Podobała mi się kinowa wersja, w wielu miejscach mogę podpisać się pod recenzją Adama Siennicy, którą możecie sobie przypomnieć tutaj. Oczywiście Batman v Superman: Dawn of Justice ma wciąż te same wady co w chwili premiery na dużym ekranie, jednak część z nich zdecydowanie wygładzono, dzięki czemu jest to film lepszy niż ten, który wyświetlano w kinach. I to jest przerażające. To, że wycięto aż pół godziny filmu, sprawiło, że jednym z najbardziej dotkliwych zarzutów względem kinowego obrazu był chaos w montażu, poszatkowana, niezbyt ułożona intryga i rozwój postaci szybszy od Flasha oraz subtelny niczym Doomsday – szczególnie jeśli chodzi o kwestie motywacji tytułowych herosów. Niezwykłym jest fakt, że dodatkowe sceny niwelują wyżej wymienione mankamenty! Oczywiście nie w stu procentach, ale teraz plan Luthora jest spójny, logiczny. Widać, jak pionki przesuwają się po szachownicy, jak działa manipulacja Lexa. Choć uważny widz mógł się tego wszystkiego domyśleć, to zobaczenie tego w kontekście całości sprawia, że film ogląda się o niebo lepiej. Tempo zwolniło, ale widowisko wcale nie stało się przez to nużące. Nie widzę głębszego sensu w wymienianiu, jakie konkretnie sceny znalazły się w rozszerzonej wersji (Internet roi się od takich zestawień), ale nadmienię tylko, że dotyczą między innymi śledztwa, które Clark prowadzi w sprawie Batmana, wyjaśniają, dlaczego piętno Nietoperza oznaczało wyrok śmierci dla więźniów oraz jakim cudem Człowiek ze Stali nie zauważył bomby w wózku. Drobnostki, ale spajają całość. Czy w takim razie Ultimate Edition przekona do ponownego seansu największych krytyków filmu? Nie sądzę. Dodatkowe sceny pokazują raczej, że scenariusz był przemyślany od samego początku, ale nie sprawiają, że Zack Snyder urasta do rangi świetnego reżysera. To wciąż mroczna, poważna, nadęta wizja, która komiksowych purystów doprowadza do załamania nerwowego. Jeśli takiej konwencji nie kupujecie, rozszerzona wersja tego nie zmieni. Kategoria wiekowa R to absurd, bo takie ograniczenie wiekowe wynika z… kilku rozbryzgów krwi. Tak, w dodatkowych scenach nie ma niczego szokującego czy brutalnego, czego nie byłoby w wersji standardowej – poza krwią, której i tak jest stosunkowo mało, do tego głównie w kilku początkowych scenach w Afryce.
fot. materiały prasowe

Wydanie Blu-ray

W pudełku dostajemy dwie płyty – jedną z wersją rozszerzoną, drugą z kinową i dodatkami. W tym wypadku dodatki to ponad dwie godziny zdjęć z planu, mitologie postaci i spojrzenie na technikalia. Szczerze polecam zapoznać się… ze wszystkim! Materiały są niezwykle interesujące – począwszy od tego, który pokazuje, jaki ogrom pracy wykonali scenografowie, aby zaprojektować Jaskinię Batmana, po mój ulubiony, jeden z dłuższych, który pokazuje historię i znaczenie Wonder Woman w kulturze. Właściwie każda scena zza kulis pokazuje ogrom przedsięwzięcia i dbałość o szczegóły. Ludzie poświęcali godziny, dni, tygodnie czy nawet miesiące na stworzenie historii zwykłych rekwizytów czy lokacji, aktorzy ciężko pracowali nad choreografią i wczuciem się w swoje role. Imponujące. Warto nadmienić, że oprócz producentów, aktorów i pracowników planu przed kamerą siadają scenarzyści komiksowi, rysownicy, historycy czy rodzina osób związanych z tematem – jedni maja więcej, drudzy mniej do powiedzenia, ale cieszy, że film i jego produkcja jest omawiana w szerszej perspektywie, a więc w perspektywie całego świata DC: komiksów, seriali, animacji. Oczywiście wydanie płytowe to nie tylko dodatki, ale też możliwość zobaczenia filmu w świetnej jakości. Tutaj mam mieszane odczucia. To prawda, film w HD prezentuje się znakomicie, ale paradoksalnie odbija się to na scenach walk. To, co w kinie było ciemne, niewyraźne, tutaj prezentuje się czytelnie - widać jak na dłoni, ile CGI włożono w tę produkcję, i gdzieniegdzie trochę to razi. Mimo to sceny akcji mogą się podobać, szczególnie finałowa batalia z Doomsdayem, która stała się bardziej przejrzysta, ale tak jak zaznaczyłem – ma to swoje minusy. Reasumując, wydanie Blu-ray filmu Batman v Superman: Dawn of Justice to dobry zakup dla fanów filmu, osób nieprzekonanych i tych, dla których montaż był największym problemem, a teraz są gotowe dać szansę wizji Snydera raz jeszcze. Sam film miał potencjał, dość mocno okaleczony przez pociętą wersję kinową, ale teraz jest okazja, żeby dostrzec, jak dobry film mógłby to być, gdyby nie Zack Snyder i chciwi producenci. Odważny, klimatyczny, tak inny od produkcji Marvela, na Blu-ray dostał kolejną szansę, żeby pokazać swoją wartość. Oby Wonder Woman i Justice League tę szansę dostały już w momencie premiery kinowej – niepocięte, spójne i rozgrzeszające DC za wszelkie mankamenty Świtu sprawiedliwości. No url
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj