Na początku należy zaznaczyć, że beta Warhammer 40,000: Dawn of War III zawierała dostęp jedynie do rozgrywki przeciwko innemu graczowi – nie można było sprawdzić swoich sił w walce z komputerem czy choćby przejść jednej misji w kampanii (a to właśnie kampania przede wszystkim przyciągała graczy do Dawn of War)! Zawsze jednak lepiej multiplayer niż nic, zwłaszcza, że gra jest przyjemna dla oka od samego początku… w zasadzie do rozpoczęcia misji. To nie tak, że cała oprawa graficzna jest kiepska, bo Relic naprawdę się postarał, by dać nam graficznie piękny produkt, ale pojawiają się dwa dość poważne zarzuty. Po pierwsze, co było widać już na wcześniejszych materiałach, nowy Dawn of War jest nadal nieco zbyt kolorowy i chaotyczny, a to pierwsze nie do końca zgadza się z koncepcją gry z mrocznego i zdecydowanie niekolorowego uniwersum Warhammera 40.000. Drugą kwestią są bohaterowie u Space Marines, a właściwie ich wielkość – już na szkicach koncepcyjnych np. Gabriel Angelos był o wiele za duży i tłumaczono to mechanicznymi wszczepami. Tymczasem jednak, drugi z bohaterów (psionik) również jest znacząco większy niż zwykł jednostki, a wyposażony jest w standardowy pancerz Adeptus Astartes. W poprzednich częściach dało się odróżnić bohaterów od zwykłych jednostek, nie powiększając ich, i nie do końca jasne jest, czemu pojawił się ten zabieg, zwłaszcza że w ferworze walki różnica ta jest bardzo widoczna i jednostki dookoła wyglądają przy bohaterach jak dzieci. Jeśli chodzi o zalety Warhammer 40,000: Dawn of War III to z pewnością jest ich więcej niż błędów. Jeśli chodzi o wygląd jednostek, są stworzone przepięknie i powinny bez problemu spełnić oczekiwania fanów serii, wyglądają tak, jak ich figurkowe pierwowzory ze wszystkimi detalami i smaczkami (zwłaszcza wygląd orków zachwyca, gdy dodają sobie pancerz szabrując złom) . Również budynki, zarówno eldarów, jak i orków wyglądają świetnie i klimatycznie – tylko Space Marines dostali niczym nie wyróżniające się, nudne i na dodatek zbyt do siebie podobne budynki co sprawia, że wyglądają jakby potraktowani byli nieco po macoszemu. Jeśli chodzi o podkład muzyczny, to przyznać trzeba, że każda z ras ma swoją unikalną i bardzo przyjemną ścieżkę, choć mnie najbardziej przypadł do gustu motyw orków, zwłaszcza po odpaleniu zdolności Waaagh! W kwestii samej rozgrywki mieliśmy dostać połączenie pierwszych dwóch części serii – wszystkie najlepsze aspekty rozgrywek między graczami, miały być zaimplementowane do najnowszej odsłony tak by rozgrywki po sieci na długo pozostały w naszej pamięci. W większej części udało się ekipie twórców tego dokonać – jest więcej budynków niż w przypadku DoW II i choć brakuje znanego z pierwszej części rozbudowania bazy, nie można ulepszać działek na punktach, nadal baza jest. Same punkty strategiczne, niemal wizytówka serii, nadal służą zarówno do zdobywania rekwizycji – ale dodano im jeszcze jedną funkcję, mianowicie zbieranie energii (tylko niektóre punkty mają takie możliwości). To z kolei sprawia, że walka często toczy się na kilku frontach, bo pozbawienie wroga lub niedopuszczenie go do owych punktów, w zasadzie kończy grę. Dlatego też poszczególne starcia między jednostkami, jak i sama rozgrywka, choć może być długa, od samego początku są emocjonujące, bo Warhammer 40,000: Dawn of War III z pewnością nie jest grą, która stawia na powolne budowanie bazy i obronę. Mobilność jednostek i wiele kierunków ataku nie sprzyjają utrzymywaniu stacjonarnej obrony. Należy jeszcze wspomnieć przy tym wszystkim o wyborze bohaterów i doktryn (wybiera się je przed każdą rozgrywką), bowiem przemyślany dobór może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. W kwestii bohaterów: są oni potężni, ale tak zawsze było – na pewno nie są niezniszczalni i przy dobrej taktyce wcale nie są konieczni do zwycięstwa. W kwestii rozgrywki zmieniła się jedna z rzeczy, która podzieli graczy – walka nie trwa do momentu zniszczenia kwatery głównej przeciwnika, tylko stojącego obok kwatery budynku specjalnego – lecz zlikwidować go można dopiero po zniszczeniu generatora pola i jednej wieżyczki, co bardzo przypomina to rozwiązania z gier typu MOBA i nie każdemu to rozwiązanie przypadnie do gustu, choć dodaje samej walce pewnej celowości. Dawn of War III posiada mniejsze lub większe błędy, nie da się jednak nie zauważyć, że jest to godny następca swych dobrze przyjętych poprzedników. Jako multiplayer z pewnością bije na głowę swego poprzednika, armie są zbalansowane, mapy (przynajmniej ta garstka, która została nam udostępniona) porządnie wykonane i przyjemne dla oka. Trzecia odsłona serii z pewnością jest grą udaną i zapadnie w pamięć na długo. Pytanie jeszcze, czym twórcy zaskoczą nas w kampanii, i jak będzie wyglądać gra przeciw SI, na to jednak musimy poczekać do premiery.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj