Pamiętam szał na grę w tenisa ziemnego, gdy sukcesy międzynarodowe zaczął odnosić Wojciech Fibak. Kort wymalowaliśmy sobie na asfalcie. Siatkę zrobiliśmy z jakiegoś sznurka. Graliśmy rakietami, które wycięliśmy na pracach ręcznych w szkole ze sklejki. Rączki oklejaliśmy taśmą izolacyjną... To był jakiś dramat.
Skoro już o piłce mowa, warto wspomnieć, że Pazura bardzo lubił gry zespołowe. Dołączył nawet do drużyny Stali Niewiadów, ale wspominając to z perspektywy czasu, nazywa siebie „etatowym rezerwowym”, zawodnikiem z ławki. W wywiadach często powtarza, że znacznie większe sukcesy na tym polu odnosił jego młodszy brat, Radosław (swoją drogą także aktor). To właśnie pod czujnym okiem Cezarego drugi Pazura uczył się kopania piłki i to właśnie na nim starszy brat trenował swoje umiejętności aktorskie. Jak wspomina w rozmowie z Playboyem, zdarzało się tak, że brat pozostawał pod jego opieką pod nieobecność rodziców. Wtedy, przy pomocy latarki i przeraźliwej prozy Edgara Allana Poe, próbował na Radosławie aktorstwa, racząc go straszliwymi historyjkami. Na inne opowieści wówczas nie wpadł, ale już niedługo później miało okazać się, że to nie straszenie, a rozśmieszanie widza jest jego najmocniejszą stroną.
Do 27. roku życia Pazura był również ministrantem. Ze śmiechem wspomina, że zdecydował się na to po części z powołania, a po części dlatego, by mieć na mszy zawsze miejsce siedzące. Mijały lata, aż wreszcie okazało się, że jest on najstarszym ministrantem w całej parafii. Zdarzało się tak, że przemawiał na zorganizowanych wydarzeniach – szczególnie wspomina przemówienie z okazji 1 Maja, kiedy to pasja i przekonanie, z jaką wygłaszał mowę, wpadły w ucho samemu biskupowi. Wówczas zaproponowano mu, by dołączył do Kościoła, ale on wiedział już, że woli występować na scenie i w świetle reflektorów. Posługę niedługo później porzucił i postanowił zdobyć należyte wykształcenie.
Jak to często w przypadku młodych twórców i aktorów bywa, Pazura skierował swoje kroki wprost do Filmówki – osławionej uczelni w Łodzi, której mury opuścili najznakomitsi polscy filmowcy. Niestety, mimo przekonania o swojej charyzmie i mimo świetnych ocen z liceum, za pierwszym razem nawet się do tej szkoły nie dostał. Zabolało, ale – jak sam mówi – nic nie dzieje się bez przyczyny. Jako że Pazura jest człowiekiem, który wytrwale dąży do celu, postanowił przeczekać rok i próbować swoich sił w egzaminach za rok. Wówczas osiągnął sukces – dostał się do szkoły filmowej za drugim razem i ukończył ją w 1986 roku, pisząc pracę dyplomową pod tytułem Mój błazen. Dziś wspomina te czasy jako najbardziej emocjonalne – nawet obecnie, gdy przyjeżdża do Łodzi, jest w stanie odczuć stres, który kumulował się w nim zarówno przed egzaminami, jak i już w trakcie studiów.
Ciekawostką jest fakt, że w roku przerwy między egzaminami do filmówki, Pazura zapisał się do policealnego studium gastronomicznego w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie zajmował się zajęciem bardzo praktycznym – począwszy od zmywania naczyń, poprzez obieranie kartofli aż do pozycji kelnera, którą również całkiem sobie upodobał. Wspomina, że gdyby nie tata, być może nigdy nie złożyłby dokumentów na ponowną rekrutację do szkoły filmowej – życie i praca za czasów technikum były dla niego świetną zabawą, którą jak najbardziej mógłby wówczas kontynuować. Może ten krótki epizod nie ma większego znaczenia dla jego późniejszej aktorskiej kariery, jednak Pazura wspomina, że dzięki niemu mógł podczas studiów chwytać dorywcze prace kelnera, a także... wymigać się ze służby wojskowej. Wojsko dogoniło go jednak po jakimś czasie, bo już na studiach w szkole filmowej. Jak mówi aktor, nie było to dla niego nic strasznego ani traumatycznego, bo dyscyplinę miał wpojoną od maleńkości. Ponadto w wojsku Pazura spędził tylko 9 miesięcy - w tym czasie udawał się także na przepustki, by grać jednocześnie w spektaklach teatralnych. W wywiadzie dla "Playboya" dodał również, że swoją rolę w Deja vu także zrealizował właśnie podczas służby wojskowej:
Czy wiecie, że ja jako żołnierz zagrałem w Deja vu Julka Machulskiego? Zdjęcia były w Odessie. Wykombinowałem ze swoim przełożonym, że da mi przepustkę, a ja cichaczem wylecę z ekipą do Związku Radzieckiego. I nikt, absolutnie nikt o tym się nie dowiedział. Do dziś…
Wróćmy jednak do samej szkoły filmowej, bo to właśnie ona sprawiła, że świat aktorski stanął przez Pazurą otworem. Co prawda jego pierwszą pracą po studiach była praca w teatrach (Teatr Ochoty w Warszawie a następnie Teatr Powszechny), jednak jeszcze w 1986 roku zadebiutował na ekranie w filmie Czarne stopy w reżyserii Waldemara Pogórskiego. Rólka była maleńka i dziś tak naprawdę niewiele osób go z nią kojarzy – przełom przyszedł dopiero w latach 90., za sprawą filmu Kroll w reżyserii Władysława Pasikowskiego. Kolejne sukcesy nadeszły jeden po drugim – kilka lat później Pazura błyszczał w filmie Psy oraz jego kontynuacji, następnie w poruszającym dramacie Tato i wreszcie w 1997 roku w klasyku Kiler, z którym kojarzony jest do dziś (jak sam wspomina, zawodowe aktorstwo poczuł dopiero wtedy, bo to właśnie na planie tego filmu wynegocjował sobie pierwszą przyczepę aktorską). To tylko przykłady filmów, w jakie angażował się jako aktor – wystarczy rzucić okiem na jego imponującą filmografię by zauważyć, że w tamtym czasie nie było roku, w którym nie zagrałby jakiejś roli w większej bądź mniejszej produkcji. Skalę najlepiej zobrazują liczby – tylko w przedziale 1990-1999 Pazura wystąpił łącznie w 46 produkcjach. Nie bez powodu nazywa się go dziś zatem najbardziej rozchwytywanym aktorem lat 90.
Mimo tego, iż w swojej karierze zagrał w wielu dramatach i filmach akcji, dziś Pazurę kojarzy się przede wszystkim z kinem komediowym – to właśnie w tym gatunku pojawia się najczęściej, a ponadto sprawdza się także jako zawodowy kabareciarz. Nic śmiesznego, Ajlawju, Chłopaki nie płaczą, Kariera Nikosia Dyzmy czy serial 13 Posterunek - to tylko niektóre tytuły z jego obszernej filmografii. Wszystko zaczęło się od tego, jak na studiach poznał mistrza Zenona Laskowika – jak wspomina w rozmowie z Galą, to właśnie on zaprosił go do kabaretu Tey i to on czuwał nad rozwojem jego niepodważalnego komediowego talentu. Pazura dodaje, że wszyscy wówczas byli zachwyceni Laskowikiem i on sam także bardzo się nim zainspirował, co odcisnęło się na całej jego dalszej karierze. I choć dalej realizuje się w komedii, sam mówi, że patrząc z dzisiejszej perspektywy, wolałby wybrać dla siebie inną drogę:
Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałbym małemu Czarkowi: „Unikaj komedii. Zagraj sobie w niej raz, dwa razy, aby pokazać, że to też umiesz, a potem odmawiaj”. To ślepy zaułek w Polsce. Przynosi ogromną popularność, ale też pustkę i bezrobocie.
Poza aktorstwem, Cezary Pazura od dziecka był także zainteresowany muzyką. Ukończył szkołę muzyczną w klasie klarnetu i fortepianu, gdzie nie tylko grał, ale i był konferansjerem, na czym w oczywisty sposób skorzystała jego charyzma. W 1999 roku światło dzienne ujrzała jego debiutancka płyta zatytułowana Płyta stereofoniczna. Wystąpił także w teledysku Elektrycznych Gitar do piosenki Doktor Dyzma – przypomnijmy sobie klasyczny klip:
Wiecie, kto miał grać w Weekendzie? Paris Hilton. Z jej agentem byliśmy po bardzo zaawansowanych rozmowach, ale dziewczyna zniknęła, po prostu przepadła. Szkoda, bo nie była droga, paradoksalnie – i miałaby gdzie w Warszawie mieszkać za darmo (śmiech). Nie dogadaliśmy się z Alicja Bachleda-Curuś, chociaż też było blisko. Wreszcie dostaliśmy pozytywny odzew od Lady Gaga. Niestety, w czasie naszych zdjęć miała trasę koncertową. I dobrze. Dzięki temu możemy się cieszyć z Małgorzata Socha.
Aktualnie Pazura pracuje na planie nowego serialu, w którym wciela się w słynnego pisarza zamieszkującego warszawski apartamentowiec (tutaj). To nie jedyna odcinkowa produkcja, jaką aktualnie realizuje – aktor pojawi się także w Ślepnąc od świateł, adaptacji słynnej powieści Jakuba Żulczyka. Widzów dodatkowo ucieszy też fakt, że jego potwierdzono jego powrót w planowanym filmie Psy 3 Władysława Pasikowskiego. Wszyscy fani mogą zatem już teraz zacierać ręce – kolejne miesiące i lata będą obfitowały w ciekawe treści i nic nie wskazuje na to, by Pazura rozważał zejście z ekranów. W końcu, jak sam wspomina w wywiadzie z portalem Onet:
Od trzydziestu lat obiecuję sobie, że zwolnię tempo. A to zwalnianie polega na tym, że przyśpieszam.
Artykuł powstał na podstawie wywiadów aktora zamieszczonych w portalach wywiadowcy.pl, kultura.onet.pl, dzienniklodzki.pl oraz gala.pl.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj