Kiedy Eren jest w niewoli, Mikasa szaleje, chciałoby się rzec. Reiner z ładunkiem w postaci Ymir, Erena, Bertholdta oraz Christy/Historii ucieka, ile sił w nogach, ale kimże nie są Zwiadowcy, jak nie specjalistami w wyżynaniu Tytanów? Ich dowódca Erwin Smith nie poddaje się tak łatwo, kładzie więc na szali życie nie tylko swoje, lecz także kompanów. Tymczasem Ymir dosłownie negocjuje z Christą, która ślepo dąży za każdym jej krokiem. Choć w dużej mierze epizod Charge oparty jest na przekonywaniu drugiej osoby do swoich racji, wszystko jest podlane sosem dramatyzmu, a widz woła o dokładkę. Pierwszą dysputę na ramieniu biegnącego Reinera przeprowadza Ymir z Christą – aż nie chce się wierzyć, że Christa podąży za Ymir wszędzie, nawet, jeżeli nic właściwie nie zostaje jej wyjaśnione. Dopiero Connie i Sasha uświadamiają jej, że tak naprawdę dała się łatwo zmanipulować przyjaciółce i zgodziła się na podróż w nieznane. Z kolei Mikasa trochę w mniej subtelny sposób negocjuje z Bertholdtem, aby ten uwolnił Erena. Scena, w której przyjaciółka Erena patrzy na byłego kompana może spowodować ciarki – animatorzy poszli na całość, fundując Mikasie dosłownie spojrzenie diabła. Nie od wczoraj wiadomo, że ta czarnowłosa Zwiadowczyni dostaje szału, kiedy Erenowi coś grozi, a w tym odcinku jest ona uosobieniem furii. Mikasa jest niezaprzeczalnie jedną z najlepszych bohaterek anime (czy japońskiej kultury w ogóle) ostatnich lat. Inną kwestią pozostaje fakt, czy Eren jest wart aż takiego oddania… Ale ratować go trzeba, w końcu jego umiejętność przemiany w Tytana jest kluczowa dla przetrwania ludzi. Można się zastanawiać kto w tym odcinku jest najbardziej niebezpiecznym bohaterem. Mikasa? Erwin? Reiner? A może Armin, który metodę ogłupienia przeciwnika doprowadził do perfekcji? Ten chłopak nie używa mięśni, lecz przede wszystkim mózgu, a jego banalna wręcz taktyka zaskakująco dobrze działa na Bertholdta – mężczyzna praktycznie się wygadał, czemu tak właściwie musi jako Tytan-wojownik eksterminować ludzkość. Oczywiście widz i tak niewiele więcej wie, ale coś zaczyna się wyjaśniać. W każdym razie wiadomo już, że Ymir potrafi przejmować moc innych Tytanów poprzez zjadanie ich. Ta bohaterka na pewno posiada jednak wiedzą, o której zdobyciu Zwiadowcy wręcz marzą. Erwin to bohater nieobliczalny, ale posiadający także charyzmę za całe rzesze postaci z innych seriali. Jego szarża jest równie szalona, jak cały ten odcinek, który nie pozwala nawet na mrugnięcie. Animacja wciąż stoi na wysokim poziomie, lecz coraz wyraźniej widać, że cięcia budżetowe były konieczne, ponieważ na zanimowanie wielu Tytanów, atakujących Reinera szkoda już było pieniędzy. Zastosowano w tym epizodzie metodę starą jak świat, czyli całą masę statycznych ujęć, które mają na celu przynajmniej wyglądać efektowanie i dynamicznie, ale nie tędy droga. Trochę szkoda, ponieważ to anime i tak wypada na tle konkurencji bardzo dobrze. Rewelacyjnie wypada zwłaszcza końcówka, kiedy Tytani dosłownie fruwają nad głowami bohaterów. No i nie można zapomnieć o dalszej części, aczkolwiek nie ze względów estetycznych – twórcy po raz kolejny pozwalają sobie na cięcie w momencie najbardziej ku temu niedogodnym. Oto pojawia się Tytan, który pożarł matkę Erena. Przed nami już tylko finał, czyli ostatni odcinek sezonu 2 Attack on Titan. Czas mija szybko, a jeszcze szybciej przemknęły gdzieś ostatnie trzy miesiące. Szkoda, że przyjdzie nam znowu pożegnać bohaterów tej wspaniałej historii po zaledwie dwunastu odcinkach…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj