W październiku zeszłego roku na polskim rynku zadebiutował Batman. Biały Rycerz, premierowa odsłona serii wydawniczej DC Black Label. Warto w tym miejscu podkreślić, że celem tego projektu jest próba dotarcia do dojrzałych czytelników za pomocą prowokacyjnych i eksperymentalnych w formie historii, których twórcy zostali obdarzeni pełną wolnością artystyczną - nie muszą więc oni oglądać się na to, co aktualnie dzieje się w zasadniczym uniwersum komiksowego giganta. Po skupionym na relacji Mrocznego Rycerza i Jokera otwarciu przyszła kolej na opowieść o Zamaskowanym Krzyżowcu, która sprawnie wykorzystuje konwencję horroru. Sęk w tym, że tuż po amerykańskiej premierze pozycji Batman. Przeklęty zasłynęła ona z tego, że w jednej z ilustracji pokazano przyrodzenie Bruce'a Wayne'a. Nakład z kontrowersyjnym rysunkiem ostatecznie wycofano; szum wokół całego zdarzenia nieco przesłonił jednak fakt, że mamy tu do czynienia ze świetnie napisaną i kapitalnie narysowaną historią.  Już na pierwszych kartach opowieści na czytelnika czeka prawdziwe trzęsienie ziemi. Joker został zabity - co do tego nie ma wątpliwości. Zagadka jego śmierci wciąż jednak pozostaje nierozwikłana. Nie jest jasne, czy oprawcą okazał się sam Mroczny Rycerz, czy może któryś z gangsterskich hersztów Gotham City. Jeszcze gorzej, że Batman zupełnie nie pamięta, co się wydarzyło - solidnie potłuczony wykrwawia się w karetce. Gdy w końcu dochodzi do siebie, umysł zaczyna go nieustannie zwodzić. Bruce Wayne systematycznie traci wiarę w trzeźwość własnego osądu, a śledztwo w sprawie śmierci Księcia Zbrodni nabierze jeszcze innego wymiaru, gdy kluczową dla niego postacią stanie się John Constantine. Ekscentryczny demonolog co prawda popycha Mrocznego Rycerza w stronę prawdy, jednak z drugiej strony jego skłonności do manipulacji nakazują podchodzić do jego krucjaty z rezerwą. Tak czy inaczej - by rozwikłać tajemnicę truchła Jokera, Batman będzie musiał przemierzyć drogę przez najmroczniejsze zakamarki Gotham City... 
Źródło: Egmont
+2 więcej
Scenarzysta Przeklętego, Brian Azzarello, w swojej historii zdecydował się zderzyć świat Bruce'a Wayne'a z Mroczną Ligą Sprawiedliwości, w skład której wchodzą choćby Potwór z Bagien, Zatanna czy znakomicie i przewrotnie eksponowany w całej opowieści Demon Etrigan. To nakładanie się na siebie dwóch zgoła odmiennych rzeczywistości komiksowych jest motorem napędowym dla rozwoju fabuły. Mnóstwo tu tajemnic i trudnego do jednoznacznego zdefiniowania mroku - przebija on choćby z przeszłości głównego bohatera w taki sposób, że cała mitologia Batmana zdaje się trząść w posadach. U Azzarello to jednak tylko kolejny środek prowadzący do artystycznego celu, którym staje się pokazanie czytelnikowi, jak niejednoznaczna i wielowymiarowa jest mentalność Mrocznego Rycerza. Scenarzysta umiejętnie balansuje gdzieś na pograniczu jawy i snu, podszywając jeszcze starannie dobrane elementy fabularne treściami metafizycznymi. W niektórych momentach odbiorca poczuje się tak, jakby zagłębiał się w rozgrywający się w głowie Wayne'a koszmar; jest tu tak niespokojne, że nawet scena z celującym w matkę z pistoletu-zabawki młodym Brucem wydaje się mieć drugie dno. Największą siłą tego komiksu są możliwości interpretacyjne, jakie roztaczają przed nami autorzy - na każdy rąbek prawdy przypadają dwa przejawy majaczenia umysłu. Nieco gorzej jest co prawda na polu narracyjnego zagospodarowania Constantine'a czy kreśleniu złożoności innych postaci, lecz te mankamenty nie będą rzutować na jakość całego tomu. 
Znakomicie w przyjętą przez Azzarello konwencję wpasował się rysownik Lee Bermejo. Powiększony format komiksu pomaga nam jeszcze bardziej docenić jego artystyczny kunszt - przemyślane epatowanie oniryzmem, zatapianie akcji w coraz silniej dającym o sobie znać mroku czy eksperymentowanie z perspektywą. Trzeba też pochwalić sposób, w jaki Bermejo znajduje odpowiedni balans pomiędzy elementami nadnaturalnymi a rozgrywającym się gdzieś na przesiąkniętych brudem ulicach życiem mieszkańców Gotham. Schodząc z nieba do piekła zdacie sobie sprawę, że te czeluści mają w sobie więcej z plugastwa, niż początkowo przypuszczaliśmy - ogromna w tym zasługa właśnie rysownika.  Batman. Przeklęty to komiks niełatwy w odbiorze. Owszem, są tu sceny akcji podrasowane przemocą, seksem i innymi kontrowersjami. Skupiając się jednak na tym aspekcie opowieści łatwo przeoczyć, że prowokacyjna forma albumu to tylko fasada, za którą skrywa się całe bogactwo psyche Mrocznego Rycerza - jej pełne odkrycie będzie wymagało od czytelnika tak skupienia, jak i refleksji. Znajdą się też tacy, będzie ich zapewne całkiem liczna grupa, którzy w Przeklętym dostrzegą osobliwe spotkanie Opowieści wigilijnej, horroru, magii, okultyzmu i psychoanalizy. Już tylko ten wniosek jest najlepszym dowodem na jakość tej historii. To w końcu długa podróż dla Batmana - w stronę piekła i z powrotem. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj