Z początku ten tekst miał traktować o czymś zgoła odmiennym. W połowie tygodnia znikąd w sieci pojawiła się enigmatyczna witryna egirl.gg, reklamowana jako usługa do wynajmowania dziewczyn do gry przez internet. Brzmi dwuznacznie, a na pierwszy rzut oka wygląda jeszcze gorzej – materiał promocyjny skomponowano w taki sposób, aby ociekał seksem. Trzy dziewczyny o rozmarzonym wzroku równie dobrze mogłyby trafić na baner strony dla dorosłych. Co więcej, zdjęcie okraszono następującym hasłem:
E-girl to tajemnicza organizacja zapewniająca profesjonalne towarzystwo… Mówi się, że dziewczęta w organizacji są ładne, ich głosy słodkie i czułe, a umiejętności ponadprzeciętne. Są jednocześnie graczkami i członkami drużyny.
W obszernym regulaminie usługi znajdziemy co prawda informację, że E-girl nie może służyć do dystrybucji treści o charakterze seksualnym, to jednak nie zniechęciło części użytkowniczek do reklamowania swoich usług zdjęciami rodem z serwisów randkowych. Ale im dłużej brnąłem w tekst, który miał krytykować przedmiotowe podejście do kobiet przez twórców E-girl, tym więcej wątpliwości narastało w mojej głowie. Zwłaszcza kiedy po kilku dniach okazało się, ze serwis zapełnił się także masą mężczyzn chętnych do wspólnej zabawy i ich usługi cieszą się dużą popularnością. Sporo osób zdecydowało się, aby za kilka, kilkanaście dolarów wynająć kompana, który umilił czas spędzony przy ulubionej grze.
Zdjęcie: egirl.gg
Kontrowersyjna usługa pojawiła się w idealnym momencie. U zarzewia pandemii, którą możemy powstrzymać w prosty sposób: nie wychodząc z domu. Jeśli brakuje nam kontaktów społecznych, lubimy gry komputerowe, ale z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie zebrać ekipy do wspólnej zabawy, E-girl może być dobrym substytutem kontaktów towarzyskich. W końcu wynajmujemy tu nie tyle partnera do gry, a osobę, z którą będziemy mogli miło spędzić czas i pogadać w trakcie rozgrywki.

Zostań w domu, bądź w kontakcie ze znajomymi

Nadal mam ambiwalentny stosunek do E-girl, ale to ta usługa pozwoliła mi nieco szerzej spojrzeć na to, w jak komfortowej sytuacji przyszło nam żyć. Dzięki upowszechnieniu się usług on-line dysponujemy całym pakietem rozwiązań, które pozwalają w pełni zanurzyć się w świecie popkultury i pracować zdalnie, minimalizując kontakt z innymi ludźmi. Lata spędzone przez pokolenie millenialsów przed ekranami komputerów nie poszły na marne. Pozwoliły wypracować wysoce skuteczne narzędzie do walki z epidemią. Wystarczy spojrzeć na Steama, aby uświadomić sobie, jak ważną rolę może odegrać w walce z koronawirusem. Nie dość, że daje bezpośredni dostęp do dóbr kultury bez wychodzenia z domu, to jeszcze pośrednio ułatwia utrzymanie kontaktu ze znajomymi. Wszak komunikator obsługuje rozmowy głosowe, a funkcja Remote Play Together pozwoli grać w tytułu kooperacyjne nawet z tymi znajomymi, którzy nie mają ich w swojej bibliotece. Zamiast spotykać się na wspólne granie, możemy zasiąść ze sobą na wirtualnych kanapach i zorganizować np. turniej w Tekkena 7, dysponując wyłącznie jedną kopią gry. Podobną rolę mogą odegrać serwisy VoD, które choć po części zrekompensują nam zamknięte kina i teatry. Zamiast spotykać się ze znajomymi w kinie bądź na wspólnym wieczornym seansie domówkowym, sięgnijmy po takie usługi jak np. Netflix Party. Ta wtyczka do przeglądarki Chrome zsynchronizuje odtwarzanie treści z Netflixa pomiędzy kilkoma kontami i wyświetli czat grupowy, aby w ten sposób zasymulować wspólne oglądanie filmu. Na wyzwanie, przed jakim stanęło społeczeństwo, zaczęły odpowiadać także firmy technologiczne, wprowadzając proste ułatwienia, dzięki którym chętniej zostaniemy w domu. Na polskim rynku możemy liczyć np. na pomoc ze strony Orange. Przedstawiciel telekomu ogłosił, że wszyscy klienci prywatni otrzymają za darmo 10 GB dodatkowego transferu. Ten możemy wykorzystać np. do oglądania filmów za pośrednictwem platform VoD. Orange odkodował także przeszło 40 kanałów z Pakietu Komfortowego dla wszystkich abonentów telewizji kablowej. Na podobny ruch zdecydowało się Play, które udostępniło za darmo kilkadziesiąt kanałów użytkownikom usług Play Now oraz Play Now TV. Z kolei Discord zwiększył maksymalną liczbę widzów, którzy mogą jednocześnie oglądać stream z gry w ramach usługi Go Live z 10 do 50. Wszystko po to, aby zatrzymać ludzi w domu i zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii. W kwestii zapewnienia rozrywki uziemionym osobom można by zrobić jeszcze więcej, np. ofiarować graczom konsolowym dwa tygodnie darmowego dostępu do grania on-line. Sony i Microsoft pozbawiłyby się części wpływów, ale zysk dla społeczeństwa mógłby okazać się niewspółmiernie wysoki w porównaniu do potencjalnych strat finansowych. Na tym jednak nie koniec arsenału technologicznego, jaki możemy wytoczyć przeciwko epidemii. dysponujemy szeregiem narzędzi do pracy na odległość. Wykorzystując potencjał chmury jesteśmy w stanie pracować z dowolnego miejsca na świecie. I coraz więcej firm, także tych mniejszych, dostrzega potencjał takiej awaryjnej formy realizacji warunków zatrudnienia.

Koronawirus i praca zdalna

Żyjąc w warszawskiej bańce społecznej, mam mocno zaburzony obraz rynku pracy. Mimo to nawet w swoim otoczeniu dostrzegam zmiany, które wcześniej wydawały się nie do przeprowadzenia. Zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym firmy do niedawna deklarujące, że system pracy zdalnej w ich przypadku nie jest możliwy do wdrożenia, nagle masowo odsyłają pracowników do domów. Nie po to, aby wykorzystali zaległe dni urlopowe, ale aby kontynuowali swoją pracę przez internet. Nawet najbardziej skostniałe firmy zaczynają łamać się i testować możliwość pracy zdalnej. Dziś, w dobie kryzysu pandemicznego, usługi chmurowe mogą zadziałać jak społeczna szczepionka, izolująca nas od wirusa i uniemożliwiająca mu rozprzestrzenienie się na masową skalę. Ogromną rolę w ograniczeniu skutków epidemii mają szansę odegrać takie firmy jak Microsoft czy Google, dysponujące szeregiem przyszłościowych narzędzi, idealnie sprawdzających się w warunkach, jakim przyszło nam żyć. Sercem nowoczesnego środowiska pracy zdalnej może okazać się np. usługa OneDrive, którą Microsoft wzbogacił w ubiegłym roku o szereg narzędzi bezpieczeństwa. Jednym z nich jest m.in. Magazyn osobisty pozwalający nałożyć na dane o charakterze wrażliwym dodatkową warstwę zabezpieczeń. Aby się do nich dostać, trzeba nie tylko znać hasło do usługi, ale także wprowadzić kod otrzymany w mailu, SMS-ie bądź skorzystać z systemu zabezpieczeń biometrycznych. W parze z systemem szyfrowania danych przy wykorzystaniu funkcji BitLocker stanowi dobre narzędzie do bezpiecznej wymiany dokumentów pomiędzy pracownikiem a biurem.
Technologia może pomóc ludziom wykazać się produktywnością w pracy, nawet jeśli nie mogą fizycznie się w niej stawić. Microsoft działa bardzo intensywnie zarówno globalnie, jak i lokalnie, aby umożliwić jak największej liczbie osób możliwość zdalnej pracy i nauki. Udostępniliśmy materiały szkoleniowe pomagające w szybkim wdrożeniu usług, które umożliwiają pracę czy naukę z dowolnego miejsca na ziemi - komentuje obecną sytuację Microsoft.
Polskie firmy skorzystają także z narzędzi do współpracy zdalnej od Google, które korporacja udostępni im za darmo. Dzięki temu przedsiębiorstwa mogą szybko wdrożyć harmonogram spotkań i konferencji prowadzonych zdalnie, przy wykorzystaniu Hangouts Meet. Chmura świetnie sprawdza się także w przypadku oprogramowania specjalistycznego. Niegdyś instalacja pakietu Adobe na kilku urządzeniach mogła być problematyczna. Obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby korzystając z jednej licencji zainstalować Photoshop w pracy, na tablecie i kilku domowych urządzeniach. Podobnie jak w przypadku Netflixa, obowiązuje limit komputerów, na których jednocześnie może działać dany pakiet, a nie limit urządzeń, na których możemy go zainstalować. Co więcej, aplikacje CreativeCloud mają wbudowany system wymiany plików za pośrednictwem chmury danych. Projekty synchronizują się automatycznie i w każdy momencie możemy zyskać do nich dostęp, nawet jeśli nasz dom znajduje się setki kilometrów od siedziby firmy. Microsoft i Google są także w stanie wypromować model nauczania zdalnego. Firma z Redmond od kilku lat przekonuje nas, że aplikacje działające w chmurze sprawdzą się zarówno w środowisku domowym, biurowym, jak i edukacyjnym. Powstał nawet pakiet Office 365 dla Edukacji ułatwiający zdalne przesyłanie prac między nauczycielem i uczniem oraz prowadzenie zajęć on-line przy wykorzystaniu narzędzia Microsoft Teams do dzielenia się notatkami. Z kolei Google udostępniło bezpłatnie pakiet G Suite dla Szkół i Uczelni, aby umożliwić ośrodkom dydaktycznym kontynuowanie nauki poprzez swoją chmurę danych. W jego ramach uczniowie i nauczyciele będą mogli korzystać z takich narzędzi jak Google Classroom, Dysk czy Hangouts Meet.  Wkraczamy w kluczowy moment pandemii, liczba wykrytych zarażeń koronawirusem prawdopodobnie lada moment wystrzeli jak z procy. A my nie mamy skutecznej szczepionki, która ochroniłaby nas przed zachorowaniem. Dysponujemy za to szeregiem rozwiązań technologicznych, które przeniosą niemal całą naszą aktywność towarzyską i biznesową do internetu oraz ograniczą wychodzenie z domów, tym samym przyspieszając proces wygaszenia epidemii. Oczywiście nie wszyscy mogą pozwolić sobie na komfort pracy z domu, część zawodów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa wymaga bezpośredniego kontaktu ze społeczeństwem. Ale im rzadziej będzie dochodzić do takich kontaktów, tym szybciej poradzimy sobie z koronawirusem. E-girl może wydawać się usługą kontrowersyjną, a konieczność subskrybowania Office'a czy Photoshopa zamiast kupowania wieczystej licencji irytować. Ale to dzięki usługom on-line oraz szeroko pojętej chmurze danych wytoczymy najcięższe działa przeciwko COVID-19 i wygasimy epidemię, zanim na dobre rozpleni się po świecie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj