucasfilm, bywa na Comic-Conie, pił kawę z Avengersami, patrzył, jak kręcą "Grę o tron", zrobił zakupy w Woodbury. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy różne, poważne i niepoważne. Wyróżniony w konkursie dla młodych krytyków filmowych im. Krzysztofa Mętraka. Prowadzi bloga i fanpage Kill All Movies.
[image-browser playlist="581251" suggest=""]Pierwszy odcinek piątego sezonu The Walking Dead dziś o 22.00 w FOX.