To chyba najciekawszy odcinek do tej pory. Misja utrzymania teatru i wystawienia Snu nocy letniej ulega kolejnym komplikacjom. Skoro już wiemy, z jakich powodów zatrudniono Marcina Koniecznego, możemy oglądać jego starania mające zapobiec... nieuniknionemu? Oto jest pytanie. Fabuła Artystów potrafi być nieobliczalna i trudno powiedzieć, w jaki sposób zostanie zakończona, co tym bardziej trzyma nas przy ekranie. Na wierzch wychodzą następne informacje, które rozjaśniają sytuację w teatrze. Nic nie stoi tutaj w miejscu, a może nawet brakuje chwili oddechu. Akcja jest całkiem szybka, dzieje się dużo i właściwie nie ma scen bez znaczenia. Małe uspokojenie mogłoby poskutkować jeszcze lepszym efektem – ważne wydarzenia zostałyby mocniej akcentowane i robiły większe wrażenie. Niemniej Artyści wciąż zadowalają, chociaż tym razem można odczuwać zawód w jednym aspekcie. Poprzedni odcinek został zwieńczony niespodziewanym cliffhangerem – teatr miał zostać poddany audytowi. Niestety wbrew oczekiwaniom poświęcono mu mało czasu i na razie nie odegrał istotnej roli. Nowe postacie związane z tym wątkiem dobrze wpisują się w konwencję serialu. Zachowują się dziwnie, są tajemnicze, ich intencje stanowią zagadkę – czyli wcale nie odbiegają od przyjętego stylu. Tylko w kolejnych tygodniach powinniśmy dostać więcej scen z nimi. Pozostałe sylwetki nadal prezentują się interesująco i coraz lepiej czuć interakcje między nimi a głównym bohaterem. Marcin Konieczny nie jest już nową, nieznaną osobą, do tego przyzwyczaił się do panującej w teatrze atmosfery, więc zaszła w nim pewna metamorfoza. Wystarczy przypomnieć sobie, jak na początku traktował kwestię duchów zmarłych dyrektorów (swoją drogą, ich rola przestaje się ograniczać do nieodzywających się obserwatorów). Znajomego bohatera, chociaż na pozór niepasującego do świata Artystów, zobaczyliśmy w zgoła odmiennej roli niż dotychczas. Poza tym nawet jego relacje z obiektem westchnień – rozemocjonowaną aktorką – zaczęły ciekawić. Warto tutaj zauważyć, że tytułowi artyści mają tendencje do gwałtownych zachowań, na które w innej pracy nie mogliby sobie pozwolić, jak zauważył Konieczny. Czy tak samo wygląda rzeczywistość? Z perspektywy oglądającego niektóre postępowania mogą wydawać się odrobinę przesadzone w celu budzenia większych emocji, jednak ogólnie serial pozostaje naturalny, zarówno w prezentowaniu historii, jak i dialogach. Te ostatnie nadal potrafią rozbawić i zachwycić inteligencją. Artyści są najlepszą polską produkcją z aktualnie emitowanych. Trzymają formę, wciągają i cechują się świetnym wykonaniem na miarę tytułów zagranicznych (chyba najbardziej nasuwa się tu skojarzenie z produkcjami brytyjskiej telewizji). Szkoda tylko, że pierwszy i – prawdopodobnie jedyny – sezon nie jest dłuższy. Przynajmniej w tej chwili perspektywa większej liczby odcinków byłaby zachęcająca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj