American Crime” wraz ze zbliżaniem się do końca sezonu staje się coraz lepszym serialem. Na szczególny podziw zasługuje to, jak pokazywane są w nim emocje bohaterów. Kiedy dzieje się coś ważnego, gdy przeżywają oni trudne chwile, na ekranie widzimy zazwyczaj tylko ich twarze i targające nimi emocje. Sprawia to, że „American Crime” ogląda się z zapartym tchem pomimo tego, że akcja nie pędzi tu na łeb na szyję, sytuacja nie zmienia się nagle i niespodziewanie o 180 stopni. Odcinek 7. w przejmujący sposób pokazuje, jak poniżającym, wyniszczającym człowieka i jego psychikę miejscem jest więzienie. Carter powoli zaczyna przypominać szaleńca. Jego skierowane do siostry wołanie o pomoc było niesłychanie przejmujące. Trudno się je oglądało. Podobnie jak sceny, w których pracownicy więzienia traktują go niczym zwierzę. Nie można zaprzeczyć, że Carter nie jest sztandarowym przykładem dobrego obywatela, nie jest to jednak powód, by odbierać mu resztki jego człowieczeństwa. Zwłaszcza w taki sposób. Szaleńcze „przyznawanie” się do win chyba otworzyło oczy siostrze Cartera. Oglądanie go w stanie, w jakim się obecnie znajduje – na granicy choroby psychicznej, wyczerpanego fizycznie i mentalnie – było dla niej ogromnym przeżyciem. Zaczęła nareszcie dostrzegać, kim jej brat naprawdę jest. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć dla niego. On też zaczął jej chyba bardziej ufać. Posłuchał jej rady, odrzucił ugodę. Zdał się w tej sprawie na jej osąd, a czas pokaże, czy była to dobra decyzja. [video-browser playlist="690066" suggest=""] Swoje niesłychane oddanie Carterowi potwierdza też Aubry. Przyznać muszę, że oglądam poczynania tej postaci z fascynacją. Zmuszona do składania zeznań dziewczyna udowadnia, jak wiele jest w stanie zrobić, by chronić swojego ukochanego. Oskarżenie brata o gwałt i wykorzystywanie seksualne przychodzi jej z niesłuchaną łatwością. Jej opowieść zmusza nas do zastanowienia się, czy faktycznie mówi prawdę. Z jednej strony trudno jest dziwić się jej rodzinie, że nie wierzy w te rewelacje. Z drugiej jednak Aubry nigdy nie była osobą w pełni zdrową psychicznie. Jej chorobę spowodowały zapewne jakieś traumatyczne wydarzenia z przeszłości. Ciekawe więc, jak wątek ten zostanie rozwiązany. W odcinku 8. poza tym jakże ważnym pytaniem Barb „Czy jestem rasistką?” przejmującym wydarzeniem był również zorganizowany przez siostrę Cartera protest. Oczywiście Aliyah miała prawo zorganizować demonstrację w obronie swojego brata. Użycie zdjęć Barb i mówienie, że chce ona zlinczować Cartera, nie było co prawda najlepszym pomysłem, ale było jednocześnie zrozumiałe. Aliyah próbuje pokonać swoją przeciwniczkę jej własną bronią - obnażyć jej słabości, pokazać, że prezentowana przez nią postawa nie jest przejawem troski o zamordowanego syna, lecz rasizmem w czystej postaci. Wbrew pozorom Barb i Aliyah mają ze sobą wiele wspólnego. Obie kobiety mają w sobie wiele determinacji, nie cofną się przed niczym, by obronić bliskich i osiągnąć swoje cele. Od samego początku wiadomo było, że w trakcie tego protestu wydarzy się coś złego. To było więcej niż pewne. Mało kto chyba jednak był przygotowany na taką ilość nienawiści i złości, jaką obejrzeliśmy na ekranie pod koniec 8. odcinka. Pokojowy protest przerodził się w prawdziwe szaleństwo, którego jednym z najbardziej przejmujących momentów był ten, w którym widzimy, jak Afroamerykanka próbuje pomóc postrzelonej białej kobiecie - tej samej, która wcześniej wykrzykiwała hasła propagujące separację rasową. Czytaj również: „Kaznodzieja” – W. Earl Brown dostaje rolę Hugo Roota w serialu AMC Do końca „American Crime” zostało już tylko kilka odcinków, więc jeśli ktoś jeszcze nie widział tego serialu, to podczas trwającej właśnie majówki powinien nadrobić zaległości. Nawet jeśli nie jest to serial, przy którym odpoczywa się i relaksuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj