Przenoszenie gier wideo na planszę zawsze jest wyzwaniem. W końcu trzeba pogodzić ze sobą dość sprzeczne interesy. Czy taka marka jak Assassin’s Creed ma sens w wersji bez prądu?
Czasem świat wrze na wieść, że jakaś znana marka zostaje zaadaptowana do gry planszowej – niezależnie, czy chodzi o literaturę (
Wiedźmin. Stary Świat), czy serial (
Stranger Things). Zawsze w takiej sytuacji toczą się spory, czy świat znany z innego medium pasuje do kości i kart. Pojawia się pytanie, czy klimat zostanie utrzymany? I najważniejsze – czy opowiedziana historia będzie równie dobra jak te, które pokochali dotychczasowi fani? Kiedy jednak ogłaszana jest adaptacja gry komputerowej, dochodzą obawy, czy da się przenieść dynamikę i złożoność opowieści, która porwała miliony graczy. Twórcy
Assassins Creed: Brotherhood of Venice sięgnęli po markę, którą znają nawet osoby niezainteresowane grami. Czy podołali takiemu wyzwaniu?
W najogólniejszym zarysie: gra jest kooperacyjną kampanią, w której gracze prowadzą asasynów pomagających Ezio w rozpracowywaniu spisków. Nasi bohaterowie dopiero uczą się fachu – mają przed sobą kilka poziomów umiejętności do zdobycia, dlatego wykonują raczej poboczne zadania. Niemniej są ważni dla dalszych losów Wenecji. Ponad dwadzieścia scenariuszy kampanii oraz cztery dodatkowe pozwalają wczuć się w klimat wyzwań. Pomocne są niedługie teksty fabularne towarzyszące każdej misji, do których przygotowano wersje dźwiękowe, pogłębiające immersję. Za to trzeba przyznać, że widok drabiny na podstawce jest zabawny. Scenariusze są proste w rozłożeniu oraz przedstawieniu celów – a te są wskazane przez odpowiednie tokeny, do których należy dotrzeć na mapie. Większość z nich ma setup mieszczący się na jednej stronie, klarownie pokazujący graczom, o co toczy się walka. Po spełnieniu warunków można przewrócić stronę, by poznać zakończenie oraz nagrody.
Twórcy zadbali też, by rozpoczęcie przygody nie było uciążliwe – pierwsze scenariusze są tutorialem uczącym kolejnych elementów i wskazującym miejsca w instrukcji, w których można zapoznać się z zasadami. Odpowiednie odnośniki znajdują się też na kartach, szczególnie jeśli dotyczą jakiegoś nietypowego elementu. W ten sposób gracz uczy się, jak rozstawiać grę i wykładać karty, a także tego, na czym polega tura gracza oraz tura wroga. Każdy ma na turę trzy kostki akcji, które może rozdysponować między różne możliwe działania – niektóre są bez żadnego kosztu, ale czasem trzeba użyć dwóch kostek, by wykonać bardziej spektakularny ruch. Ponieważ gracze mogą między sobą ustalić najlepszą strategię, dowolnie wybierając kolejność poszczególnych działań, można zapomnieć, komu i ile zostało jeszcze akcji do wykonania. Bardziej zaawansowani gracze szybko z tego zrezygnują. Szybko okazuje się też, że asasyni mogą zostać wykryci przez wroga i można wywołać alarm, używając zbyt głośnej broni. A to zwiastuje kłopoty i dziwnym trafem mnoży przeciwników.
Część scenariuszy wymaga zarówno szczęścia, jak i sprytnego planowania – czas rozgrywki potrafi być zróżnicowany i nieprzewidywalny. Czasem zostawia graczy zdumionych szybkim zakończeniem, a czasem wycieńczonych walką z kilkudziesięcioma przeciwnikami. Trzeba też przyznać, że kampania jest bardzo ściśle ukierunkowana, nie rozgałęzia się, nie daje wyboru ścieżki – misje przechodzi się po kolei, poza czterema dodatkowymi scenariuszami. Za to długość kampanii jest bardzo zadowalająca. Z tą grą spędza się długie godziny! Można nie tylko przywiązać się do swoich postaci, ale również do samego świata.
Czy ta gra jest trudna? Na pewno wymaga dobrego poznania, by móc wykorzystywać jej zasady na swoją korzyść, jednak zaawansowani gracze odnajdą się w niej bardzo szybko. Odważyłabym się powiedzieć, że nie jest to zły wybór na jedną z pierwszych gier kampanijnych dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z tak rozbudowanymi tytułami przygodowymi. Z początkowymi misjami uczącymi zasad i wyraźnymi odnośnikami do instrukcji nie poczują się zagubione, nawet jeśli rozmiar pudełka i mnogość komponentów na początku ich przytłoczy.
Assassin’s Creed: Brotherhood of Venice to bardzo udana gra planszowa, wciągająca kampania, a przede wszystkim pierwszorzędna rozrywka. Może nie będzie w niej efektownych skoków z wieży czy imponujących walk, ale nie zmienia to faktu, że gracze mają szansę przeżyć przygodę, jaką obiecali twórcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h