Każdy odcinek prezentuje nowe historie tygodnia, a tylko w tle przewijają się wątki, które można uznać za przewodnie. Poziom cotygodniowych spraw pozostawia jednak wiele do życzenia - są one nudne i nadal pozostają jedynie środkiem do zapełnienia czasu ekranowego, wpływając na całość czy bohaterów niemal w nieistotnym stopniu. Szkoda, ponieważ można było z tego zrobić jeden z atutów serialu Aquarius, niestety potraktowano ten aspekt po macoszemu. Wątki główniejsze przewijają się przez odcinki, zaznaczając swoją obecność na chwilę, by doczekać się kulminacji dopiero w finale. Prowadzone są w odpowiedni sposób i nie czuć, by były przeciągane na siłę, aczkolwiek nie ma w nich czegoś, co by mogło mocno zainteresować. Prezentują przeciętny poziom i są zaledwie poprawne, a to za mało. Wszystko przeplatane jest wątkami obyczajowymi głównych postaci, które stoją na dobrym poziomie w porównaniu do reszty i ogląda się je przyjemnie. W całości brakuje jednak ciekawych rozwiązań fabularnych, szybkiej akcji i szokujących wydarzeń. Przez cały sezon, zaczynając od początkowych scen pierwszego odcinka, twórcy raczyli nas wydarzeniami z przyszłości, starając się zachęcić widzów do dalszego oglądania. Jest to najbardziej tandetne zagranie, jednak niemal zawsze odnosi zamierzony cel - i nie inaczej jest w tym przypadku. Krótkie wstawki na początkach i końcach odcinków skutecznie zaostrzają apetyt na więcej. Jak się jednak okazuje, są to urywki finału, w którym całość sklejono i rozbudowano. Bardzo szybko również przyspieszono czas, przeskakując o cztery miesiące między dziesiątym a jedenastym odcinkiem. Pośpiech ten wprowadza chaos i zamieszanie, powodując u widza lekkie zdezorientowanie. No url Pod względem aktorskim nadal nic się nie zmieniło i prym wiedzie David Duchovny w roli Sama Hodiaka. Zaraz za nim jest wyśmienita Claire Holt, która jednak marnuje się tutaj i bardzo niewiele doświadczamy jej na ekranie. Wielka szkoda, ponieważ jest ona bardzo dobrą aktorką i umiejętnie portretuje tutaj Charmain Tully. Dobrze radzi sobie również Gethin Anthony, znany z Gry o tron, w roli Charliego Mansona, kreując ciekawego bohatera z odpowiednią głębią. W drugiej części sezonu lepiej radzi sobie także Grey Damon, wiarygodnie przedstawiając sytuację swojego bohatera. Reszta prezentuje przeciętne umiejętności i nie wyróżnia się niczym szczególnym. Serial garściami czerpie z historii i wiele wydarzeń historycznych jest tutaj zawartych. Stanowią one istotną część fabuły, dając bardziej lub mniej wiarygodne lekcje historii. Może się to podobać, jednak przedstawianie tego mogło być znacznie lepsze, aczkolwiek źle nie jest. To jeden z lepszych aspektów serialu. Spoglądając na techniczne wykonanie, ujrzymy zaledwie przeciętność. Ścieżka dźwiękowa jest odpowiednia, jednak nie wzbudza większych emocji i nie stara się zwrócić uwagi widza, przez co nie zostaje nawet zapamiętana. Czym bliżej końca sezonu, tym bardziej w oczy zaczęły rzucać się niedopracowane efekty i makiety. Raziły sztucznością i niedopracowaniem, a praca kamery jakby jeszcze uwydatniała te słabe punkty. Wydawać by się mogło, że na początku sezonu prezentowało się to lepiej. Druga połowa drugiej serii Aquarius ma swoje momenty, jednak giną one pod naporem negatywów z każdej strony. Wydawać by się mogło, że od połowy twórcy jakby zbłądzili i sami do końca nie wiedzieli, co chcą przedstawić. Jest to odczuwalne na ekranie i da się zauważyć nutkę zamieszania. Aktorsko serial stoi na bardzo dobrym poziomie, jednak pozostałe elementy kuleją, zaczynając od fabuły, a na efektach kończąc. To sprawia, że produkcja nie jest warta uwagi, chyba że ktoś jest wielkim fanem Davida Duchovnego (który sprawdza się tutaj wyśmienicie) czy innych aktorów z obsady. Innym powodem może być fakt, że komuś nie przeszkadza średnie wykonanie, a lubi seriale osadzone w tym okresie. Pozostałym proponuję zwrócić oczy w kierunku czegoś innego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj