Godzina 19:30 Miejsce: Boliwia Jednostka operacyjna: Kompania Delta. 1. Batalion 5. Grupa Operacji Specjalnych Misja: Zabezpieczenie HVT. Element operacji "Kingslayer" Śmigłowiec wzbijał się na wysokość 3 i pół kilometra. Gdy już osiągnął wyznaczony pułap, od ławeczek na jego bokach oderwały się dwie sylwetki, pikując w dół. Na wysokości około 200 metrów otwarły się czasze spadochronów, zaś przypięte do nich postacie zaczęły wykonywać skomplikowane manewry, by precyzyjne wylądować na pozycjach dających im jak największą przewagę. Jeden ze skoczków wyjął lornetkę i przesunął okularem po okolicy, oznaczając zagrożenia na drodze do celu. Potem odpiął od plecaka wytłumiony karabin snajperski i metodycznie począł czyścić teren. Drugi w tym czasie zakradł się do centralnego budynku, by zabezpieczyć dowódcę bazy, w której środku wylądowali. Brzmi jak scena z filmu akcji? Nie, to coś, co przydarzyło mi się podczas gry w Ghost Recon: Wildlands Takich sytuacji było więcej, począwszy od ucieczki przez zarośla przed ciężko uzbrojonym patrolem, a na szybkim szturmie na stację łączności skończywszy. Oczywiście przechodzenie tego metodą "na Rambo" też jest możliwe. Cały urok gry polega na tym, że właściwie każde podejście, jakie sobie wymyślimy, jest do zrealizowania. Ghost Recon: Wildlands daje nam szereg narzędzi do zabawy. Zacznijmy może od środków transportu. Mamy szereg różnego typu samochodów, od półciężarówek, przez sedany, motocykle, a na autach sportowych kończąc. Są też takie cudeńka jak... traktory czy koparki. Model jazdy ciężko nazwać wyszukanym. Auta prowadzi się bardzo lekko, choć czasem łatwo stracić nad nimi kontrolę, a w dodatku rozbicie ich jest bardzo trudne. Dużo lepiej w tym porównaniu wypadają łodzie i inne pojazdy pływające, którymi kieruje się płynnie i nie są już tak narowiste. Osobną kategorię stanowią śmigłowce i samoloty. Kierowanie nimi sprawiło mi najwięcej frajdy, choć nie mogę powiedzieć, żeby było łatwe. Największy problem tutaj stanowi brak osobnych przycisków do sterowania obrotem w zawisie, przez co często, podczas prób precyzyjnego manewrowania, zdarzyło mi się zbyt ostro skręcić lub wylecieć poza wyznaczony obszar.
Źródło Ubisoft
+3 więcej
Uzbrojenie i gadżety  tutaj twórcy naprawdę się postarali. Mamy wszystko, czego mogliby potrzebować operatorzy zrzuceni za linie wroga. Karabiny szturmowe, snajperskie, ciężkie, pistolety maszynowe, strzelby czy nawet podczepiany pod lufę granatnik (robi cuda z samochodami patrolowymi, o ile za cud uznamy duże BUM, po którym słychać już tylko ogień i krzyki). Dodatkowo większość broni można mocno modyfikować, od celowników, przez lufy, a na spustach skończywszy. Wspomniany wcześniej spadochron posłuży nam do cichych desantów, zaś lornetka i dron (który także możemy modyfikować) pomagają oznaczać i eliminować cele. Nieoceniona jest także nokto- i termowizja, które nieraz ratowały mi zadek w nocy lub w gęstych zaroślach.
Źródło Ubisoft
+13 więcej
Dużą swobodę mamy też przy tworzeniu postaci. Płeć, ubranie, zarost, kamuflaż, wyposażenie... To wszystko można spersonalizować na wiele różnych sposobów. Ja osobiście skupiłem się na taktycznym wyglądzie, niemniej jednak, jeśli masz chęć wyglądać jak kowboj bądź informatyk, który postanowił wziąć plecak i ruszyć na polowanie na członków kartelu droga wolna. Grać można na dwa sposoby. Albo samemu, wtedy towarzyszą nam 3 prowadzone przez A.I. Duchy, albo z 3 innymi graczami. Testowałem obie te możliwości i choć nasi elektroniczni towarzysze byli skuteczni, to jednak gra ze znajomymi daje znacznie więcej frajdy. Natomiast w przeciwieństwie do naszych pomagierów, sztuczna inteligencja wrogów na niższych poziomach pozostawia wiele do życzenia. Na wyższych jest nieco lepiej, choć głównie za sprawą tego, że po prostu strzelają celniej. Otwarty świat gry, którego w becie zwiedziliśmy 5%, robi wrażenie. Mamy miasteczka, farmy, posterunki czy też wspomnianą we wstępie bazę wojskową. Przesadziłbym, twierdząc, że tętnią one życiem, ale też nie są przesadnie puste. Często trafiamy na spacerujących lub jadących gdzieś mieszkańców, kartelowych sicarios, którzy postanowili zatrzymać się i podręczyć jakiegoś wieśniaka, czy też ciężkie patrole Unidadu. Zawsze jest co robić, choć niestety powtarzalność jest odczuwalna. Mam nadzieję, że w pełnej wersji będzie więcej wariacji.
Źródło Ubisoft
Graficznie Ghost Recon: Wildlands w pierwszej chwili mnie nie powaliło, jednak gdy zdałem sobie sprawę z tego, jak wielka jest mapa (ok. 3x większa niż w GTA V), a po wzbiciu się na wspomniane we wstępie 3,5 kilometra zobaczyłem zasięg "rysowania", zrozumiałem, że pewne wyrzeczenia musiały zostać podjęte. Zaznaczam, że grę testowałem na konsoli, ponoć wersja PC jest mocno niezoptymalizowana. Muzyka z kolei jest klimatyczna, choć przyznam, że brak możliwości przełączania stacji radiowych w pojeździe z reguły skutkował jego wyłączeniem. Podsumowując: mimo powtarzalności i zgrzytów z mechaniką jazdy bawiłem się przednio. Granie z ekipą znajomych to czysta przyjemność i okazja do zarówno porządnej, taktycznej rozgrywki, jak i wesołych wygłupów. Glitche zaś, których ciężko w betach uniknąć, zamiast irytować, tutaj po prostu bawiły.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj