Nóż do ochrony własnej – jest. Latarka – jest. Dynia – jest. Tak przygotowani możemy bezpiecznie ruszyć w podróż pełną pułapek, zasadzek, potworów i innych straszydeł. Przed nami bowiem halloweenowy przegląd serialowy!
Co może zaproponować telewizja widzom lubiącym poczuć dreszczyk emocji i gęsią skórkę? Ze względu na ograniczenia wiekowe produkcji może nie jest tak wiele jak tych skierowanych na duży ekran, ale bez wątpienia jest w czym wybierać. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat pojawiło się co najmniej kilka bardzo solidnych seriali utrzymanych w konwencji horroru.
Szlaki w tym względzie w 1955 roku przetarł nie kto inny jak Alfred Hitchcock, mistrz suspensu i thrillerów z gatunku psychologicznych. Brytyjski reżyser w produkcji zatytułowanej po prostu Alfred Hitchcock Presents (Alfred Hitchcock Przedstawia) dzielił się ze światem swoimi opowiadania łączącymi w sobie elementy horroru i komedii.
Cztery lata później do telewizji zawitało The Twilight Zone (Strefa Mroku) i chyba na zawsze odmieniło oblicze telewizji. Odcinki prezentowały nie powiązaną ze sobą fabułę, jednak zawsze oscylowały w granicach zjawisk nadprzyrodzonych, tajemniczych czy po prostu wzbudzających strach. Choć dzisiejsi widzowie mogą tego ostatniego nie uznać za słuszne – czas jest nieubłagany i historie oraz efekty wykorzystywane są czasami wręcz kuriozalne – to jednak jest coś w serialu Roda Serlinga, co nie zestarzeje się nigdy. W przeciwieństwie do obecnych produkcji, Strefa Mroku zawsze niosła ze sobą jakieś przesłanie, była metaforą wydarzeń dziejących się w prawdziwym świecie. To paraboliczne podejście poskutkowało kilkoma nagrodami Emmy i Złotym Globem.
Pasy wciąż zapięte? Dobrze, bo inaczej szybko znaleźlibyśmy się Po tamtej stronie. Serial emitowany latach 1963-1965 zaczynał się od jednej z najbardziej pomysłowych i charakterystycznych czołówek wszech czasów. Tajemniczy głos wprowadzał widza w klimat i powodował przechodzenie ciarek po plecach. Serial zbliżony formatem był do The Twilight Zone, obie produkcje cechował podobny styl narracji i właściwie taki sam zakres poruszanych tematów.
Przenieśmy się teraz do Chicago, gdzie możemy spotkać Carla Kolchaka, reportera specjalizującego się w badaniu zjawisk paranormalnych. Prekursor Foxa Muldera i braci Winchester dzielnie walczył ze sprawami, które tradycyjne organy ścigania nie chciały się podjąć. Choć Kolchak: The Night Stalker zadebiutował w 1974 roku, pamięć o nim jest wciąż żywa – w 2005 powstał nawet jego remake.
Kolejnym słynnym „jednoodcinkowcem” było Unsolved Mysteries. Nierozwiązane zagadki dotyczyły rozmaitych teorii konspiracyjnych – od porwań przez kosmitów, przez duchy, aż po tajemnicze organizacje. I choć same historie nie były zbyt przerażające, a serial mroczny, jedna rzecz sprawiała, że od telewizora nie można było odejść z ambiwalentnymi uczuciami – wszystkie odcinki bazowały na prawdziwych wydarzeniach.
Zostawmy już jednak żywych w spokoju. Sięgnijmy po kogoś, kto już dawno przeżył swoje – ktoś taki jak strażnik krypty na przykład? Ten zna mnóstwo ciekawych przygód. Na całe szczęście podzielił się z nimi w Opowieściach z krypty. Serial HBO zadebiutował w 1989 roku i natychmiast zdobył serca widzów. Potężna dawka dreszczyku i czarnego humoru (dostarczanego przez samego strażnika, któremu głosu udzielił fantastyczny John Kassir) to mikstura, jakiej do tej pory nie serwowano.
Dosyć już tej ciasnej krypty, jedźmy dalej, bo zaczyna się ściemniać. Na horyzoncie widać już Miasteczko Twin Peaks…
Przypominamy także o trwającym konkursie halloweenowym, w którym do wygrania jest szereg ciekawych nagród. Szczegóły tutaj.