Z Zosią Mamet, gwiazdą serialu "Dziewczyny", rozmawiał Kamil Śmiałkowski. Nowy, 4. sezon można oglądać co tydzień w poniedziałki o 22.30 na HBO. KAMIL ŚMIAŁKOWSKI: Co Shoshanna porabia w nowym serialu? ZOSIA MAMET: Jej głównym wątkiem będzie przekonanie się, że zdobycie pracy i odnalezienie się w dorosłym świecie po college'u nie jest tak łatwe, jak jej się dotąd wydawało. Myślę, że to świetny temat zwłaszcza dla naszego pokolenia, które utknęło na studiach i często nie ma pojęcia, jak wygląda prawdziwy świat. Losy mojej postaci w tym sezonie będą świetnym przykładem trudnego życia w normalnym świecie. W końcu jesteśmy generacją, której obiecywano wszystko, a potem przyszedł wielki kryzys i nie mamy nic. To właśnie opowieść o nas. Ci młodsi wiedzą już, że dorastają w czasach kryzysu, my wylądowaliśmy w nim po wspaniałych perspektywach, którymi nas karmiono przez lata. Ile jest w tym twoich własnych doświadczeń? Nie byłaś w college'u... Nie, nie poszłam do college'u, ale w moim otoczeniu było dużo osób, które tak zrobiły. Obserwowałam je i widziałam ten moment dezorientacji oraz zastanowienia co teraz. Oczywiście część z nich odnalazła się szybko w branży artystycznej. Tu przecież czasem jakieś jedno małe zdarzenie decyduje o naszych losach czy przyszłości. Jakieś spotkanie, mała praca, którą ktoś zauważy. Było tak z wieloma moimi znajomymi. Uważasz swoje wybory życiowe (te związane z college'em) za słuszne? Trudno powiedzieć. Pewnie ominęło mnie sporo dobrego, ale i sporo złego. Odnalazłam się szybko w tym, co robię. I może dobrze, że ominęły mnie te depresje i problemy. To, co robię, to też niełatwa praca, branża pełna odrzuceń i złych zachowań, ale nie chciałabym robić nic innego. Czyli w tym momencie serialu niespecjalnie identyfikujesz się ze swoją postacią? Nigdy bardzo się nie identyfikowałam. Jesteśmy naprawdę różne, choć z dzisiejszej perspektywy widzę pewne drobne podobieństwa w nietypowych miejscach. Ale na pewno nie mam jej obsesji na punkcie tego, jak świat mnie postrzega. Czy to znaczy, że Shoshanna i jej zachowania cię denerwują? Może to za mocno powiedziane. Nie chciałabym z nią mieszkać, ale mam w sobie mnóstwo miłości dla niej. Lubię ją i często się o nią martwię. [video-browser playlist="660200" suggest=""] Co byś jej powiedziała, gdybyście się spotkały? Żeby się uspokoiła i wyluzowała. I przestała się tak o wszystko martwić. Czy ludzie często traktują cię, jakbyś była Shoshanną? Tak, to się zdarzyło naprawdę wiele razy. I zwykle są potem mocno rozczarowani, kiedy okazuję się być całkiem inną osobą. A czy znasz kogoś, kto na co dzień jest właśnie taką Shoshanną? Nie, w ogóle nie znam tego rodzaju osób. Często się mówi o kryzysie w związkach po trzech latach. Czy to jakoś dotyka waszych bohaterek w czwartym sezonie? Nie, nie zauważyłam. Ale weź poprawkę na to, że przecież one znają się znacznie dłużej. To nie jest tak, że ich przyjaźń zaczęła się trzy lata temu. Tak długo tylko obserwujemy ich losy w serialu. A jak jest z waszą przyjaźnią poza planem? Spędzacie razem dużo czasu? Teraz już nie, bo każda z nas prowadzi własne życie. Jemima ma dwójkę dzieci, Lena rządzi światem - trudno nam się zebrać w komplecie. No właśnie, w trakcie trwania waszego serialu Lena stała się ważną postacią również w kategoriach pozakulturowych – politycznie, społecznie. Myślisz, że to jakoś wpływa na to, jak widzowie odbierają wasz serial? Trudno mi powiedzieć. Pewnie też dlatego, że rzadko czytamy to, co piszą o nas czy o Lenie i jej poglądach. Nasza producentka, Jennifer Konner, często powtarza, że żyjemy jak w jakiejś mydlanej bańce i rzadko z niej wychodzimy. Bo tak naprawdę my zajmujemy się kręceniem serialu, a nie tym, co inni myślą. Chcemy nakręcić świetny serial i tylko to nas interesuje. Tworzymy fikcję, a nie dokument o życiu Leny. Ale obserwujesz również swoich rówieśników. Czy nie uważasz, że przez ostatnie lata, odkąd zaczął się wasz serial, to pokolenie już nie jest tak imprezowe i zabawne jak dawniej? Trochę tak jest i trochę to widać w naszym serialu. W każdym kolejnym sezonie ton naszej opowieści jest troszkę mroczniejszy. Jeśli porównać pierwszą serię z bieżącą, widać to wyraźnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj