Pod koniec zeszłego roku miałem ogromną przyjemność odwiedzenia planu hitowego serialu Netflixa, stworzonego na podstawie komiksu autorstwa Gerarda Waya – The Umbrella Academy.
Nim wybuchła pandemia, a prace na planach seriali zostały wstrzymane, miałem okazję przyjrzeć się z bliska, jak powstawał 2. sezon The Umbrella Academy, obecnie jednej z lepszych produkcji Netflixa. 1 października stawiłem się w Toronto, gdzie kręcona jest część zdjęć. Obsada właśnie przygotowywała się do odegrania sceny z 6. odcinka. Ale o tym za chwilę.
Nim spotkałem się z główną obsadą, czyli całą rodzinką, miałem okazję pochodzić trochę po halach i obejrzeć stworzone na potrzeby 2. sezonu budynki. Zacząłem od domu, w którym mieszka Vanya po wylądowaniu w latach 60. Z tego, co udało mi się ustalić, dziewczyna nie za bardzo pamięta, czego dopuściła się w finale pierwszego sezonu i stara się prowadzić normalne życie, jakby nic się nie wydarzyło. Za wikt i opierunek opiekuje się upośledzonym synem właścicieli farmy. „Co tu dużo mówić, Vanya ma amnezję i nie pamięta nic ze swojego życia. Nawet rodzeństwa. Może dlatego po raz pierwszy od dawna jest naprawdę szczęśliwa” – tłumaczy mi Elliot Page. Dom niczym się nie wyróżnia. Zwykła kuchnia, salon, pokój dziecięcy. Podobnie jak na planie NOS4A2 wszystkie sprzęty działają normalnie. Radio gra, lodówka chłodzi, telewizor śnieży. Jak powiedział mi kierownik planu: „Skompletowanie sprzętów z tego okresu było dla całej ekipy wielkim wyzwaniem. Nie tak łatwo znaleźć 60-letnią lodówkę, która działa i wygląda jak nowa. Z telewizorami jest łatwiej, bo powstaje dużo replik. Podobnie z kuchenkami. Ale takich lodówek już nikt nie robi”.
Także Allison Hargreeves, grana przez Emmy Raver-Lampman, ma szansę na nowe życie, nowe otwarcie. „Lata 60. były przełomowe dla Afroamerykanów i Rumor bierze udział w tej pozytywnej zmianie. Angażuje się politycznie. Zobaczymy, co z tego wyniknie” – mówi tajemniczo aktorka. Na pytanie, czy odzyskuje swoje moce po finałowej potyczce z Vanyą w finale pierwszego sezonu, milcząco omija temat, choć po jej minie widać, że tak.
Jako że tekst ukazuje się przed premierą 2. sezonu, nie mogę pochwalić się wszystkimi lokacjami, które widziałem, bo mogłoby być zbyt dużym spojlerem, a nie chcę zabierać Wam zabawy z odkrywania pewnych twistów w fabule. Mogę natomiast zdradzić, co zrobiło na mnie największe wrażenie. Był to sklep ze sprzętem RTV, który służy naszym bohaterom za bazę wypadową. Należy do pewnego miłośnika teorii spiskowych, wierzącego, że nasi bohaterowie są z innego świata. Sklep jest również mieszkaniem. Na dole jest salon, w którym stoją wystawione najnowsze modele telewizorów oraz wielkie, krzykliwe reklamy zachwalające sprzęt. Witryny są duże i szklane, dzięki czemu do salonu wpada bardzo dużo światła. W głębi salonu są duże schody prowadzące do antresoli, w której znajduje się część wypoczynkowa. Z góry widać idealnie cały salon oraz klientów. Na ścianach poprzyczepiane są różne wycinki z gazet informujące o przelocie czy lądowaniu UFO. Tym zresztą zajmuje się właściciel salonu, śledzeniem wszelakich nadnaturalnych zjawisk w Dallas.
Dbałość o szczegóły scenografów jest ogromna. Nad drzwiami wejściowymi do salonu został zwieszony ogromny neon, który podobno nawet działa. Przed sklepem na wybudowanej ulicy zaparkowano furgonetkę z lodami i skuter. Na chodniku postawiono parkometr, by dodać całej scenie realizmu. Zawsze, gdy odwiedzam amerykańskie plany zdjęciowe, chylę czoła przed ekipą z działu scenografii, która bardzo często przechodzi samych siebie w pomysłowości. Zresztą udało mi się odwiedzić dział kostiumów i powiedzieć im o tym osobiście. Na ścianach wielkiego pokoju wisiało wiele szkiców koncepcyjnych kostiumów zarówno dla znanych bohaterów, jak i dla nowych postaci. Tym razem członkowie Umbrella Academy będą musieli zmierzyć się z rodziną Szwedów, bezwzględnych zabójców, mających za zadanie ich zlikwidować. Przyczyna jest zawsze ta sama, nielegalna ingerencja w kontinuum czasowe. „To jest twarda banda skurczybyków, która wcale nie jest taka łatwa do załatwienia. A uwierz mi, że Diego będzie próbował. I to nie raz – zapewnia mnie David Castañeda, bawiąc się przy tym jednym ze swoich noży. Sprawdzałem, są ostre.
Jeśli chodzi o kostiumy, to najwięcej zabawy zespół miał podczas tworzenia kolejnych kreacji dla Klausa, który szybko odnajduje się w ruchu hipisowskim, tak popularnym w latach 60. Najmniej pracy było przy kostiumie… Numeru Pięć. „On wciąż jest w tym samym mundurku, w którym chodził w pierwszym sezonie. Musieliśmy go oczywiście uszyć od nowa, bo Aidan trochę urósł, ale optycznie nic się dla widza nie zmienia” – mówi mi Christopher Hargadon, odpowiedzialny za kostiumy. Co ciekawe, wszystkie kostiumy, które widzimy, powstają specjalnie na potrzeby tej produkcji lub są kupowanie. „Nie korzystamy z wypożyczalni” – zapewnia mnie Hargadon, choć nie chce mi się wierzyć, by nawet dla statystów tworzyli stroje.
Po wycieczce na zapleczu studia nastał czas na danie główne, czyli obserwowanie aktorów podczas pracy. Scena, na którą się załapałem (a zawsze jest to wielka loteria), wymagała udziału wszystkich głównych aktorów. Znajduje się ona w odcinku szóstym i dochodzi w niej do spotkania członków Akademii z ich ojcem, a dokładnie z jego młodszą wersją. Sir Reginald Hargreeves, grany przez Colma Feore, nie dowierza w historię opowiedzianą przez swoich przyszłych podopiecznych. W latach 60. nie miał jeszcze pomysłu, by adoptować gromadkę dzieci posiadających moce i stworzyć z nich grupę superbohaterów. Podchodzi bardzo sceptycznie do ich opowieści, wiedząc, że na pewno zostali przysłani przez jego przeciwników lub obcy wywiad. Powiem szczerze, że z wielką fascynacją oglądałem tę scenę, która była przy mnie powtarzana pięć razy i za każdym razem dialog wyglądał odrobinę inaczej. Może dlatego, że trwała nieprzerwanie około 10 minut i wymagała pełnego skupienia od wszystkich aktorów. Nikt się nie pomylił. Reżyser nie musiał przerywać zdjęć, by ktoś powtórzył tekst. Szukano po prostu najlepszej wersji, dlatego też aktorzy odrobinę zmieniali tekst, dodawali też różnego rodzaju uszczypliwości. Każdy z rodzeństwa wygłasza tu kwestie i pokazuje swój unikalny charakter. Po obejrzeniu tego drobnego wycinka jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony, jak ciężką pracę obsada wkłada w to, by serial tak dobrze wygląda pod względem aktorskim. Widać też, że bardzo dobrze rozumieją się zarówno na planie, jak i poza nim. „To jest coś, czego nauczyłem się, grając w innych produkcjach z liczną obsadą, na przykład w Grze o Tron. Trzeba działać jako zespół, wszyscy muszą czuć się równi. Zdarzało już się w innych serialach, że ego niektórych aktorów stawało na przeszkodzie produkcji, bo ci czuli, że ich bohaterowie są ważniejsi od innych postaci i wymagają więcej uwagi. W Umbrella Academy strasznie podoba mi się, że każdemu poświęca się dużo uwagi, że każde z nas ma swój rozbudowany wątek fabularny, a jednocześnie cała obsada gra zespołowo i na pierwszym miejscu stawia dobro serialu. To przekłada się na dobrą atmosferę na planie, a w efekcie na artystyczną swobodę, środowisko otwarte na eksperymenty i ostatecznie większą radość z pracy” – mówi mi Tom Hopper grający Luthera.
Netflix nie pozwala mi za dużo zdradzić o fabule tego sezonu, ale chyba wszyscy fani, którzy przeczytali tom 2. zatytułowany Dallas, wiedzą, co się stanie i jakie wydarzenie bohaterowie będą chcieli powstrzymać, wierząc, że to ono wywoła kolejną apokalipsę. Więcej będę mógł napisać dopiero w recenzji przedpremierowej 27 lipca, a sama premiera 2. sezonu odbędzie się 31 lipca.