Już od pierwszych minut jesteśmy rzucani prosto na głęboką wodę. Nie ma tutaj rozbudowanego wprowadzenia fabularnego czy też obszernych samouczków, które przedstawią nam historię i nauczą nas, jak radzić sobie w walkach z przeciwnikami. Stopniowo odkrywamy coraz więcej, na wzór serii Dark Souls, o której wspomniałem w tytule tej recenzji i która, przynajmniej pod pewnymi względami, wydaje się stanowić pewną inspirację dla gry od studia Sloclap. Mamy tutaj więc otwarty świat i chociaż nie jest on zbyt duży, to stosunkowo łatwo się w nim zgubić, czemu sprzyja brak widocznej podczas gry minimapy oraz liczne skróty i uliczki, które możemy eksplorować. Walki są wymagające i wraz z przepaściami stanowią śmiertelne zagrożenie, a niektórzy oponenci lubią czaić się za rogiem i wyskakiwać tuż przed naszym bohaterem. Podstawę rozgrywki stanowią jednak ciekawie zrealizowane walki wręcz, pod wieloma względami przypominające mieszankę gier From Software, For Honor i Remember Me. W trakcie walki kursujemy wokół przeciwników, staramy się wyczekać na odpowiedni moment do zadania ciosu, blokujemy i parujemy ataki, a także mamy możliwość wykorzystania specjalnych zdolności, np. przyzwania na pewien czas broni lub też podleczenia się. W teorii brzmi to dość standardowo, jednak diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Tym, co decyduje o innowacyjności Absolver, jest ciekawie zaprojektowany system walki. Początkowo wybieramy jedną z trzech dostępnych na starcie szkół – Forsaken stawia na parowanie ciosów, Windfall na ich unikanie, zaś Kahlt pozwala nam pełnić rolę „tanka”, który jest w stanie przyjąć na siebie sporo ataków oponenta. Główną atrakcja jest tu jednak nietypowy system pozyskiwania nowych ciosów… a właściwie to uczenia się ich. Blokując lub też unikając ataków przeciwników, zdobywamy wiedzę na temat ich umiejętności… oczywiście, o ile uda nam się wygrać starcie. W innym wypadku tracimy postęp uzyskany w trakcie danej walki. System ten dopełniony jest przez możliwość własnoręcznego tworzenia kombinacji ataków, nieco na wzór pressenów z Remember Me. Wszystko to sprawia, że gracze otrzymują do rąk naprawdę sporo opcji, dzięki czemu niemal każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Trudno byłoby jednak mówić o udanym modelu walki, gdyby ten nie sprawdzał się w praktyce. W Absolver zazwyczaj wszystko jest w najlepszym porządku. Pojedynki są dynamiczne, wymagające, ale jednocześnie sprawiedliwe, a przy tym również i całkiem efektowne wizualnie i przyjemnie się na nie patrzy. Niestety – problemy pojawiają się w momencie, gdy na naszej drodze staje więcej niż jeden przeciwnik. Teoretycznie mamy tutaj co prawda możliwość zablokowania kamery na jednym z oponentów, ale nie zawsze działa to tak, jak działać powinno. Co gorsza, wywabianie przeciwników pojedynczo również nie zawsze się sprawdza – wydają się mieć oni określone pole reakcji, więc jeśli stoją blisko siebie, to najczęściej również razem odbiegną, gdy będziemy próbowali ich ze sobą rozdzielić. Na szczęście, poza pewnymi wyjątkami, nie ma to znaczenia w pojedynkach z najbardziej wymagającymi przeciwnikami, pełniącymi rolę bossów i minibossów – te najczęściej odbywają się właśnie w formule 1 na 1. Nie brakuje tu również elementów RPG – mamy więc dość typowe awansowanie na kolejne poziomy doświadczenia, podbijanie naszych statystyk czy też zbieranie wypadających z przeciwników i ukrytych pod kamiennymi kopcami elementów wyposażenia, które również nie pozostają bez wpływu na nasze osiągi w walce. Do tego wszystkiego dochodzą też bronie – rozsiane po świecie i dostępne jedynie przez pewien czas (do zniszczenia) oraz te, które zostają nam przydzielone na stałe, ale możemy je przywoływać jedynie po naładowaniu paska energii. Sama rozgrywka dla jednego gracza nie jest jednak podstawą rozgrywki w Absolver i trudno nie odnieść wrażenia, że jest to bardziej coś na kształt rozbudowanego samouczka. Siłą tej produkcji ma jednak być rozgrywka sieciowa, gracze mogą współpracować ze sobą lub brać udział w pojedynkach online. Innych wojowników spotykamy w otwartych lokacjach lub na arenach, przeznaczonych do walki 1v1 i również uczestnicząc w pojedynkach PvP możemy uczyć się nowych ciosów, co pozwala na znaczne rozbudowanie naszego potencjału w walkach, a i same starcia z żywym przeciwnikiem są o wiele ciekawsze i bardziej nieprzewidywalne niż przy stawaniu w szranki ze sztuczną inteligencją. Ciekawie zrealizowano również komunikację z innymi graczami – również ten element ma wiele wspólnego z serią Souls – „rozmowy” prowadzone są poprzez system gestów, które wybieramy ze specjalnego menu – możemy więc pomachać ręką, ukłonić się itd., nie mamy jednak możliwości komunikacji wprost, np. poprzez tekstowy czat lub rozmowy głosowe i wydaje się to być słusznym rozwiązaniem, które nie tylko pasuje do tajemniczego świata w grze, ale też eliminuje wiele problemów związanych z toksycznością społeczności w grach z elementami sieciowymi. Dużą zaletą Absolver jest również jego oprawa graficzna, która przypomina obrazy malowane akwarelami. Lokacje są zróżnicowane, ale wszystkie łączy jedno – są po prostu piękne. Również modele postaci i ich animacje robią bardzo przyzwoite wrażenie, ale gra szybko daje nam do zrozumienia, dlaczego większość napotykanych w grze NPC oraz postacie graczy noszą maski. Nieliczne twarze, które są w grze odkryte, wyglądają po prostu tragicznie – są zupełnie pozbawione życia, opóźnione o co najmniej kilka lat, a ich mimika w zasadzie nie istnieje. Tak jak jednak wspomniałem – sytuację ratują (niemal) wszędobylskie maski.
fot. Devolver Digital
+4 więcej
Niestety, piękno lokacji nie jest w stanie ukryć tego, że są one mimo wszystko dość ograniczone. Chociaż natrafiamy w nich na wspominane na początku skróty, to jest tu równie wiele niewidocznych ścian, a wszystkie, nawet najmniejsze krzaczki stanowią dla naszego wojownika przeszkodę nie do pokonania. Szkoda, bo tak ładny świat aż prosiłby się o nieco większą możliwość interakcji. Do tego nie brakuje tu również pewnych błędów i niedogodności – czasy ładowania są dość długie (na szczęście same loadingi przytrafiają się rzadko), przy przechodzeniu do nowych lokacji zdarzają się spadki płynności, a dosłownie dwa razy zdarzyło mi się, że przeciwnicy stali się niewidoczni po zminimalizowaniu gry na moment. Nie są to błędy, które uniemożliwiałyby zabawę, jednak potrafią zirytować. Nie do końca przypadła mi do gustu również warstwa dźwiękowa gry. Dźwięki podczas walki niczym specjalnym się nie wyróżniają, a Absolver jest bardzo oszczędny w muzykę. I rozumiem, że prawdopodobnie był to taki zamysł twórców, ale kiedy czytam, że za ścieżkę dźwiękową odpowiada Austin Wintory (który tworzył muzykę m.in. do Journey, Abzu i The Banner Saga) to jednak chciałbym, aby utwory pojawiały się tu nieco częściej i zapadały w pamięć. Z Absolver sprawa wygląda następująco: deweloperzy stworzyli solidne podstawy do tego, by ich produkcja okazała się sukcesem. Zaoferowali graczom intrygujący świat, ciekawy rozwój postaci, a także system walki, który nieźle sprawdza się w pojedynkach 1v1. Kilka błędów i rozwiązań potrafi zirytować, ale nie na tyle, aby poważnie zaszkodzić temu tytułowi. Jak to jednak zwykle bywa w takich grach o powodzeniu lub porażce tej produkcji zadebiutuje jej popularność wśród graczy – jeśli będą oni chętnie grać w ten tytuł to będziemy mogli oczekiwać dalszego wsparcia i rozwoju. Plusy: + oprawa graficzna; + ciekawy system walki; + modyfikacja kombinacji ataków; + rozgrywka w sieci; + nienachalne elementy RPG urozmaicające zabawę. Minusy: - sporadyczne błędy; - walka z kilkoma przeciwnikami jednocześnie; - nieliczne twarze postaci bez masek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj