Wszyscy znamy Ala i jego parodie. I jego szalone polki na akordeonie. I radosne występy oraz wypowiedzi. Co starsi pamiętają też film z nim w roli głównej. Był taki jeden, na miarę jego piosenek i teledysków. Też parodiował co się dało. Oglądałem go jakoś zaraz po premierze, czyli z ćwierć wieku temu, ale do dziś na samo hasło "Gandhi 2" turlam się ze śmiechu. Widzieliście?

[video-browser playlist="631229" suggest=""]

I tak przez cały film. Ale film to była jednorazowa przygoda. Al zdecydowanie woli bawić się w śpiewanie, parodiując przez te dekady dziesiątki słynnych przebojów, a czasem pisząc własne piosenki w klimacie różnych znanych artystów. Kilka urodzinowych przykładów:

Zacznijmy od absolutnej klasyki. Zapewne wiecie, że oryginalny teledysk "Bad" Michaela Jacksona wyreżyserował sam Martin Scorsese, a oto wersja Ala:

[video-browser playlist="631231" suggest=""]

Jacksona nawet to rozbawiło - do tego stopnia, że zaprosił Ala i jego akordeon do innego teledysku. Swoją drogą "Liberian Girl" było teledyskowym rajem dla popkulturowych geeków tamtych czasów. Ciekawe, ile tych twarzy dziś jesteście w stanie rozpoznać.

[video-browser playlist="631233" suggest=""]

Ale wracajmy do Ala i jego działalności. Można tam znaleźć sporo filmowych nawiązań. Pamiętacie chociażby Coolio? Jego największy przebój był piosenką z soundtracku filmu Młodzi gniewni z Michelle Pfeiffer. Michelle pojawiła się nawet w teledysku "Gangsta's Paradise". Weird Al zmienił trochę oblicze tego raju – czyżby profetycznie przewidział serial Banshee?

[video-browser playlist="631235" suggest=""]

Na tej samej płycie ("Bad Hair Day") opowiedział też swoją wersję Forresta Gumpa. Można zauważyć pewne drobne różnice:

[video-browser playlist="631237" suggest=""]

Ten gość bawił się praktycznie każdym tematem i nigdy nie bał się drażnić świętości. Na przykład na kolejnej płycie ("Running with Scissors") nie potrafił odpuścić premierze Mrocznego widma - zabawił się nim na melodię American Pie:

[video-browser playlist="631239" suggest=""]

Można by tak długo. Jako ostatnią chcę Wam pokazać jedną z moich ulubionych piosenek Yankovica. Nie jest parodią konkretnego utworu, a raczej po prostu stylu muzycznego Rage Against the Machine, ale tekst ma uroczy i głęboki, a jeśli się w niego wsłuchacie, to zauważycie w nim, jak na lata przed całym zamieszaniem Al zabrał głos w dyskusji na temat obsadzenia Bena Afflecka w roli Batmana:

[video-browser playlist="631241" suggest=""]

A już zupełnie na koniec powiem, że kinu brakuje Yankovica. Jego UHF był świetną, niegłupią komedią parodiującą media czy wręcz całą popkulturę i przydałby się czasem ktoś o takim stylu oraz wyobraźni w kinie. Bo dzisiejsze parodie rzadko sięgają tego poziomu, a Ala co najwyżej raz na kilka lat zaprasza ktoś, by zagrał małe cameo. Ostatnim takim zapraszającym był pięć lat temu Rob Zombie. Serio. Zresztą zobaczcie, jak na kilkanaście sekund Yankovic cudnie kradnie ekran samemu Malcolmowi McDowellowi. Brawo. I jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

[video-browser playlist="631243" suggest=""]

Zobacz również: "2001: Odyseja kosmiczna" - oto zwiastun we współczesnym stylu

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj