Bake Off - Ale ciacho! to program kulinarny oparty na formacie brytyjskiej telewizji BBC. Niestety jest to przeniesienie kompletnie nieudane. Festiwal sztuczności.
Pierwsze sekundy programu budują bardzo negatywne wrażenie, które z każdą minutą jest jedynie potęgowane. W momencie, gdy możemy obserwować obie panie prowadzące, które zaczynają recytować (inaczej tego nazwać nie można...) swoje kwestie, pryska czar i nadzieja na to, że dostaniemy program na poziomie zachodnich formatów. Wybór Anny Gacek (dziennikarka muzyczna) i Pauliny Mikuły (młoda youtuberka) jest kompletnie nietrafiony. Obie panie wyraźnie nie odnajdują się w swoich rolach i jedynie wygłaszają wyreżyserowane kwestie. Nie ma tutaj krzty naturalności, spontaniczności czy prawdy. Ich rola w tym programie przypomina trochę seriale z gatunku scripted docu, w których grają aktorzy-amatorzy. Wydaje się, że problemem kobiet jest sztywne opieranie się na scenariuszu, a to od razu tworzy sztuczną atmosferę (nie mówiąc o tym, że ich kwestie pozostawiają wiele do życzenia).
To tak naprawdę jest problem całego programu
Bake Off - Ale ciacho!. Wszystko jest tutaj wyreżyserowane, do tego w nie najlepszy sposób. Trudno uwierzyć w prawdziwość niektórych rozmów, komentarzy czy zachowań, a najgorszy w tym wszystkim jest brak jakichkolwiek emocji, które także są sztucznie wytwarzane. W pierwszym odcinku pojawia się scena, w której jedna z uczestniczek mówi o torcie, który nauczyła ją piec matka, a potem dodaje, że się wzruszyła. Kłopot w tym, że to nie jest prawdziwe i aż boli podczas oglądania. Takie programy z reguły powinny w tego typu momentach wywoływać emocje, a jest jedynie obojętność potęgowana niechęcią do kolejnych wyreżyserowanych zabiegów.
Sztuczność wylewa się też w rozmowach jurorów (znany cukiernik i dziennikarka kulinarna) z prowadzącymi i uczestnikami. Czasem nie mają zbyt wiele sensu, a nieraz opierają się na niezręcznej ciszy potęgowanej przez zbliżenia na zmieszane spojrzenia obu stron. Sędziowie powinni być jednym z motorów napędowych programu, by ich oceny były merytoryczne, ciekawe i zapewniały rozrywkę. Merytoryczne może i są, ale zarazem kompletnie nudne.
No url
Program ten cierpi też na tę samą przypadłość co wiele polskich seriali - product placement. Niby też nic dziwnego, skoro mamy program o pieczeniu ciast i tortów, ale w tym przypadku granica dobrego smaku została przekroczona. Ze wszystkich produktów doskonale widać, jaki cukier jest wykorzystywany, bo znajduje się bardzo często w oku kamery. Nawet rzekłbym, że zbyt często, a zbliżenie na cukier trzymany w rękach uczestników w taki sposób, by nazwa były skierowana w stronę kamery, to zdecydowana przesada. Czuć, że coś tutaj nie gra, jest tego za dużo, a jednocześnie budzi to niesmak.
Mamy również standard programów, czyli historie o uczestnikach. Plus jest taki, że w odróżnieniu od talent show
Voice of Poland nie jest to tak przeokrutnie ckliwe i przesłodzone, ale zarazem twórcy nie mogą się powstrzymać, by pokazać to w sposób uroczy i mający wzbudzać sympatię. Kłopot w tym, że po pierwszym odcinku i dwóch konkurencjach (odtworzenie przepisu jurora i upieczenie czegoś wedle własnego przepisu) nie wzbudzają sympatii, ciekawości, a niektórzy solidnie irytują swoimi komentarzami.
Bake Off - Ale ciacho! to festiwal sztuczności, który mimo wszystko nie ogląda się aż tak źle. Muszę przyznać, że obserwowanie, jak uczestnicy tworzą torty i jak potem wygląda efekt finalny, jest w jakimś stopniu przyjemne i wzmaga apetyt. Niestety, patrząc z szerszej perspektywy i porównując do wersji brytyjskiej, mamy zaledwie imitację, która nie jest dobrą rozrywką. Próba nieudana, która wygląda ładnie, ale bardziej przypomina plastikowy tort niż wypiek zrobiony ze smakiem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h