American Underdog: The Kurt Warner Story sprawdza się dobrze pod kątem czysto fabularnym, bo przypomina nam, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. Dostajemy dość typową opowieść, która w swoim nieprawdopodobnym toku wydarzeń staje się inspirującą historią. Wiele razy możecie zostać zaskoczeni, gdy porównacie to, co zobaczycie, z faktami. Problemem American Underdog jest scenariusz. Twórcy zaliczają etap po etapie, niedostatecznie pogłębiając wątki, które wyraźnie tego wymagały. Jest to więc trochę tendencyjne, banalne i schematyczne. Przykład? Choćby Kurt Warner w finale wspomina o swojej wierze w Boga - o tym, jak bardzo ważna była w jego motywacji do walki o udział w NFL. Film niestety nie pogłębia tego motywu. Nie pozwala nam uwierzyć, że bohater jest religijnym człowiekiem. W momencie, gdy padają te słowa, można się naprawdę zdziwić. Poza tym scenariusz zbyt powierzchownie traktuje wiele kwestii emocjonalnych i charakterologicznych, stawiając na prostotę i banał.
fot. materiały prasowe
+1 więcej
Zachary Levi i Anna Paquin stanowią o sile American Underdog, bo tworzą dobry duet. Jest między nimi  chemia. Aktor pod wieloma względami wyciąga z tego banalnie oczywistego scenariusza więcej niż twórcy. Zarówno pod kątem kreacji aktorskiej, jak i budowy emocji Levi sprawdza się w bardziej dramatycznej roli, ale niestety aż tak nie zrywa  z wizerunkiem wesołego geeka, do którego nas przyzwyczaił. To nie jest też jego wina, bo ten film nie daje mu takich możliwości. Aż szkoda, bo aktor zasługuje na taką szansę! American Underdog ma jednak ogromną zaletę: ogląda się go bardzo dobrze, a niedociągnięcia nie obniżają umiarkowanie pozytywnej jakości. Jest to rzecz naprawdę prosta, schematyczna i pełna klisz gatunkowych, ale dostrzegam w tym wszystkim emocje. Para aktorów wynosi to na jeszcze wyższy poziom. To całkiem przyzwoita rozrywka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj