Dawid Muszyński: Widzimy dużą zmianę w postaci Leo pomiędzy pierwszym a drugim sezonem serialu Humans.Colin Morgan: Chłopak szybko wydoroślał. Zaczął trzeźwiej patrzeć na świat. Chce osiągnąć cele, które sobie postawił i nic go nie zatrzyma. Choć wielu będzie próbowało. Wcześniej był takim trochę rozchwianym popychadłem. Podoba Ci się kierunek, w jakim rozwija się teraz ta postać? Znaleziono na niego bardzo fajny pomysł. W końcu nie jest pod ciągłą opieką swojej rodziny i może podejmować własne decyzje. Nie są one najlepsze, ale zawsze podyktowane szczerymi intencjami. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że role się odwróciły i teraz to on musi opiekować się innymi. To nie jest tak, że dobrowolnie wyszedł spod ich opieki. Sytuacja go do tego zmusiła. Dość chora sytuacja – muszę zaznaczyć. Osobiście też bym czuł się dziwnie, gdyby mój ojciec stworzył robota wyglądającego i brzmiącego jak zmarła matka. To jakiś horror i chory pomysł, który wiemy, jak się skończył. Generalnie jest to dla mnie coś dziwnego i niezrozumiałego. Nie chciałbym mieć robota czy androida, który by wyglądał dokładnie jak mój zmarły bliski. Chciałbyś, by technologia była tak mocno rozwinięta jak w serialu Humans? Ona przecież już taka jest. Spójrz na swój telefon, który trzymasz w kieszeni, na zegarki z ekranami dotykowymi, małe drony sterowane za pomocą aplikacji, minikamery w jakości 4K, słuchawki bezprzewodowe czy ostatnio tak popularne hełmy VR. Technologia nas otaczająca nie różni się bardzo od tej w serialu. Jestem przekonany, że niedługo pewne sprzęty zostaną jeszcze bardziej zminiaturyzowane, tak by można było je sobie wszczepić. Dla mnie osobiście to będzie ta granica, której nie odważę się przekroczyć.
foto. AMCN
Masz szczęście do wybierania projektów, które okazują się międzynarodowymi hitami. Najpierw Merlin, teraz Humans. Gdybym jeszcze o tym wiedział wcześniej, to negocjacje przy kontrakcie wyglądałyby inaczej (śmiech). Wiesz, ile projektów według mnie mogło zainteresować widzów, a zostało skasowanych po nakręceniu pilota? To jest ruletka. Nigdy nie wiesz, co widzowie pokochają. Aktorzy żyją w ciągłym napięciu i niepewności. Mam tak teraz z moim nowym filmem. Jakim?The Happy Prince , produkcji opartej na życiu Oscara Wilde'a granego przez Ruperta Everetta. Mamy świetny scenariusz i genialną obsadę z Colinem Firthem i Emily Watson. No to jeśli jest tak dobrze, to czego się boisz? Wszystkiego. Ja jestem człowiekiem, który bardzo źle znosi krytykę, ale nie może się powstrzymać przed jej czytaniem w gazetach, Internecie. Przeszukuję wszystko. Patrząc na seriale, w jakich bierzesz udział, odnoszę wrażenie, że jesteś fanem fantasy. Zgadza się? Czytam wszystko, ale faktycznie mam słabość do fantastyki. Obecnie skończyłem czytać komiks Saga 1-6. Nie wiem, czy kojarzysz. Uwielbiam też czytać serię opisującą Świat Dysku autorstwa Terry'ego Pratchetta. Najbardziej interesują mnie zróżnicowane historie. To, jak autor prowadzi swoich bohaterów. Czy potrafi mnie czymś zaskoczyć. Też jestem fanem Pratchetta. Która z jego książek jest Twoją ulubioną? Bezapelacyjnie Mort. Strasznie polubiłem tę postać podopiecznego Śmierci. Gdyby kiedykolwiek była w planach ekranizacja tej książki, to będę walczyć jak lew, by zagrać postać Morta. Drugi w kolejce jest właśnie Śmierć, który występuje chyba w każdej książce z tej serii i zawsze kradnie cały show. Już miałeś okazję pracować przy pewnej adaptacji jednego z dzieł Pratchetta. Przygotowałeś się, widzę. Tak, dla radia BBC udzieliłem głosu w słuchowisku opartym na Dobrym Omenie. Co jakiś czas pojawiają się pogłoski o zrobieniu serialu o Nocnej straży, co byłoby genialne, bo to świetny materiał na taką produkcję. Chętnie bym ją obejrzał, a nawet zagrał w niej, jeśli by było to możliwe. Byle nie kaprala Nobby'ego Nobbsa (śmiech).
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj