Assassin's Creed Valhalla: Ukryta księga to kolejny komiks, którego historia rozgrywa się obok fabuły znanej z gry Ubisoftu. W przeciwieństwie do recenzowanej przeze mnie kilka miesięcy temu Pieśni chwały, w Ukrytej księdze Eivor, główna bohaterka produkcji francuskiego studia, znajduje się na uboczu. Pojawia się ona w kilku kadrach, ale jej znaczenie dla opowieści jest raczej marginalne. Zamiast tego w centrum zdecydowano się umieścić Nielsa Gunarssona, utalentowanego łowcę z Kruczej Przystani oraz Edwarda, klasztornego kopistę, który zostaje porwany przez Klan Kruka. Moim zdaniem była to dobra decyzja – Eivor miała już mnóstwo czasu dla siebie między innymi w grze i dodatkach do niej. Nie mam nic przeciwko sięganiu po inne postacie, o ile te wnoszą coś ciekawego do uniwersum. Niestety w tym przypadku tak się nie stało.  Początek historii jest obiecujący. Wikingowie z Klanu Kruka najeżdżają na jeden z angielskich klasztorów i porywają kopistę, Edwarda. Ten, z uwagi na swoją wiedzę i umiejętności, ma być bowiem skarbem cenniejszym niż stal, złoto czy inne surowce. W fabułę wplątana zostaje również pewna sekta oraz jeden z artefaktów Isu. W zasadzie to jedynie tylko ten ostatni element może w jakiś sposób zainteresować fanów cyklu, którzy chcą poszerzyć swoją znajomość marki. Pozostałe wydarzenia nie mają bowiem praktycznie żadnego wpływu na znaną historię. Nie ma tutaj mowy o uzupełnianiu fabularnych luk czy wyjaśnianiu nieścisłości. Można potraktować to jako typowy "filler", przy którym da się spędzić miło kilkadziesiąt minut i o którym szybko zapomnimy. Nie pomaga również fakt, że przebieg losów Nielsa i Edwarda dość łatwo przewidzieć – i to mimo pewnych zwrotów akcji. 
fot. Egmont
88 stron to teoretycznie sporo, jak na komiks opowiadający jedną samodzielną historię. Niestety w przypadku Ukrytej księgi taka objętość okazała się zdecydowanie niewystarczająca. Akcja leci do przodu w zawrotnym tempie – samo to nie byłoby niczym złym, ale w połączeniu z raczej prostymi do przewidzenia wydarzeniami trudno uznać to za zaletę. Jeśli gubimy się w tej opowieści, to nie dlatego, że jest ona tak złożona, rozbudowana i wielowątkowa, a dlatego, że toczy się zbyt pośpiesznie. Doskonałym przykładem jest wprowadzanie niektórych bohaterów. Ma się wrażenie, że są oni nagle wyciągani z kapelusza, bez żadnego wcześniejszego przedstawienia. Tym, co sprawia, że Ukryta księga jest jednak warta uwagi, jest oprawa graficzna. Paolo Traisci i Fabien Alquier, którzy odpowiadają za rysunki oraz kolory, wykonali kawał dobrej roboty. Na kadry patrzy się z wielką przyjemnością, bo zadbano o mnóstwo detali. Ciepłe barwy od razu przypomniały mi grubo ponad setkę godzin, którą spędziłem na ogrywaniu Valhalli na PlayStation 5.  Komiks Assassin's Creed Valhalla: Ukryta księga trudno uznać za pozycję obowiązkową – nawet dla największych fanów cyklu! Jeśli jednak ukończyliście grę wraz z dodatkami, nadal odczuwacie niedosyt, a klimaty z Mirage nie do końca przypadły Wam do gustu, to możecie rozważyć lekturę. W innym wypadku chyba bym sobie tę pozycję odpuścił. No, chyba że cenicie sobie piękne i klimatyczne kadry. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj