W filmie Azor reżyser Andreas Fontana stara się pokazać obraz człowieka, który musi odrzucić swoje ideały, gdy tego wymaga sytuacja. Bohaterem produkcji jest Yvan, bankier z Genewy, który przybywa do ogarniętej dyktaturą Argentyny, aby reprezentować interesy swojej firmy, po tym, jak jego wspólnik, Keys, zniknął w nieznanych okolicznościach. W trakcie spotkań z klientami główny bohater powoli odkrywa pewne szczegóły interesów, jakie prowadził w Argentynie jego wspólnik. Szybko dowiaduje się, że zwykłymi metodami nie zdobędzie zaufania wymagających klientów.
Fontana próbuje w swoim filmie pokazać przemianę głównego bohatera, przechodzącego na mroczną ścieżkę. Problem w tym, że za bardzo mu to nie wychodzi. Niestety reżyser nie potrafi płynnie przeprowadzić metamorfozy Yvana, rozciągnąć ją w odpowiednich dawkach na długość całego filmu. Ostatecznie decyduje się podejść do niej skrótowo i przedstawić nam "gotowy produkt" już w finałowej scenie projektu. Brakuje w filmie pokazania poszczególnych etapów przemiany głównego bohatera, powolnego zatracenia się w tej mrocznej sferze swojej profesji. W wykonaniu Fontany przebiega to dosyć szybko, bez zastanowienia się nad głębią metamorfozy. Szkoda, bo produkcja ma ogromny potencjał, aby dało się zaprezentować wspomniany proces ze wszystkimi jego etapami. A tak powstał tylko suplement tej kwestii.
Reżyser nie może również zdecydować się, jaki gatunek jego film ma reprezentować. Z początku wydaje się dramatem opowiadającym o bankierze rzuconym na głęboką wodę, aby prowadzić interesy w ogarniętej chaosem Argentynie. Później mocno wchodzi w dziwne rejony thrillera, z tajemnicą zaginięcia wspólnika Yvana i ciemnymi interesami, które prowadził, by w międzyczasie twórca uraczył nas jeszcze obyczajowymi scenami pełnymi niewnoszących nic dialogów na bankietach i wizytach u klientów. Jednak koniec końców każdy z tych elementów wydaje się niedokończony. Wątki thrillerowe mają ogromny potencjał, jednak urywają się w trakcie historii jak ten związany z Farrellem, jednym z klientów Keysa, który nie był przekonany do metod Yvana. A tak wszystkie elementy źle się ze sobą przeplatają, wręcz miejscami gryzą się i sobie przeszkadzają. Szkoda, bo mógł to być dobry, mroczny thriller, a tak wyszedł trochę niesmaczny koktajl motywów.
Fabrizio Rongione stara się, jak może, aby coś wycisnąć z głównego bohatera. Niestety nie ma za bardzo jak, z tego względu, że Yvan jest po prostu słabo napisaną postacią. Ani na moment nie uwierzyłem, że gdzieś w jego osobowości kiełkuje ziarno mroku. Bankier jest nudny, miejscami kompletnie bezbarwny, a Rongione nawet gdy próbuje wypełnić go swoją charyzmą, nie wynosi bohatera na odpowiedni poziom. Nie wyróżnia się również drugi plan, który jest pełen pozbawionych wyrazu postaci. Żona Yvana ginie gdzieś w fabularnym natłoku, tylko miejscami dając radę swojemu mężowi. Poszczególni klienci głównego bohatera stanowią raczej uzupełnienie tła opowieści niż ciekawe postacie z dobrymi pobocznymi wątkami. Niektóre z nich mają potencjał jak wspomniany Farrell czy Augusto, któremu zaginęła córka. Jednak ten potencjał nie jest wyciągany z ich historii.
Azor to film, który mógł być naprawdę świetnym obrazem. Jednak im dalej w fabułę, tym dostajemy większy narracyjny chaos, a produkcja nie potrafi wciągnąć widza.