W przededniu pierwszej wojny światowej imperium rosyjskie to ziemie ponad stu narodowości różnych religii. Baku, miasto zbudowane na potędze wielkich rodów i ropy naftowej, znajduje się na krańcach Rosji, z dala od książęcych salonów i światowych stolic. W rozmowach przysyłanych do Baku Rosjan słychać pogardę dla lokalnej kultury. W szkołach dzieci uczą się być Europejczykami, jednak nauka ta polega przede wszystkim na odrzuceniu tego, co się wyniosło z domu, narodowej tradycji. Baku funkcjonuje więc w swoistym mikrokosmosie kulturowym – w sferze oficjalnej przeważa litera prawa i specyficznie rozumiana „europejskość”, jednak jeśli sięgnąć głębiej, honor rodziny i tradycja wciąż są najważniejsze. To rozdarcie między kulturami szczególnie widoczne jest w późniejszych decyzjach bohaterów powieści. A czas decyzji nadchodzi szybko – wybucha wojna światowa, rewolucja bolszewicka, budzą się dawne narodowe konflikty. Marcin Meller, który spędził trochę czasu na Kaukazie, miał usłyszeć od kolegi dziennikarza, że ta książka powie mu więcej o Kaukazie, niż niejedna monografia naukowa. Pogranicze Europy i Azji, miejsce gdzie ścierają się interesy „wielkich tego świata”, staje się tłem gorącego uczucia. Rdzeniem powieści jest uczucie dwojga ludzi, ale historia związku Nino Kipiani i Alego Khana sięga głębiej – jak w soczewce skupia wszystkie aspekty tych burzliwych czasów. Choć wychowali się w jednym mieście, ich światy dzieli przepaść. Czy miłość pokona wichry wojny? Co więcej, czy miłość wystarczy, by wyrzec się zwyczajów swoich przodków, poświęcić część swojej tożsamości dla drugiej osoby?
Źródło: W.A.B.
Ten ostatni z wyżej wymienionych aspektów wydaje mi się być najciekawszy w całej historii. Narracja powieści jest prowadzona w pierwszej osobie – to oczami Alego poznajemy bakijską rzeczywistość. Jego rozterki i rozdarcie między dwoma światami są niezwykle realne, niemal namacalne. Zakochując się w Nino, Ali poznaje środowisko gruzińskich chrześcijan – Gruzini, ich historia i zwyczaje, fascynują go, ale nie potrafi się w tym odnaleźć. Z kolei my, czytelnicy, dzięki zakochanemu Azerowi odkrywamy muzułmańskich świat i obserwujemy zmierzch całej epoki, która bezpowrotnie odeszła wraz z końcem pierwszej wojny światowej. W oryginale, po niemiecku, powieść została wydana w 1937 roku i od razu zyskała szeroki rozgłos. Jednak do dzisiaj badacze nie są zgodni co do tego, kto się skrywał pod pseudonimem Kurban Said, a ze względu na duży sukces książki kandydatów na autora znalazło się co najmniej kilku. Wśród nich – Lew Nussimbaum, którego nazwisko znajdziemy na obwolucie polskiego wydania (2017, Wydawnictwo W.A.B., przekład Agnieszki Gadzały). Pisarz, urodzony w rodzinie pochodzenia żydowskiego na Ukrainie, spędził dzieciństwo na Kaukazie. Do Europy wrócił w latach dwudziestych, kiedy musiał uciekać przez rewolucją, i z czasem został uznany za znawcę tego odległego i dla wielu europejczyków niezrozumiałego regionu. W świetle powyższego, trudno dojść, czy autor inspirował się jakąś prawdziwą historią miłosną. Prawdą jest jednak, że na przełomie wieków w azerskiej stolicy zdarzały się muzułmańsko-chrześcijańskie małżeństwa. ‌Alì e Nina to czytelnicza przygoda. Znajdziemy tu porwania i krwawą zemstę, zdradę bliskich, ale też prawdziwą męską przyjaźń i lojalność. Wątek miłosny rozpali wyobraźnię co wrażliwszych czytelniczek i czytelników, a doskonale narysowane tło historyczno-społeczne zabierze nas na fascynującą podróż przez Kaukaz – przez dagestańskie wioski, gruzińskie winnice i pustynną Persję, od Morza Kaspijskiego po Karabach. Ktokolwiek kryje się za pseudonimem Kurban Said, spod pióra wyszła mu świetna niestarzejąca się powieść.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj