Cóż można rzec po takim seansie - rozczarowanie? Raczej nie, tego mogliśmy się spodziewać. Twórcy znowu zaszaleli i namieszali. Historia może przez pierwsze minuty mogła wydawać się interesująca, jednak im dalej w las tym gorzej. Ciekawym doświadczeniem za to było wysunięcie na pierwszy plan agenta Harckena i Bella, gdyż ich relacje - tak jak się spodziewałem - choć trochę zaskakiwały. Działo się tak ponieważ są to dwa zupełnie różne charaktery, osobno może niezbyt intrygujące, ale kiedy się ścierają to już inna historia. Mimo tej odmienności musieli jednak jakoś ze sobą współpracować.
Również na próżno było szukać nowej, wyjątkowej Alphy w tej historii, bo jej po prostu nie było. Chyba showrunnerzy sami nie wiedzą, o czym ma być ta produkcja. Scenariusz wydaje się być po raz kolejny pisany na kolanie. Nie to, żeby był nieprzemyślany, ale wylewały się wręcz z niego oczywistości. Jeżeli ktoś chociaż przez ułamek sekundy uwierzył, że porwana Lisa Collier zginie to muszę mu pogratulować. Fabuła upadała z każda minutą, jak kostki domina po pierwszym pchnięciu.
[image-browser playlist="608909" suggest=""] ©2011 Syfy
Promykiem nadziei był już wspomniany wcześniej romans. Na pierwszy plan wysunęły się dwie pary: wcześniej wspomniani Bill i Gary oraz co mile zaskoczyło - Nina z Cameronem. Pokazanie relacji tej drugiej pary od strony uczuciowej było fantastycznym posunięciem, a każda scena z ich udziałem podgrzewała atmosferę. Widać było chemię zachodzącą pomiędzy aktorami. Jednocześnie to miły akcent, bo w końcu widać, że nie samą pracą człowiek żyje, ale ma również problemy osobiste, czy życie prywatne. To nadało temu odcinkowi nieco kolorytu. Również wyjątkowo Gary z Billem stanowili miłą dla oka "ucztę". Nie dość, że dostarczali nam nieco uśmiechu (patrz: ostatnia scena) to pokazali, że zespół jest rzeczywiście zespołem i każdy potrafi się z każdym dogadać pomimo dzielących ich różnic.
Relacje i jeszcze raz relacje. To one sprawiały, że widz czuł jakieś zainteresowanie. Nie tylko wyżej wymienieni bohaterowie pokazywali nam bardzo ciekawe interakcje między sobą. Także i reszta nieźle uzupełniała obraz w tym aspekcie. Np. dr Rosen w rozmowie z Harckenem, czy też Nina z Rachel podczas tzw. wpadki. Widać, że chociaż w tym aspekcie produkcja nie kuleje i dostarcza nam oczekiwanej rozrywki oraz humoru, który już uratował nie jedną scenę.
[image-browser playlist="608910" suggest=""]©2011 Syfy
Mimo wszystko szósty odcinek Alphas oglądało się ze średnim zainteresowaniem. Nie porywał praktycznie w żadnym elemencie. Można znowu było zachwycać się użyciem mocy przez Hicksa, ale ileż to można. Wszystko, co mamy w nadmiarze powoli zaczyna się nudzić. A widzowi pozostaje jedynie wiara, że za tydzień może będzie chociaż odrobinę lepiej.
Ocena: 6/10