Długo przed oficjalną premierą sklepową do naszej redakcji zawitała nowa Xbox Series X. Zapraszamy do obejrzenia naszego unboxingu konsoli nowej generacji.
Pudełko jest solidne i od razu przykuwa uwagę. Nie różni się zbytnio od swoich poprzedników, ale kurczę, umówmy się, ma ono chronić zawartość i przyciągać wzrok. Z tego zadania wywiązuje się idealnie. Umieszczono na nim wszystkie najważniejsze informacje oraz zdjęcie samej konsoli z padem. Pierwsze, na co zwracam uwagę, to informacja o tym, co skrywa pudełko, a jest w nim konsola Xbox Series X, jeden bezprzewodowy kontroler oraz kabel Ultra High Speed HDMI. Tu bez jakichś niespodzianek.
Z tyłu pudełka znajduje się ogromna grafika nowego Halo, która tylko mnie drażni za każdym razem, gdy na nią spoglądam. Czemu? Bo tytuł, na który czekałem, został przeniesiony na 2021 rok. Mam nadzieję, że Cyberpunk 2077 tak mnie nie wystawi.
Mój wzrok padł jednak na zupełnie inną informację, a jest nią możliwość odtwarzania gier w jakości 4K przy 120 FPS i 8K HDR. Czy tak faktycznie jest, sprawdzimy niedługo na telewizorze i grze, która będzie w stanie owym wyśrubowanym parametrom sprostać.
Konsola ma wbudowany czytnik Blu-ray 4K oraz dysk SSD o pojemności 1 TB. Producent także informuje o zastosowaniu Variable Refresh Rate, czyli zmiennej częstotliwości odświeżania oraz technologii Xbox Velocity Architecture.
No to jak już obejrzeliśmy pudełko z każdej strony, zabieramy się za środek. Trzeba przyznać, że ekipa Microsoft wie, jak ładnie, a co najważniejsze bezpiecznie, zapakować sprzęt. Wewnątrz opakowania na samym środku znajduje się zabezpieczona z każdej strony, zawinięta w gustowny czarny materiał, konsola przepasana napisem „Power your dream”. Nad konsolą w czarnym pudełku znajduje się ładnie zwinięty kabel zasilający, pad, kabel Ultra High Speed HDMI oraz instrukcja obsługi.
foto. Ravelart Violeta Muszyńska
Czas rozpakować główną atrakcję. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to charakterystyczna dla tej konsoli dziurawa góra skrywająca ogromny wentylator. Zieleń we wgłębieniach bardzo ładnie się prezentuje. Xbox Series X możemy postawić zarówno poziomo, jak i pionowo. Zależy, czy mamy miejsce i jak lepiej nam się komponuje z otoczeniem. Na dolnej podstawce ci bardziej uważni użytkownicy dostrzegą pozdrowienia z Seattle. Bardzo fajny pomysł ze strony producenta. Przynajmniej u mnie wywołał uśmiech na twarzy.
Z przodu mamy czytnik płyt, power button oraz jedno wejście USB.
Z tyłu urządzenia mamy gniazdo zasilające, wejście Ethernet, dwa porty USB, wejście HDMI, zabezpieczenie Kensington lock oraz miejsce umożliwiające dodanie do naszej konsoli dodatkowego dysku SSD. Bardzo mi się podoba, że tym razem zasilacz został schowany w obudowie sprzętu i nie będzie mi zajmować miejsca na podłodze czy za szafką.
foto. Ravelart Violeta Muszyńska
Na deser zostawiłem sobie pada. Wykonany z matowego plastiku, z kolorowymi charakterystycznymi przyciskami, panelami antypoślizgowymi na triggerach i uchwytach. Wszystko po to, by dobrze się go trzymało podczas gry. Zasilany przez dwie małe baterie AAA. Ja się sprawdza w rozgrywce? Na to jeszcze przyjdzie czas.
foto. Ravelart Violeta Muszyńska
I to by było na tyle. Tak pokrótce prezentuje się konsola nowej generacji Xbox Series X. Teraz my zabieramy się do testowania i wrócimy do Was z pełniejszym tekstem. Jeśli macie jeszcze dodatkowe pytania w związku z tym sprzętem, to piszcie w komentarzach, postaram się odpowiedzieć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h