Zło czai się w ciemności, a wszystko to, czego doświadczysz w bunkrach I wojny światowej, zapamiętaj i powtórz, by uniknąć popełnionego wcześniej błędu. Od tego momentu jesteś zdany tylko na siebie. Nie zaprzepaść tego. Mniej więcej w ten sposób rozpoczyna się prawdziwa rozgrywka w grze Amnesia: The Bunker – w brzydkiej, aczkolwiek przerażającej przygodzie. Horror to chyba mój ulubiony gatunek gier. Zwykle czuję się w nim jak ryba w wodzie. Mało jest produkcji, które muszę sobie dawkować. Jedną z nich swego czasu był Obcy: Izolacja, a kolejną jest właśnie nowa Amnesia. Choć za ich stworzenie odpowiadają różne studia, to mają ze sobą przynajmniej jeden wspólny element – potwora, który depcze graczowi po piętach i którego ze wszelkich sił trzeba unikać. 

Napędzana strachem strasznie mała gra

Te produkcje są do siebie podobne. Łączy je niezgrabny interfejs, potwór, który prześladuje gracza, i toporne sterowanie. W ten szablon wpisuje się najnowsza gra studia: Amnesia: The Bunker, która jednocześnie jest wyraźnym odejściem od oklepanej formuły fabuły i przenosi graczy do bardziej współczesnych mu czasów I wojny światowej. The Bunker jest najmniej przystępną odsłoną serii, ale zarazem najciekawszą. Strachu tutaj nie ma wiele, raczej nazwałbym to lękiem. Gdy poznajemy historię naszego bohatera, zaczynamy rozumieć znacznie więcej z otaczającego nas świata.

Klimat

10 /10

"Małe jest piękne" – wiele osób to słyszało, ale raczej trudno odnieść te słowa do omawianej gry. To zdecydowanie mniejsza produkcja, ale z całą pewnością nie można zaliczyć jej do grona tych ładnych. Nie wiem, dlaczego wydano ją wyłącznie na współczesną generację konsol, bo zdecydowanie odstaje od obecnych standardów. To jednak Amnesia – ta seria przyzwyczaiła do archaizmów, więc nie odbieram tego aż tak źle. Poza tym większość akcji rozgrywa się w mroku rozświetlanym jedynie okopowymi lampkami lub latarką napędzaną siłą mięśni głównego bohatera. To nie musi ładnie wyglądać. To ma po prostu straszyć! I straszy – głównie klimatem. 
Frictional Games
+1 więcej

Oprawa

5 /10

Wróćmy jeszcze do rozmiaru gry. Nie dajcie się zwieść początkowi, który rozgrywa się na otwartej powierzchni. Po tych kilku minutach spędzonych na świeżym powietrzu trafiamy tam, gdzie ma miejsce większa część akcji – do okopów. Prawie cała gra rozgrywa się w ciasnych korytarzach lub hubie, w którym znajduje się punkt zapisu oraz urządzenie do wytwarzania prądu. Klaustrofobiczne obszary w połączeniu z wiedzą, że coś nas ściga, napędzają lęk – zarówno bohatera, jak i graczy. The Bunker jest okrutne, bo może Cię zabić na kilka sposobów. Zacznijmy od samego początku. Najpierw możemy zginąć z rąk żołnierza walczącego po przeciwnej stronie konfliktu. Następnie śmierć nas czeka z rąk potwora, a dalej jeszcze czyhają szczury. Motyw ze szczurami podobał mi się szczególnie. Zapewne inspiracją były prawdziwe doświadczenia z okopów I wojny światowej. Szczury panoszą się po wąskich i krętych tunelach – jeśli są w małych grupkach, to nie stanowią większego zagrożenia. Jednak gdy poczują krew albo zgniłe ciało, to znacznie utrudniają nam przetrwanie. W nowej Amnesii nie warto krwawić, bo te gryzonie są wyczulone na krew jak rekiny – nieopatrzona rana zaraz przyciągnie je do nas, a stąd już krótka droga do śmierci. Z ciałami znalezionymi w okopach sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Je trzeba palić. Ale żeby to zrobić, trzeba mieć surowce – a te w grze są na wagę złota.

Brakuje wszystkiego. Od amunicji po surowce na opatrunek

Surowców jest naprawdę mało. Aby wytworzyć opatrunek, trzeba znaleźć dwa bandaże. Żeby spalić ciało, trzeba znaleźć paliwo. To samo paliwo wykorzystujemy do generatora i do koktajli Mołotowa. Światło jest potrzebne, bo pomaga nam w poruszaniu się, ale też może przyciągnąć potwora – podczas starcia z nim przydają się koktajle. Światło możemy sobie wygenerować latarką ręczną, ale jej napędzanie powoduje hałas, a ten przyciąga potwora i koło się zamyka. Mamy więc, jak sami widzicie, sporo możliwości do wykorzystania tego samego surowca, a podałem tu przykład tylko dla paliwa. Takich przedmiotów w grze jest więcej i to od nas zależy, jak je wykorzystamy. Gra daje nam sporą swobodę w tym zakresie, jednak są w niej miejsca, w których musimy użyć specjalnych przedmiotów, by popchnąć rozgrywkę do przodu. Jak ich nie mamy, to albo cofamy się ciemnymi korytarzami i przeszukujemy pomieszczenia, albo wczytujemy sobie poprzedni plik zapisu, by nie tracić czasu na backtracking. Na szczęście do wielu z pomieszczeń można dostać się na kilka sposobów – np. używając cegieł do rozbijania drzwi czy też strzelając do kłódek. Pamiętajcie, że hałas może przyciągnąć zagrożenie!  To tytuł, w którym porażka jest czymś normalnym. Już sam początek podpowiada nam, że będziemy popełniać błędy, które mogą nas wiele kosztować. Nauczmy się więc wyciągać z nich wnioski. Biegasz i ryzykujesz wykrycie czy cofasz się co chwilę, by załączać generator? Wyważasz drzwi, by zdobyć mapę i robisz hałas czy oszczędzasz sprzęt? Kompromisem ta gra stoi – nawet w kwestii ekwipunku, którego pojemność jest ograniczona, więc trzeba umiejętnie i rozsądnie nim zarządzać. 

Rozgrywka

7 /10

Ocena końcowa

7/10


Klimat

10/10

Oprawa

5/10

Rozgrywka

7/10
Amnesia: The Bunker jest prawdziwą kwintesencją gatunku survival horror, w którym nie ma jump scare’ów, a strach wywołuje sam klimat. To z pewnością gra dla osób o mocnych nerwach. Brzydka, ale bardzo konkretna. Oferuje kilka zakończeń, a losowo generowane znajdźki i nieoskryptowany potwór sprawiają, że każde jej przejście będzie nowym doświadczeniem. Tylko czy odważysz się ponownie wejść w ten obłęd? Plusy: + świetny klimat; + doskonale przeraża; + rozgrywka. Minusy: - oprawa graficzna; - czasami kiepska sztuczna inteligencja potwora.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj