Ten film naprawdę miał potencjał do bycia udaną i pomysłową komedią. W końcu obserwujemy historię inspirowaną faktami, która w większości miała miejsce. Jest ona dziwaczna, szalona i tak nietypowa, że aż trudno uwierzyć w to, że to mogło się wydarzyć. Co ciekawe – nawet prawdziwy David Ghantt (w tej roli w filmie Zach Galifianakis) był konsultantem przy produkcji. I to wszystko zostało zmarnowane przez bardzo nieudaną realizację pomysłu, który poległ na etapie scenariusza. Ani obsada nie ratuje sytuacji, ani reżyser nie potrafi opowiedzieć tej historii w sposób interesujący, ani też nie można powiedzieć, że jest w tym jakiś poziom frajdy i rozrywki, jakiego możemy oczekiwać. Problemem komedii Masterminds jest brak dobrych gagów. Twórcy oferują serię wymuszonych, często obrzydliwych (scena z rozwolnieniem w basenie...)  i po prostu nieśmiesznych. Mało który żart sytuacyjny potrafi trafić w punkt, bo albo dostajemy słaby pomysł, albo źle zrealizowany. Nie pamiętam sytuacji, gdzie nawet mógłbym się uśmiechnąć, nie wspominając o zaśmianiu. Nie chodzi tutaj o poziom humoru, który nie jest wysokich lotów, ale o samą egzekucję gagów. Obojętne mi jest to, czy dostanę gag oparty na humorze sytuacyjnych, kloacznym czy wyśmienitej grze słownej. Jeśli zostanie to sprawnie zrealizowane, rozbawi. A tu tak po prostu nie jest. Może to wina Zacha Galifianakisa, który nie jest dobrym komikiem. Jego próby rozbawiania są strasznie schematyczne, a rozmaitość umiejętności komicznych bardzo uboga. I to on, w dużej mierze, kładzie ten film, bo jego postać po prostu nie przekonuje w scenach humorystycznych. Ciekawym zabiegiem było wprowadzenie bohaterów, którzy nie grzeszą inteligencją. Dlatego też dużo jest sytuacji opartych na głupkowatym zachowaniu, absurdalnych decyzjach i mało śmiesznych dialogach. Wiemy, że ukazywanie osób mało inteligentnych może zadziałać w komedii, co pokazał film Dumb & Dumber, ale trzeba mieć na to pomysł i dobrze to wykonać pod każdym względem. A tutaj leży wszystko po kolei, bo mamy kiepskie pomysły, które mogą przyprawić o ból głowy, irytujące zachowania oraz aktorów, którzy na pewno świetnie się bawili na planie, ale nie potrafili zabawnie oddać tych dziwności na ekranie. Szczególnie, że nie można powiedzieć o postaciach nic dobrego. Są to zwyczajne osobniki niewzbudzające ani zainteresowania, ani sympatii, ani emocji, ani też nierozbawiające swoim zachowaniem. Mamy tutaj popis marnowania komediowego talentu wielu osób na czele z Kristen Wiig, Leslie Jones i Kate McKinnon. Bardzo usilnie starałem się znaleźć coś pozytywnego w filmie Masterminds, ale to naprawdę trudne. Myślę, że komedia ma to do siebie, że bawi każdego na różne sposoby. Mnie te gagi nie ruszyły, bo ich siermiężna realizacja, brak pomysłu i strasznie mało śmieszny Galifianakis pogrzebały wszelkie dobre intencje. Jeśli jednak ktoś lubi bardzo głupie komedie oparte na bardzo mało wyszukanych gagach, jest szansa, że będzie bawić się przyzwoicie. Jednak trzeba najpierw znacznie obniżyć oczekiwania, bo dostajemy coś naprawdę niedopracowanego i zrobionego po linii najmniejszego oporu. Najbardziej boli zmarnowany pomysł, który z lepszym scenariuszem i reżyserią kogoś z wizją, mógłby dać wyjątkową jazdę bez trzymanki.
MultiPoniedzialki - Superman
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj