All Star Western #01: Spluwy w Gotham momentalnie przykuwa uwagę bardzo ciekawym pomysłem wyjściowym. Autorzy przenoszą nas do przeszłości miasta Batmana, a dokładnie do końcówki XIX wieku, kiedy po ziemi chodzili jeszcze westernowi szeryfowie, szybcy rewolwerowcy i paskudni bandyci. Brzmi intrygująco, nieprawdaż? Dodajmy do tego fakt, że bohaterami komiksu są kowboj Jonah Hex oraz niejaki Amadeusz Arkham, przyszły założyciel najbardziej znanego zakładu psychiatrycznego świata, czyli klasyczny duet będący połączeniem brutalnej siły i mocy analitycznego umysłu. Wydawać by się mogło, że otrzymujemy samograj, który naprawdę nie wymaga wielkiego kunsztu pisarskiego, aby stworzyć wciągający scenariusz.

[image-browser playlist="576807" suggest=""]

Niestety, okazuje się, że interesujący wyjściowy materiał nie zawsze wystarczy, bo sam komiks nie prezentuje sobą zbyt wysokiego poziomu. Pierwszą zauważalną wadą są kiepsko rozpisane postacie głównych protagonistów, którym scenarzysta nieudolnie próbuje nadać jakąś głębię. Już scena ich spotkania wyraźnie daje nam odczuć sztuczną atmosferę tej relacji, a odbywający się przy niej dialog można by podmienić na coś w stylu: "Wiem, że zupełnie do siebie nie pasujemy, ale scenariusz wymaga byśmy zostali partnerami, więc niech tak się stanie". I niestety, następne strony nie poprawiają tej sytuacji. Co chwilę możemy przeczytać wyrywki z dziennika doktora Arkhama, który pisze, że nigdy nie spotkał tak niezwykłego charakteru jak Jonah Hex. Cóż, najwyraźniej nigdy nie czytał żadnego komiksu o takich superbohaterach jak chociażby Punisher czy Wolverine. Nudne postacie wiodące dałoby się zdzierżyć, gdyby brali udział w jakiejś intrygującej historii, ale scenariusz pod tym względem też mocno kuleje. Niby mamy tu do czynienia z tajemniczymi morderstwami, niebezpieczną sektą rządzącą miastem i dużą ilością strzelanin, tylko że ten zestaw atrakcji podany został bez jakiegokolwiek polotu i minimalnej szczypty oryginalności. Już wszystko to gdzieś widzieliśmy, często w o wiele lepszym wykonaniu.

[image-browser playlist="576808" suggest=""]

Warstwa graficzna komiksu także pozostawia wiele do życzenia. Rysunki Moritata są po prostu brzydkie, i nie chodzi tutaj o zamierzoną brzydotę pasującą do mrocznego wydźwięku całości. Odrzuca wręcz niedbałość kreski, która szczególnie widoczna jest przy paskudnych tłach, sprawiających wrażenie narysowanych przez ucznia podstawówki. Najwięcej szczegółów widać na twarzach postaci, zwłaszcza Jonaha Hexa, która w założeniu zapewne miała budzić strach i odrazę, ale jest tak groteskowa, że wzbudza najwyżej politowanie. Najzabawniejsze są jednak rysunki przedstawiający kobiety, wszystkie obdarzone talią osy i ogromnym biustem z obowiązkowym dekoltem.

Niestety, mimo ciekawego pomysłu, All Star Western #01: Spluwy w Gotham jest pozycją po prostu słabą. Nieciekawa, sztampowa historia, papierowi bohaterowie i brzydkie rysunki sprawiają, że trudno polecić go jakiemukolwiek odbiorcy. Możliwe, że przypadnie do gustu wielbicielom pulpowych historyjek z oferty DC i Marvela, ale ci ostatnio nie mogą narzekać na brak tytułów i na pewno znajdą dla siebie coś bardziej interesującego.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj