Z Reedem Hastingsem rozmawia Dawid Muszyński.
DAWID MUSZYŃSKI: Długo czekaliście, nim w Netfliksie zagościł język polski.
REED HASTINGS: Netflix jest dostępny w Polsce od dziewięciu miesięcy i mogę powiedzieć, że przez ten czas odnieśliśmy wielki sukces. Od pewnego czasu znacząco poszerzamy bibliotekę filmów z polskim lektorem czy napisami, ale faktycznie dopiero teraz zdecydowaliśmy się na wprowadzenie polskiego interfejsu. Jesteśmy zadowoleni z tego, jak zostaliśmy przyjęci na rynku. Jeśli obecny trend się utrzyma, to przewiduję, że w ciągu kilku najbliższych lat jedna trzecia polskich gospodarstw domowych będzie używać Neflixa.
To ciekawe podejście w kontekście naszego rynku, który jest opanowany przez piratów. Polacy nie lubią raczej płacić za kontent dostępny w sieci.
To nie jest problem tylko Polski. Walczymy też z tym podejściem w Brazylii, Meksyku, Korei i wielu innych krajach. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie przekonać ludzi do naszej marki i jakości, jaką serwujemy widzom. Wierzę w to, że wiele osób będzie chciało zapłacić kilkadziesiąt złotych miesięcznie, by móc oglądać filmy i seriale w jakości 4K.
W Stanach od kilku miesięcy mówi się o nowym programie dostępu do filmów kinowych, które będziemy mogli oglądać bezpośrednio w domu, bez potrzeby wyjścia do kina.
To jest przyszłość, w którą wszystko zmierza, tyle że jeszcze daleka. Sprzyja temu szalony rozwój internetu na całym świecie. Ludzie używają go w smartfonach, telefonach, tabletach. Jedyne, co nas jeszcze ogranicza, to dostęp do niego. Zniknęły za to bariery terytorialne - jeśli masz konto w Netfliksie, to możesz z niego korzystać zarówno w Polsce, jak i na wakacjach we Francji czy USA.
Ostro dajecie się we znaki konkurencji. Coraz więcej inwestujecie we własne produkcje na wysokim poziomie. Genialne Stranger Things czy nieźle zapowiadający się The Crown pokazują, że wcześniejsze produkcje nie były przypadkiem.
Nie ukrywam, że bardzo dokładnie przyglądamy się działaniom takich firm jak NBC czy HBO. Uczymy się od nich, a one od nas. W tym roku na produkcję naszych programów przeznaczyliśmy około 6 milionów dolarów. By się wyróżniać, poszliśmy o krok dalej. Na Netfliksie możemy oglądać kilka odcinków serialu jednocześnie. Widz już nie musi czeka tydzień na kolejny odcinek swojego ulubionego serial. Nie mamy ramówki, która by nas ograniczała - to nasz widz sam tworzy swoją ramówkę, korzystając z naszej biblioteki.
Jak widać, taka inwestycja się opłaciła. Zdziwił was aż taki sukces Stranger Things?
Kompletnie nie. Od początku wierzyliśmy w ten serial. W castingu wybraliśmy świetnych młodych aktorów, którzy zagrali niesamowicie swoje role. Po obejrzeniu pierwszych materiałów nie mieliśmy wątpliwości, że sprawdzą się w serialu. Do tego cała historia jest ciekawie napisana i posiada tajemnicę, która jest intrygująca. By dany serial odniósł sukces na całym świecie, musi mieć w sobie coś świeżego, czego jeszcze nikt nie widział, a co chciałoby się opowiedzieć swoim znajomym w pracy czy w szkole. Obecnie opowiadanie tych samych historii w nowej formie nie ma kompletnie sensu.
Powiedział pan, że chętnie zrealizowalibyście jakiś serial w oparciu o polską historię. Macie już coś na oku?
Nie. Mówiłem na razie ogólnie. Wydaje mi się, że w każdym kraju możemy znaleźć ciekawe opowieści. W wielu krajach, w których jesteśmy dostępni, udaje się znaleźć lokalną opowieść, która jest z powodzeniem oglądana przez publiczność w innych krajach. To się udało w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii czy Niemczech.
To kiedy możemy się spodziewać jakiejś rodzimej produkcji od Netflixa?
Wyprodukowanie oryginalnego serialu zajmuje nam zwykle od jednego roku do trzech lat od wejścia na lokalny rynek. Już szukamy odpowiednich scenariuszy czy historii, które moglibyśmy zrealizować.
A która z produkcji Netflixa najbardziej przykuwa pana uwagę?
Może trudno w to uwierzyć, ale moim ulubionym serialem jest BoJack Horseman. Jest to bardzo trafna opowieść o mechanizmach działania Hollywood, o którym się sporo w ostatnich latach dowiedziałem.
Czemu postanowiliście zakończyć produkcję serialu Bloodline?
Nie potrafię panu odpowiedzieć na to pytanie. Być może historia, która - jak już mówiłem - jest bardzo istotna w naszych produkcjach, się wyczerpała.