Mamy 2018 rok, a samych ,,nowych” powieści Gwiezdnych Wojen jest już kilkadziesiąt pozycji, gdzie oprócz trylogii Aftermath Chucka Wendiga, czas 30-tu lat pomiędzy granicami VI-ego a VII-ego rozdziału Filmowej Sagi wypełnia jeszcze kilka pozycji. Wśród nich swoje miejsce mają "Star Wars: Bloodline autorstwa Claudi Grey, które rozłożone są w czasie na około 23 lat po jakże ważnym zwycięstwie Rebelii nad Imperium: zniszczeniu drugiej Orbitalnej Stacji Bojowej – broni przed którą miały drżeć w posadach całe układy planetarne, padać do stóp chciwego pogrążonego w fałdach ciemności i zbyt wygórowanych ambicjach Imperatora. Na szczęście ustrój Palpatine’a padł zanim tak naprawdę powstał. Imperium rządziła niewłaściwa osoba, która miała pod sobą wielu piekielnie inteligentnych strategów, kapitanów, oficerów, dowódców oddziałów, dyplomatów oraz innych znakomitości totalitarnego organizmu pochłaniającego Galaktykę niczym wygłodniały byt, takich jak: Wielki Moff Tarkin, Admirał Thrawn czy Rae Sloane. Palpatine akceptował ich metody, dzięki którym Imperium zajmowało coraz większe obszary, jak zaraza rozszerzając swe wpływy. Lecz egoistyczny wódz, skrywający się pod mistycznymi szatami nie dopuszczał ich całkowicie do zdania. Decyzja należała do Mistrza Sithów: Lorda Sidiousa, którego nie interesowała silna dyktatura, rządy Aparatu Kontroli w Galaktyce, czy podążanie w kierunku zgodnym z przyjętą jego doktryną. Imperator pragnął rządzić strachem, szerzyć mrok, chłód i pustkę. Rebeliantami, niedobitkami Republiki i Jedi po "rozkazie 66", miał się zajmować głównie Vader i jego niesławny "501 Legion" szturmowców. Lecz w momencie śmierci Palpatine’a i jego ucznia wielce obiecujący ustrój zaczął się powoli sypać. Wszystko przechylało szalę w kierunku rozkładu, apatii, jak klepsydra odwrócona na drugą stronę i przesypująca piach w kierunku nieubłaganego końca. Blisko dwie dekady po tryumfie Ruchu Oporu nad wojskami Imperium i drugą, nieukończoną "Gwiazdą Śmierci" Galaktykę od Światów Jądra do najbardziej Zewnętrznych Rubieży, wciąż osnuwa porażająca polityczna i gospodarcza bierność multum układów planetarnych i wielu organizacji. Na Hosnian Prime mieści się Senat Galaktyczny, którego działania mają pomóc ukształtować Galaktykę jako prawe, będące dla jej obywateli domem, a nie więzieniem, miejsce. To wydaje się być rzeczywiście niesamowite, a z drugiej strony źle świadczy o moralności ludów, nacji oraz inteligencji społecznej istot Galaktyki, gdy zamiast zjednoczenia i wspólnego jej odbudowania, wtłacza się w nią polityczny motłoch niczym truciznę przez zużyte strzykawki narkomanów, który na dodatek nie wprowadza stałego porządku, jak równowaga przez fundamentalne działanie Mocy, tylko dzieli system, formę rządów Galaktyki na dwa odłamy: Centrystów i Populistów, gdzie pośród nich z kolei wyłaniają się skrajne frakcje, uznające wąski zakres idei bądź doktryny politycznej. Powieść Więzy Krwi autorstwa Claudii Gray jest dość specyficzną starwarsową literaturą, gdyż tak, jak wspomniałem wyżej, kreuje rzeczywistość, w której żyją nasi bohaterowie, tak jakby każdy niepewny ruch Ustroju Politycznego zapoczątkował reakcję łańcuchową, od której zapadłby się do środku niczym gigantyczna szlamowata masa. Idąc podobnym tropem myślowym, można zauważyć, iż książka ta ma podobne znaczenie dla literackiego "Nowego Kanonu" Gwiezdnych Wojen, co film "Rogue One – A Star Wars Story" dla głównego Kanonu Filmowego franczyzy "Lucasfilmu Ltd.". Jest ona typowym "spin-offem", a powiedzmy, że nawet swoistym rozszerzeniem do ogromnego zbioru treści "Star Wars", co w konsekwencji tworzy znaną nam Galaktykę jeszcze bardziej rozległą, wspanialszą i bogatszą o kolejne Układy Planetarne, rasy istot i to co niematerialne, ale będące również ważne: idee, myśli twórcze, tradycje i poczynania. Pochłaniając kartka za kartką "Więzy Krwi" Claudii Gray, nie byłoby błędem stwierdzić, że pozycja ta jest przykładem gigantycznego rozmiaru uniwersum "Star Wars", które skazane jest na wieczną egzystencję, trwając w umysłach niezliczonych rzeszy ludzi dziesiątki pokoleń w przód. Rzeczywistość tej fascynującej Space Fantasy jest jak Wszechświat, w którym egzystujemy. Wciąż się rozszerza, pchana przez ludzką wyobraźnię ku nieskończonemu zasięgowi.
Źródło: GW Foksal
Dotychczas moje starwarsowe deliberacje krążyły dość mocno wokół filmów, seriali i beletrystyki "Lucasfilmu Ltd.". Za każdym razem miałem styczność z wylatującymi z luf blasterów lub rozbudowanych działek pojazdów, siekającymi przestrzeń wiązkami laserowymi, którymi towarzyszył charakterystyczny świst. Doświadczałem literackich czy kinowych: obrazów walk na miecze świetlne oraz w różny sposób wartkich, dynamicznych starć w przestrzeni kosmicznej między flotami przeciwnych sobie stron konfliktu. Lecz "Więzy Krwi", które stanowią gruntowną część "Nowego Kanonu", i które uzupełniają okres czasu dziejów mitycznej franczyzy przed epizodem VII jej kinowej sagi: "Przebudzenie Mocy", są w większości inne niż wszystkie treści i informacje z którymi miałem w "Gwiezdnych Wojnach" do czynienia. Pierwsze kartki powieści bogatej antologii "Star Wars", czy to Legend, czy to Nowego "Expanded Universe" zazwyczaj odbiera się je, tak jak pierwsze minuty takiego filmu, gdzie emblemat "Gwiezdnych Wojen" z ciągniętym za sobą tekstem mknie po niewidzialnej rolce, po czym znika w pustce Galaktyki, w morzu miriadów światów. Sprawnie kieruje uwagę widza trochę w inną stronę, w dół ,na planetę bezładnie zawieszoną w kosmicznej próżni, albo samą bezkresną przestrzeń, wokół której trwają zażarte pojedynki i wymiana ognia w formie setek wściekle bijących przerywanych strumieni rozgrzanej plazmy. Tymczasem w "Więzach Krwi" w fabułę powieści wchodzimy dłuższą wypowiedzią senatora Tai-Lin Garra, który przemawia do tłumu polityków w rozległej sali nowego senatu galaktycznego, mieszczącego się na Hosnian Prime. Jego słowa wzniecają w delegatach różne nastroje, lecz Leia Organa, której postać na płaszczyźnie powieści wyrasta na centralną jednostkę, od której będą biec, jak odnogi, różne wątki, postanawia zająć się korupcją oraz zagrożeniami różnych grup zbrodniczych czy ,,pseudo-imperialnych” odrostków, które mogą zaburzyć spokój tysiącom światom, które odbudowują się po wielu latach niszczycielskiego zaciskania pasa ustroju Palpatine’a. Księżniczka Leia, która ,,księżniczką” nie lubi się nazywać, jako przedstawicielka Populistów wybiera się na Bastathę: planetę Niktów, rasy słynącej z pirackiego stylu życia. Jako organizacja Niktowie zajmują się głównie handlem narkotycznymi ,,przyprawami” i grabieżami, co w oczach wielu nacji uważa się za propagowanie terroryzmu. Organą kieruje Moc i niesamowity upór, gdyż ta na Bastacie gra z nimi w Sabaka, i jak się okazuje: wygrywa, a co najważniejsze Niktowie prawie darzą ją czcią, nazywając ,,zabójczynią Hutta” i bardzo ją za to szanują. Nagrody Leia jednak nie zabierze dla siebie. Przeznaczy ją na drinki dla wszystkich zgromadzonych w kasynie. To jeden z przykładów, jak silną, rozważną osobą jest Leia, która nie ulega schematom. Chwytem dyplomatycznym kupuje sobie przychylność podejrzanych. Prawdziwa polityczna rozgrywka w "Więzach Krwi" rozpoczyna się w momencie, gdy Lady Carise Sindian proponuje zgromadzeniu Senatu zniesienie urzędu Kanclerza Nowej Republiki, a powołanie w jego zastępstwie: Pierwszego Senatora Galaktyki/Nowej Republiki, który dysponowałby dużo większym poparciem i uznaniem w oczach frakcji politycznych. Poprzez postacie, które poznajemy dzięki Lei: Jopha Seastrikera, jej doradczyni Greer Sonnel, Ransolma Casterfo, który z przeciwnika meandruje wokół niezdecydowanego przyjaciela i zaślepionego nienawiścią do Lei-zdrajcy za bycie córką Vadera, o dziwo akcja powieści nabiera tempa, gdy dochodzi do zamachu na Senat w jego stolicy, w rozbudowanej z wieloma przyległymi strukturami instytucji na Hosnian Prime. Za tak desperacki akt przemocy, zniszczenia tego co miało Galaktyce dać szansę na zapomnienie, że było się pod niszczycielskim wpływem imperialnego terroru, odpowiada wspomniana wyżej Lady Carise i Arliz Hadrassian – wpływowa postać wśród Amaxian oraz dowódca ich wojsk. "Damy zbrodni" miały zasiać lekki strach i nieporządek w senacie, tak aby poprzez takie działania jak zamach zyskać sobie przychylność frakcji Centrystów, zdobyć większość w Rządzie i niepodzielnie panować w Galaktyce. Carise Sindian i Arliz zbierały byłych imperialny oficjeli, żołnierzy, dygnitarzy wiernych „staremu porządkowi” , które tak pieścił mrokiem Palpatine. Wraz z armią Amaxian, rozległa flotą różnych okrętów i niszczycieli finansowaną dzięki układom z Niktami, to wszystko miało zrodzić nowy "Najwyższy Porządek", którego miłośnicy "Star Wars" znają z epizodów filmowych: VII-VIII. Więzy Krwi to opowieść o niezłomnej odwadze i życiu jednej ważnej postaci pośród politycznego zamieszania. Dla Lei więzy krwi nie są czymś czysto arystokratycznym, tak jak jej pochodzenie od rodziny Organów, lecz stanowią o podążaniu ku wartościom, które przekazuje rodzina.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj