Batman. Biały Rycerz, pierwsza odsłona DC Black Label, w przewrotny sposób ukazuje nam legendarną relację Mrocznego Rycerza i Jokera. To historia, która niemal na każdym poziomie zaskakuje; to także jeden z najlepszych komiksów ostatnich lat.
Polscy czytelnicy na to wydarzenie czekali z niecierpliwością - na rodzimym rynku zadebiutował komiks
Batman. Biały Rycerz, premierowa odsłona linii wydawniczej DC Black Label. Celem całego przedsięwzięcia jest dotarcie do dojrzalszych odbiorców poprzez historie mocno eksperymentalne i prowokacyjne w swojej formie; pod sztandarem pełnej swobody artystycznej najlepsi twórcy przedstawiają opowieści oderwane od zasadniczego uniwersum. Na pierwszy ogień poszła sól świata DC, licząca już blisko osiem dekad relacja Mrocznego Rycerza i Jokera. Punktem wyjścia stała się tu jednak nie tyle próba dopisania kolejnego etapu ich zależności, co jej reinterpretacja, z przesuniętymi środkami ciężkości i nietypowymi rozwiązaniami. Scenarzysta i zarazem rysownik,
Sean Murphy, kreśli przed nami zupełnie oryginalną fabułę - jeśli chcesz w niej odnaleźć herosa, powinieneś popatrzyć w kierunku niegdysiejszego Księcia Zbrodni; jeśli złoczyńcę - spójrz na Batmana. Koniec końców to tylko narracyjna fasada, a największa siła historii tkwi w korzystaniu przez Murphy'ego z wszelkich dobrodziejstw zabawy konwencją i innowacyjnym podejściu do genez dobrze nam znanych postaci. Oto
Biały Rycerz - opowieść burząca mity tak dobitnie, że w konsekwencji tworząca własną legendę.
Mroczny Rycerz na pierwszy rzut oka wciąż jest herosem z krwi i kości - broni Gotham City za wszelką cenę, lecz jego działania budzą coraz większy sprzeciw opinii publicznej. W dodatku mieszkańcy miasta bodajże po raz pierwszy zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie koszty generują jego superbohaterskie akcje. Na przeciwległym biegunie batmanowskiego wątku pojawia się Joker, nowo odrodzony dla świata jako Jack Napier. W błędzie są ci, którzy sądzą, że nikczemnik wraca w roli złowrogiego apostoła. Dawny antagonista, jak wszystko na to wskazuje, ostatecznie pokonał trawiącą jego umysł chorobę psychiczną. Na tym jednak nie koniec; Napier chce naprawić swoje przewinienia i uzdrowić miasto, którego wcześniej był postrachem. Razem z Harley Quinn postanawiają wdrożyć przewrotny plan, dzięki któremu z Gotham miałby zniknąć coraz bardziej problematyczny Batman. Gdy Joker zacznie swoją krucjatę, zyska wielu zwolenników - ten fakt nada mu nawet status trybuna ludowego. Fundamenty praworządnego miasta padają jak domek z kart, lecz w wydawałoby się nowej rzeczywistości nadal słychać echo przeszłych wydarzeń. I Mroczny Rycerz, i Joker zaczną balansować na granicy między dobrem a złem. Kto jest herosem, a kto złoczyńcą? Które motywacje są moralnie słuszne? Czy Gotham może uniknąć nadchodzącej katastrofy?
Murphy podobnie jak wielu jego poprzedników z DC widzi w Batmanie i Jokerze awers i rewers tej samej opowieści. Novum podejścia autora polega jednak nie tylko na odwróceniu ich ról, ale również na stworzeniu całego spektrum pytań o zasadność konkretnych motywacji, postaw i zachowań. W pełni kontrolowanym zamiarem scenarzysty jest tu szeroko pojęta relatywizacja - podział na dobro/zło czy sprawiedliwość/niesprawiedliwość będzie się w tej historii nieustannie zacierał, do tego stopnia, że czytelnik sam siebie zacznie pytać, czy naprawdę kibicuje Napierowi w jego działaniach, skoro i te mają nietrwałe podwaliny. Kreatywny Joker raz po raz uwodzi swoją postawą i modus operandi; jest aż do bólu racjonalny, momentami widać przebłyski jego sprawczego geniuszu. Częściej w instynktach przepada Batman - powrót do znanego odbiorcom etycznego status quo wydaje się więc niemożliwy. Ta opowieść niemal na każdym kroku zaskakuje, co widać najlepiej na przykładzie zwrotów akcji czy operacji na trwałych elementach świata DC dokonanych z niemalże chirurgiczną precyzją. Tego typu zabiegi przekładają się też na zgoła odmienną panoramę Gotham, wizualnie prezentującą się znajomo, jednak w jej społecznej perspektywie zaskakującą i nieokiełznaną. Szkoda tylko, że w finałowych sekwencjach Murphy odchodzi od egzystencjalno-filozoficznych dylematów w stronę sprawdzonych schematów, by starcie Batmana i Jokera znów nabrało klasycznego wydźwięku z dobrą jatką w jego centrum. Nie wpłynie to koniec końców na odbiór całości; to bodajże jeden z najlepszych komiksów o superbohaterach i złoczyńcach, z którymi w ostatnich latach mogli zapoznać się polscy czytelnicy.
Warstwa graficzna
Białego Rycerza to prawdziwy majstersztyk - Murphy z godną podziwu konsekwencją odzwierciedla swoje scenariuszowe koncepty w zanurzonych w mroku, charakterystycznych ilustracjach. Jego kreska jest tak oryginalna, jak i ostra; na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim sposób przedstawienia poszczególnych postaci i wyczucie zmieniającej się dynamiki wydarzeń. Wprawne oko odbiorcy odnajdzie tu również subtelnie wkomponowane w kadry nawiązania do filmów
Tima Burtona i
Christophera Nolana. Murphy jest detalistą; zwróćcie uwagę na to, jak pieczołowicie eksponuje on Gotham na drugim planie zasadniczych wydarzeń. Wraz z kolejnymi planszami coraz częściej będziemy odnosić wrażenie, że miasto Batmana i Jokera zostało skąpane w czymś na kształt aury niesamowitości.
Batman. Biały Rycerz to bez dwóch zdań nie tylko jedna z najważniejszych, ale i najlepszych historii o Mrocznym Rycerzu w ostatnich latach. Przewrotny pomysł na fabułę tylko pozornie jest eksperymentem; starannie przemyślana opowieść i rozkładanie postaci na czynniki pierwsze prowadzą nas raczej do wniosku, że to historia, która w głowie Seana Murphy'ego dojrzewała od dłuższego czasu. Nie ma się więc co dziwić temu, że ustawiła fundamenty dla odrębnej rzeczywistości w bogatym świecie DC, a amerykańscy czytelnicy już niebawem zapoznają się z jej kolejnymi odsłonami. Najciekawsze może być to, że zapoczątkowana przez
Białego Rycerza linia wydawnicza Black Label paradoksalnie nie przekona do siebie tylko zagorzałych fanów trykociarzy, ale prawdopodobnie także tych, którzy do tej pory obok superbohaterów przechodzili obojętnie. Już samo to przypuszczenie sprawia, że z biegiem czasu komiks Murphy'ego może doczekać się statusu kultowego, czego mu serdecznie życzę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h