Pierwszy odcinek American Crime Story rozpoczyna się od archiwalnych nagrań przedstawiających słynne zamieszki w Los Angeles w 1992 roku, które wybuchły po brutalnym pobiciu przez policjantów Rodneya Kinga. Scena ta natychmiast nadaje charakter serialowi Scotta Alexandra i Larry'ego Karaszewskiego – pomimo tego, że proces O.J. Simpsona rozpoczyna się dwa lata później, to kluczowe jest zaznaczenie, jak bardzo podzielona jest Ameryka – i nie mówimy tylko o sąsiedzkiej nienawiści, ale o uprzedzeniach, które dotyczą także wymiaru sprawiedliwości i mediów. Na polskim gruncie sprawa ta nie jest zbyt istotna – ot, Juice’a znamy prawdopodobnie tylko z serii The Naked Gun: From the Files of Police Squad!. W Stanach zaś proces O.J. Simpsona to jedna z najgłośniejszych spraw stulecia, która stała się codziennością dla Amerykanów – coś na wzór naszej sprawy Madzi z Sosnowca, jednak na kilkakrotnie większą skalę. Historia ta nadal elektryzuje wielu, pomysł więc, by zrealizować na jej podstawie serial, wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Nie udałoby się pokazać w obiektywny – choć bardziej odpowiednim słowem jest tutaj wiarygodny – sposób procesu sądowego oraz poprzedzających wydarzeń bez zaprezentowania kilku punktów widzenia. Oprócz narracji prowadzonej z perspektywy Simpsona (Cuba Gooding Jr.) mamy zatem także historie prokuratorów Marcii Clark (Sarah Paulson) i F. Lee Bailey oraz obrony głównego bohatera, czyli Roberta Kardashiana (David Schwimmer) i Roberta Shapiro (John Travolta) – to oni w większej mierze są pionkami na szachownicy zamiast samego oskarżonego, to właśnie między nimi rozgrywać się będą najważniejsze wydarzenia, których Simpson może być jedynie biernym uczestnikiem. No url Jest intrygująco, głównie ze względu na prowadzenie narracji bez korzystania z suspensu, przynajmniej już po dokonaniu morderstwa. O.J. od razu stwierdza, że nie zabił byłej żony, później wariograf definiuje zeznania bohatera na swój sposób, więc widz posiada tyle samo informacji, ile główni bohaterowie. Twórcy umiejętnie dawkują informacje, sugerując, że obie możliwości są prawdopodobne. Oczywiście ogromną rolę będzie tu grać pozycja społeczna, płeć i kolor skóry – dlatego też obsada jest tak dobrana, a bohaterowie odpowiednio wykorzystani, bo przecież sama sprawa Simpsona rozbijała się o to, która mniejszość ma rację. Ryan Murphy, producent American Crime Story i twórca American Horror Story, lubi korzystać ze znanych, choć nieoczywistych aktorskich występów, wydaje się jednak, że tutaj nie do końca trafił. Z jednej strony są oni bardzo podobni do rzeczywistych postaci, trudno jednak ukryć fakt, że zarówno Gooding Jr., jak i Travolta czy Schwimmer to aktorzy klasy B, rzemieślnicy, którzy lata sławy mają za sobą i od dawna próbują złapać się jakiejś ciekawej produkcji. Paradoksalnie najlepszy z tej trójki Gooding Jr. najbardziej się wyróżnia, mocno szarżując ze swoją rolą w większości scen. Agresywna mentalność Simpsona jest tu odegrana bez żadnych hamulców i czasem zakrawa to o parodię. Jednak najtrudniejsze zadanie aktor będzie mieć dopiero w następnym odcinku, podczas słynnego pościgu za białym Fordem Bronco. Odtworzenie sprawy Simpsona jest na tyle ciekawym tematem, że trudno przepuścić produkcję Murphy’ego. Pierwszy odcinek zachęca przede wszystkim rozpiętością i mnogością wątków – możemy być pewni, że zobaczymy obszerne i kluczowe dla sprawy kulisy tego zdarzenia. W końcu, jak mówi nam oryginalny tytuł produkcji, to wojna Narodu przeciwko O.J. Simpsonowi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj