Stworzenie dobrej gry roguelite to wyjątkowo trudne zadanie. Trzeba bowiem przygotować produkcję, która będzie wymagająca, ale nie frustrująca, a przy tym da frajdę przy pierwszym, dziesiątym czy setnym podejściu. Na szczęście studio Hibernian Workshop, twórcy Astral Ascent, przyłożyli się do pracy i przygotowali solidnego reprezentanta tego gatunku. W Astral Ascent przenosimy się do świata fantasy i wcielamy się w czwórkę bohaterów (możemy zmieniać ich dowolnie między kolejnymi podejściami do zabawy), którzy starają się uciec z miejsca znanego jako Ogród (w oryginale: Garden), więzienia chronionego przez 12 potężnych strażników zwanych Zodiakami. Choć historia zdecydowanie nie jest tutaj najistotniejsza, to poświęcono jej więcej uwagi niż u konkurencji. Pod względem sposobu prowadzenia narracji tytuł ten przypominał mi grę Hades. Nowe porcje informacji na temat opowieści dostajemy w momencie powrotu z wypraw do centralnej lokacji, w której rozmawiamy z NPC i rozwijamy nasze zdolności.  Rozgrywka, z uwagi na sposób prezentowania akcji, przypomina klasyczne, dwuwymiarowe platformówki. Ich elementy są jednak zepchnięte na dalszy plan. Owszem, bohaterowie są zwinni, a my czasami będziemy musieli skakać, biegać i omijać przeszkody, ale nie jest to szczególnie wymagające. Daleko temu do wyzwań rodem z Ori and the Will of the Wisps czy Hollow Knighta. Hibernian Workshop postawiło nacisk przede wszystkim na walkę, ale i tak akrobatyczne zdolności protagonistów się przydadzą – na przykład do unikania ciosów, co okazuje się kluczowe podczas starć z najpotężniejszymi oponentami, którzy jednym atakiem są zdolni pozbawić nas pokaźnej części paska zdrowia.  Podczas pojedynków mamy możliwość korzystania z podstawowych ataków, specjalnej zdolności (każdy z bohaterów dysponuje unikalną mocą) oraz zaklęć, które możemy ekwipować po ich znalezieniu. Magia jest jednak specyficzna: czary rzucane są w konkretnej kolejności, co wymaga odpowiedniego planowania zarówno przy ich ustawianiu w menu, jak i rzucaniu w trakcie starć.  Arsenał do dostępnych na starcie czarów nie powala, ale już w połączeniu ze wzmocnieniami zwanymi Gambitami robi się tego naprawdę sporo. Każda ze zdolności ma cztery miejsca na ulepszenia, na które możemy natrafić podczas przemierzania kolejnych lokacji. Działają one na przeróżne sposoby: jedne aktywujemy w momencie rzucania zaklęć, a inne dopiero wtedy, gdy trafią w przeciwnika. Tym samym możemy tworzyć ciekawe i często dość potężne mieszanki. Jakby tego było mało, stosunkowo szybko dostajemy możliwość odblokowywania zupełnie nowych czarów, co również zwiększa liczbę dostępnych kombinacji. 
fot. Hibernian Workshop
Jest jednak i druga strona medalu. Z uwagi na spore możliwości w zakresie rozwoju bohaterów, Astral Ascent potrafi początkowo nieco przytłoczyć. Szczególnie że samouczki opisują wszystkie mechaniki w mocno skrótowy sposób. Trochę wygląda to tak, jakby twórcy uznali, że najlepszą metodą zdobywania wiedzy na temat tajników gry będzie nauka poprzez praktykę. I sprawdza się to całkiem nieźle, jeśli jest się cierpliwym – niektórych może to odrzucić.  Astral Ascent jest produkcją dość wymagającą. Już zwykli przeciwnicy potrafią dać w kość, a bossowie dobitnie pokazują, że skupienie i strategia są równie istotne, jak zręczne palce. Walki z nimi podzielone są na kilka faz, dysponują oni również zróżnicowanymi atakami, na które trzeba reagować błyskawicznie i we właściwy sposób. Jak na grę roguelite przystało, śmierć oznacza rozpoczęcie zabawy od początku, ale nie jest powodem do frustracji, a częścią doświadczenia. Po każdym zgonie wracamy na start, gdzie możemy porozmawiać z NPC, zdobyć nowe czary lub ulepszyć statystyki bohaterów. Tym samym każde kolejne podejście staje się nieco łatwiejsze i docieramy coraz dalej. Czujemy, że zwiększają się zarówno nasze umiejętności, jak i moc bohaterów, a to doskonała zachęta do dalszej zabawy i podejmowania kolejnych prób.  Dzieło Hibernian Workshop to także jedna z najładniejszych pikselartowych produkcji ostatnich miesięcy. Lokacje są kolorowe, pełne detali, a animacje bardzo płynne. Dobrze wyglądają też portrety postaci, które obserwujemy podczas rozmów z nimi. Cieszy również fakt, że mimo atrakcyjnej grafiki w stylu retro, całość jest bardzo czytelna. W takiej produkcji, gdy na ekranie momentami dzieje się naprawdę sporo, jest to szczególnie istotne. Na szczęście o przeładowaniu wizualnych elementów i chaosie, który mógłby doprowadzić do śmierci bohatera, bo na przykład nie widzielibyśmy wyprowadzonego w naszą stronę ataku, nie ma tutaj mowy. 
fot. Hibernian Workshop
+1 więcej
Astral Ascent to bardzo miła niespodzianka. O grze jest stosunkowo cicho, a szkoda. Oferuje ona szybką, płynną i niezwykle satysfakcjonującą rozgrywkę, którą dopełniono świetną oprawą audiowizualną. Jeżeli wielokrotnie ograliście tytuły, takie jak Hades, Binding of Isaac czy Dead Cells, a teraz szukacie czegoś nowego, ale równie uzależniającego, to będzie to świetny wybór.  Plusy: + świetna oprawa; + szybka, efektowna rozgrywka; + mnóstwo dostępnych opcji. Minusy: - początkowo może nieco przytłaczać; - fabuła nie powala.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj