Z Normanem zaczyna być źle. Oczywiście już wcześniej sugerowano, iż może on doświadczać różnych niepokojących wizji, ale tym razem zaprezentowane zostały one w jasny i dobitny sposób. Omamy zakończyły się dla młodego Batesa utratą przytomności i przymusowym pobytem w szpitalu. Co ciekawe, jak pokazała rozmowa z bratem, stanowią one później dla chłopaka lukę w pamięci. Nie pamięta on nic z tego, co wówczas robił. Psychoza, choć jeszcze w bardzo wczesnym stadium, już znalazła swój przytulny kącik w głowie głównego bohatera.
Motorem napędowym historii wciąż pozostaje relacja Normy i jej syna. Z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej widać jej destrukcyjny wpływ na nastolatka, który stał się od niej zwyczajnie uzależniony. Przejawia się to chociażby w tym, jak reaguje na spotkania swojej matki z zastępcą szeryfa. Zaborczość Normy przeniosła się również na chłopaka i choć Dylan stara się mu uświadomić, iż potrzebuje więcej swobody i otwarcia na ludzi, bo ciągłym przebywaniem z rodzicielką wyrządza sobie jedynie krzywdę, to raczej mało prawdopodobne jest, by te rady odniosły jakikolwiek większy skutek. Dobrze przynajmniej, że stosunki panujące pomiędzy braćmi wyraźnie się ociepliły.
[image-browser playlist="592504" suggest=""]
©2013 A&E
Interesujący jest wątek notatnika znalezionego przez Normana. Wciąż nie można jednoznacznie stwierdzić, czy narysowane tam zdarzenia naprawdę miały miejsce. Z jednej strony chatka i chińskie symbole są jak najbardziej prawdziwe, z drugiej zaś - wszystko poza nimi zdaje się być jedynie wytworem wyobraźni popadającego w obłęd chłopaka. Oczywiście w kontekście przedstawionych do tej pory wydarzeń, zmuszanie imigrantek do prostytucji wydaje się jak najbardziej prawdopodobne, ale kwestia ta zapewne jeszcze nieprędko zostanie wyjaśniona, a widzowie trzymani będą przez ten czas w ciągłej niepewności.
Twórcy od początku zapowiadali, że miasteczko, w którym toczy się akcja serialu, skrywać będzie niejedną tajemnicę, zaś jego mieszkańcy okażą się ludźmi o dwóch obliczach. Powoli spełniają te obietnice, ukazując okolicę nie tak wcale przyjazną, jak się początkowo wydawało. Nielegalne interesy to chleb powszedni, większość problemów rozwiązuje się na zasadzie "oko za oko", a stróże prawa w pewnych sytuacjach potrafią odwrócić wzrok. Oczywiście jeśli chodzi o motyw paska, to w tym konkretnym przypadku sam szeryf raczej by nie odpuścił, gdyż zaginięcie ma dla niego charakter osobisty. Nietrudno się jednak domyślić, że policja daje ciche przyzwolenie na niejedną szemraną działalność. Ciekawe jakie jeszcze sekrety ujrzą światło dzienne, bo jak na razie niewiele osób w miasteczku zdaje się mieć całkowicie czyste ręce.
Produkcja jak dotąd trzyma bardzo wysoki poziom i do niewielu rzeczy można się przyczepić. Oczywiście przeniesienie akcji do czasów współczesnych nadal wydaje się całkowicie zbędnym zabiegiem, a fakt, że Norman ma takie wzięcie wśród płci pięknej może nieco irytować, ale są to tylko szczegóły, a nie istotne wady. Cieszą natomiast drobne smaczki w postaci nawiązań do klasyki gatunku - w tym wypadku krótki dialog o filmie "Uwolnienie" w reżyserii Johna Boormana. Widać, że scenarzyści to pasjonaci i podchodzą do swojej pracy z sercem. Na chwilę obecną jestem niezmiernie zadowolony z produkcji i szczęśliwy, że Bates Motel nie szarga dobrego imienia oryginału, będąc jedynie nieudolnym skokiem na kasę. To dobry przykład tego, jak powinno się odświeżać historie z tak znaczących dla kinematografii dzieł.
Ocena: 8/10